Silt to dzieło sztuki. Gra zadziwia swoim pięknem [RECENZJA]
Wrażenia płynące z rozgrywki w Silt od Spiral Circus Games są zdecydowanie pozytywne. W moim odczuciu nastawienie towarzyszące pracom nad tym tytułem było takie, że twórcom zależało na zachwycaniu aspektami wizualnymi.
03.06.2022 | aktual.: 04.06.2022 11:10
To nie jest rok 2007, a gra niezależna Silt to nie Crysis. Jednak te dwie produkcje mają ze sobą coś wspólnego, mianowicie Silt zachwyca swoim wyglądem. Co ciekawe, wcale nie chodzi o smażenie podzespołów komputerowych za pośrednictwem absurdalnie wymagającej, fotorealistycznej grafiki. Nie, Silt zachwyca w zupełnie inny sposób.
Dyrektorem artystycznym gry jest Mr Mead (Tom Mead), którego szkice stanowią materiał wykorzystany do stworzenia wizualnej strony Silt. Moim zdaniem osobliwy styl rysowania tego artysty przekłada się na główny filar całej produkcji. Podobno w tej grze mamy okazję odwiedzić dno oceaniczne, ale ja się czułem, jakbym był na obcej planecie albo w innym wymiarze.
Liczne odcienie szarości ukazują nam miejsce pełne przedziwnych struktur, które momentami wydają się być czymś organicznym, a innym razem jakby… maszyną? Częścią czegoś większego, porzuconego właśnie tutaj, na dnie oceanicznym. Tylko dlaczego? Zdarza się, że mrok będzie skrywał coś więcej niż tylko bujną i nietypową roślinność. Mogą to być różnego rodzaju niebezpieczeństwa, czasem zaskakująco małych rozmiarów, a innym razem zdumiewająco wielkich. Tylko nie dajcie się zwieść, nawet drobne pijawki potrafią być krwiożercze i zabić w ułamku chwili, wykorzystując moment waszej nieuwagi.
Ta gra pozwala przenieść się do innego wymiaru. Tylko co mamy w nim robić?
Nie ulega wątpliwości, że Silt naprawdę przyciąga uwagę i zadziwia przepięknymi, czarno-białymi szkicami. Przy okazji dodam, że ścieżka dźwiękowa jest równie klimatyczna, pomimo faktu, iż tak naprawdę zdecydowano się na wyjątkowo minimalistyczne podejście w tym zakresie. Zamiast licznych i zróżnicowanych utworów muzycznych, mamy tylko delikatny szum głębin, okazjonalne odgłosy pochodzące od okolicznych zwierząt, a jakiekolwiek instrumenty muzyczne usłyszymy niezwykle rzadko.
Wszystko to jest naprawdę piękne, klimatyczne i wciągające, ale o co chodzi w tej grze? Poświęciłem powyższym opisom tak wiele uwagi, ponieważ uznałem to za najmocniejszą stronę tytułu. Sam gameplay został oparty na rozwiązywaniu prostych łamigłówek, co nie wymaga szczególnie długiego zastanawiania się nad solucją. Dzięki temu gra się w to bezproblemowo, dość szybko i co najwyżej z niewielką ilością ewentualnych powtórzeń.
Silt wymaga od nas częstego wykorzystywania głównej zdolności bohatera, czyli przejmowania kontroli nad żywymi organizmami. Niemal każda istota będąca w zasięgu naszej mocy, po przejęciu pozwoli nam na skorzystanie ze swoich charakterystycznych cech. Pirania przegryzie łańcuchy, które trzymają nas w niewoli. Węgorz porazi prądem i przy okazji zasili jakieś urządzenia. Małe rybki połączą się w ławicę, której możemy przewodzić i tak dalej. Okoliczne życie zawsze stanowi odpowiedź na problem, który akurat stanął na naszej drodze.
W moim odczuciu ostatecznie wszystko i tak sprowadza się do tego, że twórcy chcieli, abyśmy zwiedzali osobliwy świat, jaki udało im się wykreować. Przechodzenie do kolejnych etapów i oglądanie nowych środowisk stanowi filar tego tytułu. Sterowanie jest intuicyjne, a możliwości postaci skromne, więc bardzo szybko nauczymy się w to grać. Nie trzeba zapamiętywać skomplikowanych układów przycisków, nic z tych rzeczy. Do Silt wystarczy usiąść, poświęcić 20 sekund na zapoznanie się ze sterowaniem, po czym można grać.
Przeszedłem to w zaledwie dwa wieczory, ale tak naprawdę ukończenie Silt za jednym razem jest czymś zupełnie możliwym. Gra zrobiła na mnie dobre wrażenie, bo stanowi powiew świeżości. Piękne i unikatowe podejście do strony wizualnej oraz dźwiękowej. Brak mikropłatności. Brak tak zwanych collectibles (znajdź 100 przedmiotów rozrzuconych po świecie gry). Brak łączenia się z serwerami twórców, żeby gra usługa coś tam, coś tam… Brak tych wszystkich męczących aspektów nierozłącznie związanych z dużymi, współczesnymi grami AAA.
Silt to prosta gra niezależna, w której nie ma dialogów, a cała historia zostaje opowiedziana przez eksplorowany świat. Wszystko jest ograniczone do minimum i nie ma żadnych zbędnych dodatków oraz sztucznych zapychaczy.
Zobacz także
Gdybym miał znaleźć jakieś wady, to w moim odczuciu gra mimo wszystko jest odrobinę za krótka (nie mylić z "brakuje w niej zapychaczy"). Pod koniec rozgrywki chętnie przyjąłbym odrobinę więcej wyzwań w postaci bardziej złożonych łamigłówek. Po przejściu Silt czułem niedosyt, ale doceniłem piękną historię opowiedzianą bez użycia słów. Polecam tę grę każdemu, kto nie ma nic przeciwko odrobinę spokojniejszym, wolniejszym produkcjom, w których można się zrelaksować i wczuć w klimat. Myślę, że niektórych Silt znudzi, bo wiele osób oczekuje ciągłej akcji, wybuchów, strzelanin, a tutaj tego po prostu nie ma.
Silt ograłem na konsoli Xbox Series X. Zrzuty ekranu są mojego autorstwa. Grę do recenzji kupiłem w dniu premiery.
Marcin Hołowacz, dziennikarz Polygamii