Siekanie i rąbanie w Dragon Age 2
Przyznam, że nie do końca łapię ideę stojącą za zmianami w Dragon Age 2. Wyjątkowość Origins polegała między innymi na tym, że w jakiś sposób starało się być duchowym następcą Baldur's Gate 2. Mieliśmy więc, przede wszystkim, taktyczną walkę z aktywną pauzą. Tymczasem druga część serii zupełnie z tym zrywa. Ale wiecie co? Idea ideą, ale wcale nie wyszło to grze na złe.
05.11.2010 | aktual.: 07.01.2016 15:55
W DA2 miałem okazję zagrać na konferencji Electronic Arts, która odbyła się czwartego listopada w Londynie. Ku mojemu niezadowoleniu udostępnione demo okazało się wyjątkowo krótkie. Nie jestem w stanie na jego podstawie powiedzieć czegokolwiek konkretnego na temat fabuły, czyli, jakby na to nie patrzeć, chyba najważniejszej części każdego RPG. Dostałem drużynę na ósmym poziomie i... tyle. Och, no dobrze - poznałem jeszcze niejaką Isabelę, z którą zabiłem wspólnie kilkudziesięciu wrogów, by ostatecznie przyłączyć ją do ekipy. Ale o co dokładnie chodziło, proszę, nie pytajcie.
To w sumie nie ma jednak większego znaczenia, bo i tak elementem, który chciano zaprezentować w największej mierze był nowy system walki. I powiem krótko: sprawdzał się znakomicie. Pierwsze skojarzenie brzmiało - God of War. Slashery. Wrażenie było wyjątkowo mocne także ze względu na klasę, w jakiej w demie obsadzono Hawke'a, głównego bohatera - był to rogue, czyli po naszemu, powiedzmy, łotrzyk. Daleko mu jednak było do takiego chociażby, by przywołać klasyczną postać, Jana Jansena. Nie wiem, jak to wygląda w całej grze, ale w demie Hawke-łotrzyk biegał z dwoma mieczami i siekał nimi wszystkich wkoło, przy okazji popisując się zręcznością i wyjątkowo sprawnie unikając ciosów. So cool, jak powiedzieliby anglosasi.
Wydaje mi się, że jeśli tylko taka będzie wola gracza, tak właśnie będzie mógł się bawić przez całą grę. Nie zwracając uwagi na niuanse, prąc do przodu i traktując rozgrywkę czysto zręcznościowo. DA2 nie zmusi go do szukania bardziej zaawansowanych opcji, bo... po co? Jeśli tylko będzie miał z tego przyjemność, to jaki jest sens w to ingerować? To jednak oczywiście tylko moje przypuszczenia, oparte na tym, co widziałem, a także na tym, jak działał pod tym względem Mass Effect 2, inna produkcja Bioware.
Na szczęście opcji jest dużo więcej i jeśli tylko ktoś poczuje taką potrzebę, może przełączać się między postaciami, wykorzystywać ich talenty, wydawać polecenia i tak dalej. To wszystko tu jest. Co także bardzo ważne, korzystanie z wszystkich tych dodatkowych opcji jest naprawdę dopasowane do konsolowego sterowania - intuicyjne i zwyczajnie wygodne.
Jeśli więc chodzi o nowy system walki w Dragon Age, to jestem na bardzo duże tak. Uproszczenia nie są tym, co lubiliby zapaleni gracze (a do nich - jednak - głównie kierowany jest ten tytuł), ale DA2 udowadnia, że prosty nie oznacza prostacki.
Tomasz Kutera