Sieciowe zmagania w GoldenEye 007
Oderwijcie się na chwilę od najnowszego Wezwania do Służby. Podczas gdy praktycznie wszyscy toczą sieciowe boje w Call of Duty: Black Ops, my postanowiliśmy pokazać Wam kilkanaście minut z wieloosobowej zabawy w GoldenEye 007 na Wii.
Na Wii trudno znaleźć grę, która jest naprawdę satysfakcjonująca w trybie sieciowego strzelania. Oczywiście to nie jest tak, że nikt nie gra w Internecie, ale popularność takiej zabawy jest zdecydowanie mniejsza niż w przypadku PS3 czy 360. Sam nigdy nie czerpałem przesadnej przyjemności z trybów sieciowych w FPS-ach przeznaczonych na Wii - jak się jednak okazało, przy GoldenEye 007 bawiłem się przednio. Szło mi umiarkowanie dobrze/źle (do wyboru według uznania), ale cały czas miałem ochotę na więcej i z uśmiechem na ustach szukałem kolejnych gier.
Lobby działa sprawnie i znalezienie kompanów nie należy do problemów - a to już świadczy o popularności gry. Niestety nie przekonałem się do sterowania zestawem Wii Remote+Nunchuk, więc musiałem zaprzyjaźnić się z padem do GameCube'a, który niestety czasami szarpał. Nie ta technika wykonania, co kontrolerów do PS3 i 360, ale można się przyzwyczaić. Lagów zasadniczo brak, więc nic nie powinno stanąć na przeszkodzie w komfortowej zabawie. No, chyba że granat, który po odbiciu od ściany ląduje pod własnymi nogami. Tak, udało mi się to zrobić...
Sprawdziłem klasyczny Deatmatch, a w zasadzie Conflict i tryb Black Box, polegający na zajmowaniu się specjalnymi skrzynkami, a przy okazji wybijaniu przeciwników. Wraz z kolejnymi zabójstwami, zdobywamy punkty doświadczenia, dzięki którym postać wskakuje na kolejne poziomy. Na tym rozwój się nie kończy, bo zdobywamy umiejętność celniejszego strzelania, posiadania dodatkowych magazynków, a także odblokowujemy nowe bronie.
Jestem pozytywnie zaskoczony sieciowym trybem zabawy w GoldenEye. Byłem bardzo nieufny, ale po kilku meczach wkręciłem się dość mocno. Macie Wii? Nowe/stare przygody Jamesa Bonda pozwolą Wam nie myśleć o przeznaczonym dla 360 i PS3 Call of Duty: Black Ops. Zapewniam. No, chyba że zdecydowaliście się na zakup wersji dla Nintendo, wtedy powiem bez ogródek - podziwiam Waszą odwagę.
Paweł Winiarski