Shootmania Storm - 2 punkty życia, 10 ton zabawy - wrażenia z bety

Shootmania Storm - 2 punkty życia, 10 ton zabawy - wrażenia z bety

Shootmania Storm - 2 punkty życia, 10 ton zabawy - wrażenia z bety
marcindmjqtx
14.02.2013 17:00, aktualizacja: 07.01.2016 15:45

Pamiętacie czasy, gdy w strzelaninach liczył się głównie refleks i celne oko? Właśnie wróciły - na serwerach Shootmanii Storm. Sprawdźcie, otwarta beta dopiero co ruszyła.

Oczywiście nieco przejaskrawiam - dopóki w sieci są pasjonaci grania w Quake Live, dopóty takie FPSy nie wyginą. Nie da się jednak nie zauważyć, że z czasem gatunek ten obrósł w rozmaite narośle i przybudówki. Strzelaniny sporo zapożyczyły z RPG - pojawiły się w nich klasy postaci, rozmaite umiejętności specjalne, poziomy doświadczenia, elementy do odblokowania. Jednocześnie zwiększył się bagaż wiedzy, jaki trzeba mieć, by dobrze bawić się w jakimś FPSie - warto poznać typy broni, odblokować i dobrać kilka dodatków czy perków, by stworzyć żołnierza idealnego.

Twórcy ze studia Nadeo postanowili pójść w drugą stronę. Uprościć grę i zredukować wszelkie dodatkowe elementy. Zrobić strzelaninę, gdzie postacie są takie same, a głównym czynnikiem decydującym o wygranej jest gracz i jego umiejętności. Szef studia, Florent Castelnerac, od początku planował Shootmanię Storm jako dyscyplinę esportową - emocjonującą dla graczy i widowiskową dla widzów. Wcześniej Nadeo udało się stworzyć i spopularyzować Trackmanię. Jej darmowa wersja - Nations - przekonała do siebie ponad 12 milionów graczy. Co stoi za taką popularnością? Zapewne fakt, że przy projektowaniu starano się zmaksymalizować radość płynącą z samej jazdy i dodać wiele opcji modyfikowania gry - zwłaszcza tworzenia tras. Shootmania jest próbą przeniesienia tych zasad na grunt strzelaniny. Moim zdaniem - całkiem udaną.

Pierwszy klucz do sukcesu: zasady bardzo łatwo wyjaśnić - choć mogą nieco różnić w zależności od trybu, w gruncie rzeczy pozostają identyczne. Gracze mają jeden typ broni, który na ekranie reprezentowany jest tylko przez umieszczony centralnie celownik. Broń ma zapas energii na cztery strzały - po ich oddaniu trzeba odczekać chwilę na odnowienie. A każdy gracz ma raptem dwa punkty życia. Sterowanie jest banalne: ruch, strzał, skok i rozglądanie się przy pomocy myszy. I tylko tyle wystarczy, by zacząć cieszyć się grą.

Lecz tak naprawdę droga do perfekcji dopiero się zaczyna - Shootmania jest typowym przykładem gry, w której łatwo opanować podstawy, ale ciężko osiągnąć mistrzostwo. Dzięki jej prostocie już początkujący jest w stanie się dobrze bawić śmigając po arenach, unikając lecących z umiarkowaną prędkością pocisków, skacząc po skałach, wystrzeliwując się w powietrze ze specjalnych wyrzutni, ślizgając po pochylniach i przemykając korytarzami. Sterowanie postacią jest niesamowicie płynne i przyjemne - jeśli tylko ma się choć odrobinę refleksu.

Przyjemnie też patrzy się na to z boku - np. w trybie Royal, gdzie zabici gracze odpadają i mogą obserwować pozostałych. Mapy umieszczone są pod otwartym niebem, porasta je trawa, a skaczące po kamiennych konstrukcjach postacie noszą skafandry świecące kolorami drużyny - przypominające nieco stroje bohaterów filmu "Tron". Turnieje na arenie w wirtualnym mieście to zresztą dobry punkt odniesienia dla tego, czym Shootmania jest. W powietrzu śmigają różnokolorowe pociski, zaś trafienie gracza skutkuje rozpłynięciem się jego sylwetki w powietrzu niczym ducha. Rozgrywka jest niesamowicie płynna i dynamiczna, a jednocześnie bezkrwawa. Przypomina sport przyszłości, futurystyczny paintball. I bardzo ładnie wygląda.

Skoro mowa o szybkości i płynności - zwiastun, który przekonał mnie do zagrania

Jak wspomniałem - rytm i prędkość są kluczem do poradzenia sobie w potyczkach. Gdy już przyswoi się sterowanie i nauczy się mniej więcej celować, zaczyna się zgłębiać specyfikę gry. Warto opanować kontrolę nad postacią podczas lotu. Bardzo wiele walk rozgrywa się częściowo w powietrzu - nie dziwi już, że skok domyślnie ustawiono pod prawym klawiszem - jego przydatność jest równie wielka, jak strzału pod lewym. Gracze skaczą cały czas, unikając pocisków i starając się wyprzedzić celownik przeciwnika. Trzeba to łączyć z obrotami, by nikt nie zaskoczył nas z tyłu i przemieszczaniem się w jakimś konkretnym kierunku, by nie wyglądać jak pijana żaba. Kolejną przydatną umiejętnością jest celowanie z wyprzedzeniem - nie tam, gdzie przeciwnik jest, a tam gdzie za chwilę będzie. Strzelanie w Shootmanii jest na początku wypadkową przewidywania ruchów przeciwnika i szczęścia - z przewagą tego ostatniego. Warto też nie marnować pocisków - seriami strzelać wyłącznie w grupki przeciwników kręcące się pod masztem. Warto wystrzelić trzy pociski i zostawić sobie jeden na wypadek, gdyby wróg popełnił błąd w trakcie uników albo przedwcześnie opróżnił magazynek.

Drugi klucz do sukcesu: do prostego modelu rozgrywki dołożono liczne opcje rozwoju i ulepszania gry. Już teraz dostępne jest osiem oficjalnych trybów - warto na początek wypróbować wszystkie tryby. Mnie najbardziej do gustu przypadły trzy. Royal, gdzie zabici gracze odpadają, a walka toczy się o kontrolę nad masztem w centrum mapy - ostatnie pojedynki rozgrywają się tuż pod nim, bowiem pole bitwy zmniejsza się stopniowo przez cały mecz. Drugi to Elite, gdzie trzech graczy z podstawową bronią stara się powstrzymać jednego przeciwnika uzbrojonego w railguna o olbrzymim zasięgu. To właśnie Elite i Royal trafią do darmowej wersji Shootmanii, która będzie dostępna do pobrania. Mnie jednak najbardziej przekonał Battle, czyli zabawa w przejmowanie trzech punktów w bazie przeciwnika. Ciekawą wariacją jest BattleWaves, gdzie co kilkanaście sekund gra narzuca jednej drużynie rolę atakującego, a drugiej - obrońcy. Trzeba szybko dopasowywać się do roli lub skoordynować drużynę i podzielić na dwie części. Jestem pewien, że ten tryb pokaże jeszcze pazurki, gdy pojawią się klany graczy posługujących się komunikacją głosową. Bardzo specyficzny jest Time Attack, gdzie gracze nagradzani są za najszybsze przebycie trasy - idealny do nauki nawigacji w terenie i płynnego poruszania się. A dla fanów walk jeden na jednego powstał Joust, gdzie postacie mają nieco więcej pancerza, trzeba więc bardziej się postarać, by wygrać pojedynek, zwłaszcza, że przeładowania amunicji dokonuje się tylko dotykając jednego z masztów. Za przegranego na ring wchodzi następny gracz z kolejki, który wcześniej mógł obserwować jak radzi sobie jego obecny przeciwnik. Opisywanie trybów ma mało sensu, bowiem dopiero okaże się, które z nich zdobędą największą popularność, a które pojawią się na turniejach. Gracze stworzą też własne - już teraz dostępne są eksperymentalne warianty Elite czy Royal, gdzie wprowadzane są zmiany jak np. chwilowy bieg po ścianie. Powstają też zupełnie nowe.

Podobnie jak z trybami, opisywanie map w Shootmanii jest syzyfową pracą. Zestaw, który daje Nadeo, to tylko propozycje. Gra ma wbudowany edytor (w dwóch wersjach: prostej i zaawansowanej), który obsługuje się jak grę o budowaniu. Spodziewam się, że część graczy poświęci się tylko składaniu z klocków i testowaniu kolejnych map. Moje ulubione to te wyposażone w liczne trasy do szybkiego ślizgania się i wyrzutnie, które niczym w niezapomnianym Quake 3 Arena pozwalają na "naloty" na przeciwnika i błyskawiczne przemieszczanie się po mapie.

Starałem się w tekście oddać ducha Shootmanii, ale im dłużej piszę, tym bardziej mam wrażenie, że to niemożliwe. Trzeba zobaczyć jak ta gra wygląda w ruchu - połączenie estetycznej, choć prostej grafiki, dynamiki starć, płynności i nieprzewidywalności ruchów zawodników tworzy naprawdę ciekawe widowisko, inne od znanych Wam FPSów. Może dobrą rekomendacją będzie to, że nie jestem wielkim fanem strzelanin, a bawię się wyśmienicie - choć sporo przegrywam, to krótkie sesje z Shootmanią dają mi wytchnienie i odstresowują. Nie zastanawiam się, czy moja klasa pasuje do drużyny, czy dobrze dobrałem perki, czy nie powinienem poszukać amunicji albo czy przeciwnik znów nie wyskoczy z noob tube (granatnikiem). Jestem ja, celownik, wróg i szybka elektroniczna muzyka w tle. Wiem, że nie każdemu taki sposób zabawy będzie odpowiadał - gracze przyzwyczaili się, że w FPSach można coś odblokować czy dopasować i dla wielu Shootmania z jej spartańskim podejściem może być po prostu zbyt uboga.

Edytor map

Mimo to nie zdziwiłbym się, gdyby faktycznie osiągnęła esportowy sukces: jest prosta do zrozumienia, przyjemna w oglądaniu i bardzo, ale to bardzo, docenia indywidualne umiejętności gracza. Widać zresztą, że o tym pomyślano - w swoim profilu  można określić nawet województwo, by dokładniej porównać wyniki z innymi. Zaś w menu, oprócz rozgrywek wieloosobowych, jest także opcja przyłączenia się do zawodów, które pewnie wkrótce się rozpoczną.

Shotmania Storm ma od kilku dni otwartą dla każdego wersję beta. Jeśli zasmakujecie w takich rozgrywkach, możecie kupić wersję pełną za 56 zł. Są też pakiety dla kilku osób - przed ich kupieniem należy zebrać drużynę, ale wyjdzie taniej. A można też po prostu cieszyć się darmową wersją i grać w dwóch, wspomnianych wcześniej, trybach.

Zagrać w betę i kupić grę możecie na stronie: www.maniaplanet.com/pl/shootmania

Paweł Kamiński

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)