Sherlock Holmes: Zbrodnia i kara - recenzja

Jeśli kończymy gry, to zazwyczaj dlatego, że wszystko zrobiliśmy jak należy. Twórcy rzadko dają nam możliwość wsadzenia za kratki niewinnej osoby zamiast przestępcy. Jeśli do tej pory wydawało Ci się to elementarne, drogi czytelniku, czas zmienić perspektywę.

Sherlock Holmes: Zbrodnia i kara - recenzja
marcindmjqtx

30.09.2014 | aktual.: 30.12.2015 13:26

Na ekranach loadingów obserwujemy Sherlocka w dyliżansie, zaczytanego w powieści Fiodora Dostojewskiego "Zbrodnia i kara". Obie strony tej samej monety widnieją również w tytule gry, szkoda tylko, że polski dystrybutor zepsuł sprytny językowy zamysł pierwowzoru i użył liczby pojedynczej dla obu słów (w oryginale było Crimes & Punishments). U Dostojowskiego Raskolnikow swoje zbrodnie usprawiedliwiał i relatywizował, choć ostatecznie - spojler! - zostawał zdemaskowany i skazany. Tymczasem tu o tym, jak skończą wirtualni zbrodniarze, decydujemy sami. A sprawa nie kończy się wtedy, gdy winny zostanie wskazany. Na skutek naszego wyboru za kratami może skończyć niewinny człowiek.

Sherlock Holmes: Zbrodnia i kara - zwiastun premierowy Brzmi ciekawie, prawda? I niczym magnes mnie do nowego Sherlocka przyciągało. Po udanym pojedynku z Kubą Rozpruwaczem i niezłym Testamencie studio Frogwares postanowiło przenieść londyńskiego detektywa na nowy poziom. Tak wizualnie, jak i pod względem mechaniki. Zdradzę już teraz, że zadanie udało się zrealizować połowicznie.

Na tropie Odnalezienie przestępcy to podstawowe zadanie Sherlocka. W każdej z 6 spraw zostaną nam jednak podrzucone fałszywe tropy, prowadzące do tego, że winnego będziemy musieli wskazać spośród kilku osób. Winna jest jedna, pozostałe nic nie zrobiły, choć zazwyczaj powód ku temu miały. Trzeba uważnie śledzić każdy dialog, pamiętać o znaczeniu odnajdywanych przedmiotów i wyciągać wnioski. Jeśli będziemy skrupulatnie przeszukiwać miejsca zbrodni i inne lokacje, będziemy mieli pełnię wiedzy, by wskazać winnego.

Sherlock "Dowcipas" Holmes

I znów - brzmi ciekawie, ale pojawia się kilka problemów. Po pierwsze, niekiedy może się wydawać, że teoretycznie każdy z podejrzanych mógł zbrodnię popełnić. Na każdego są "papiery", na każdego w pewnym stopniu wskazują poszlaki. Odniosłem wrażenie, że typujemy trochę w ciemno, na dodatek już po wyborze gra nie bardzo ma ochotę wyjaśnić, dlaczego akurat zbrodniarzem był pan X, a nie któryś z pozostałych.

Gra jednak ma ochotę - i niech to będzie "po drugie" - dać nam drugą szansę. Gdy na ekranie pojawi się ekran końcowy danej sprawy, naciskając spację możemy sprawdzić, czy trafiliśmy z naszym typem. Jeśli się nie udało, możemy powtórzyć finał sprawy i wybrać inaczej. I tyle. Do skutku, jeśli ktoś chce, bo konsekwencji nie ma żadnych. Potem jeszcze podejmujemy decyzje, czy winowajcę zgłosić policji, czy puścić wolno. Ot, zbrodnia i kara właśnie, a przecież niektóre działania mogą się wydać słuszne, jeśli czynione z dobrą intencją.

Poszerzanie horyzontów o wieprzowinę

Po trzecie jednak, żadna z tych decyzji nie wpływu na nic poza naszym samopoczuciem. Bo Sherlock Holmes: Crimes and Punishment to 6 osobnych, niepowiązanych ze sobą spraw i decyzje podjęte w jednej mają zerowe znaczenie w kolejnej. Tak, nowy Sherlock nie ma jednej nici fabularnej spajającej zupełnie różne śledztwa, co bardzo mnie zawiodło. A i grze wyszło na złe, bo akurat szukanie po Londynie Kuby Rozpruwacza świetnie napędziło tamtą produkcję.

Gatunkowy bękart Skoro już o niej przypomniałem, wspomnę o jeszcze innych brakach. W Crimes & Punishments trudno się zaciąć, co może zdenerwować fanów przygodówek. Zbyt trudna łamigłówka logiczna? Po kilku sekundach gra zaproponuje ominięcie przeszkody. Nie wiadomo gdzie dalej pójść? Niemożliwe, lista zadań jasno precyzuje, dokąd się udać i po co. Nie wiadomo, gdzie jakiego przedmiotu użyć? Ten problem nie istnieje, przedmiotów bowiem nie używamy, co najwyżej Sherlock robi to sam, gdy klikniemy na punkcie pozwalającym na interakcję. Na dodatek gra sama mówi, kiedy włączyć "zmysł detektywa" pozwalający zobaczyć to, czego nikt nie widzi. Jakże przyjemniej byłoby, gdyby jednak jakieś wyzwanie pozostało dla nas.

Winny czy niewinny? I jak go za to ukarać?

Zbrodnią jest więc to, że nie ma kary - bo gracz bezproblemowo brnie przez grę, co w mojej opinii odziera nas z satysfakcji. Sporo tu gameplayowych zasłon, z których nic nie wynika. Na przykład możemy przyjrzeć się dokładnie każdemu rozmówcy i wskazać interesujące punkty na jego ciele, takie jak ziemia za paznokciami czy siniaki na nadgarstkach. Ale zazwyczaj nic za tym nie idzie poza tym, że taka obserwacja przyda nam się w złapaniu delikwenta na kłamstwie.

Wielka szkoda, bo nowy Sherlock jest cyfrowym kryminałem w najlepszym tego słowa znaczeniu. Każda zbrodnia została przez twórców rozmyślnie zaplanowana, zagmatwana i opowiedziana w świetny sposób. Historie pięknie przybliżają klimat Londynu schyłku XIX wieku. Czy to sprawa porwanego pociągu, zabójstwa w łaźni czy strzelaniny w małej uliczce przy Whitechapel, autorzy umiejętnie przemycają atmosferę epoki. Po drodze wykazują się wiedzą historyczną, chemiczną czy botaniczną, cały czas utrzymując Sherlocka w realistycznych ryzach.

Poczytaj mi, tato

Gra świetnie radzi sobie jako symulator detektywa. W domu Sherlocka na Baker Street możemy poszukać tropów w domowym archiwum, zrobić analizę tkaniny czy przeprowadzić eksperyment chemiczny. To chyba najbardziej satysfakcjonująca część gry, oparta na prostym mechanizmie point'n'click. Niestety, poznikały gdzieś świetne minigry znane z poprzednich części. Tu mamy ich niewiele, a najczęściej otwieramy zamki, obracając znajdujące się w nim mechanizmy. A czuć, że potencjał był, bo na przykład epizod z odkrywaniem starożytnej lokacji ma w sobie coś z zagadek rodem z Tomb Raidera. Tylko czemu tych momentów jest tak mało?

Dowody z pierwszej ręki Poszlaki i rozmowy zamieniają się w elementy dedukcji, a właśnie dedukcja prowadzi nas do wskazania winnego. Podejmując kolejne decyzje i wybory dochodzimy po nitce do kłębka i decydujemy, kto zabił. Tylko pojawia się problem, o którym pisałem wcześniej. Czy ogrodnik był po prostu trochę zazdrosny o kobietę, czy zazdrosny był na tyle, by zabić jej męża? Gra zbyt często każe zgadywać.

Mistrzowska dedukcja, Sherlocku

Nie ulega wątpliwości, że Sherlock wypiękniał i akurat w tym aspekcie jest lepiej niż było dotąd. Seria przeskoczyła na Unreal Engine 3 i różnica względem poprzedniej części jest kolosalna. Świetnie prezentują się twarze postaci, nieźle wygląda ich animacja. Z bardziej praktycznymi aspektami jest już nieco gorzej, bo raz, że sterowanie wciąż jest dość toporne, a dwa, że porzucono zupełnie możliwość samodzielnego przemieszczania się między miejscówkami. Pozostało już tylko wybieranie celu wizyty z mapy.

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że twórcy Sherlocka mieli fantastyczne pomysły, ale nie potrafili ich ubrać w grę. Gdyby poprawioną mechanikę wielu możliwych podejrzanych i wyborów moralnych połączyć ze znaną z poprzednich części jedną, spójną historią, mielibyśmy fantastyczną produkcję. Elementy przygodowe ograniczono do konieczności sprawnego najechania myszką na odpowiedni punkt, a wyzwania w zasadzie tu nie ma, bo gra prowadzi nas za rączkę i nie pozwala się zagubić. A to w przygodówkach rzecz niedopuszczalna.

Motyw przebieranek pojawia się rzadko, a szkoda

Zbrodnia i kara to dobrze napisane, odpowiednio poprowadzone sprawy z dobrymi dialogami i widocznym wysiłkiem włożonym w tworzenie fabuły, zepsute przez dziwne wybory autorów. Sherlock to dalej postać świetnie skrojona na potrzeby gier, ale jeśli ktoś chce poznać cyfrowe wcielenie tego bohatera, niech lepiej zacznie od Kuby Rozpruwacza lub Testamentu. Może nie tak ładne, może nie dające takiej swobody w typowaniu winnych, ale znacznie lepsze jeśli chodzi o przygodówkowe mechanizmy.

Nie wiem, czy to chęć skierowania serii do szerszej grupy odbiorców, czy zbytnie skupienie się na tytułowej zbrodni i karze, w każdym razie nowe przygody Sherlocka i jego druha Watsona odrobinę mnie zawiodły. Ot, miły tomik opowiadań, który chciałby na nas zrobić mocniejsze wrażenie, niż mu się finalnie udaje.

Marcin Kosman

Platformy: PC, PS3, PS4, Xbox 360, Xbox One Producent: Frogwares Wydawca: Focus Home Interactive Dystrybutor: cdp.pl Data premiery: 30.09.2014 PEGI: 16 Wymagania: Dual Core 2,4 GHz, 2 GB RAM, karta graficzna 256 MB

Grę do recenzji udostępnił dystrybutor. Testowaliśmy wersję na PC. Screeny pochodzą od redakcji.

Sherlock Holmes: Crimes and Punishments (PC)

  • Gatunek: przygodowa
  • Kategoria wiekowa: od 16 lat
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.