Shadow Tactics: Blades of the Shogun - recenzja. Chodź, szogunie!

Chodź i zagraj w jedną z najlepszych skradanek tego roku.

Shadow Tactics: Blades of the Shogun - recenzja. Chodź, szogunie!
Bartosz Stodolny

02.12.2016 10:10

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Pamiętacie serię Commandos, a później Desperados? W pierwszej mogliśmy pokierować członkami oddziału specjalnego podczas II Wojny Światowej. W drugiej wcielaliśmy się w rolę łowców nagród. Obie były skradankami, ale zupełnie innymi niż Metal Gear, Hitman czy Splinter Cell.

Platformy: PC

Producent: Mimimi Productions

Wydawca: Daedalic Entertainment

Dystrybutor w Polsce: Techland

Data premiery: 6.12.2016

Wymagania: Intel 4-rdzeniowy Intel/AMD 2,5 GHz, 4 GB RAM, nVidia GT640, Radeon HD7750

Grę do recenzji udostępnił dystrybutor, zdjęcia pochodzą od redakcji, śródtytuły wzięliśmy z utworu "King Bruce Lee karate mistrz" Franka Kimono

To bardziej "taktyczne skradanki", gdzie zamiast wartkiej akcji mamy planowanie i ciągłe zastanawianie się, jak najlepiej wykorzystać dostępne umiejętności. I właśnie taką grą jest Shadow Tactics: Blades of the Shogun od małego studia Mimimi Productions.Tytuł garściami czerpie z wyżej wymienionych gier. Wszystko, począwszy od perspektywy, z której oglądamy rozgrywkę, przez mechanikę, dostępne postacie i zachowania przeciwników, a kończąc na charakterystycznym, zielonym stożku pokazującym pole widzenia strażników, wygląda, jakby żywcem wyjęto je z gier Spellbound i Pyro Studios.Mamy zatem pięciu, różniących się od siebie umiejętnościami, bohaterów. Mugen - silny samuraj, który bez problemu weźmie pod pachę dwóch martwych strażników po tym, jak zwabił ich rzuconą butelką sake i  jego zupełne przeciwieństwo - młoda i delikatna Yuki. Co prawda ledwo przeciągnie trupa po ziemi, ale za pomocą gwizdka spowoduje, że wejdzie prosto w rozstawioną przez nią pułapkę.Do tego Aiko, "pani szpieg" potrafiąca przebierać się za służki lub kurtyzany i wtopić się w tłum, Hayato - shinobi z krwi i kości, odwracający uwagę rzuconym pod nogi przeciwnika kamieniem i wykańczający go shurikenem. No i oczywiście snajper, Takuma. Ze względu na wiek i brak nogi nie jest zbyt szybki, a w zwarciu w ogóle sobie nie radzi, ale świetnie rekompensuje to swoją snajperką i sympatycznym szopem, który zajmie wrogów podczas gdy reszta się przekrada.W trakcie rozgrywania poszczególnych misji praktycznie nigdy nie będziemy mieli kompletu do dyspozycji i zostaniemy zmuszeni do radzenia sobie z tym, co mamy. Szczególnie, że zadania zaprojektowano tak, że zwykle osoba najlepiej do niego pasująca jest niedostępna.Misje opierają się zwykle na tym samym schemacie. Zinfiltrować coś, czy to obóz przeciwnika, czy okupywaną przez niego wioskę, i albo kogoś zabić, albo podsłuchać, albo coś wykraść. Normalnie byłby to poważny minus, ale dzięki paru sprytnym zabiegom udało się uniknąć monotonii.

Na przykład mieszkańcy wioski mogą być nam przychylni bądź nie. W pierwszym przypadku zupełnie nie będą zwracać uwagi na nasze poczynania, w drugim polecą do najbliższego strażnika, gdy tylko zauważą coś niepokojącego. Kiedy indziej w trakcie misji spadnie deszcz, a kałuże utrudnią ciche poruszanie się. Noc z kolei znacząco zmniejsza zasięg widzenia przeciwników, ale źródła światła powodują, że zawsze będziemy widoczni.Czasem też zostaniemy zmuszeni do uwolnienia jednego z naszych towarzyszy, zanim przejdziemy do właściwego zadania. Albo po zabiciu będącego celem daimyo mapa zapełni się patrolami, które skutecznie utrudnią ucieczkę.JTNDZGl2JTIwc3R5bGUlM0QlMjdwb3NpdGlvbiUzQXJlbGF0aXZlJTNCcGFkZGluZy1ib3R0b20lM0E1NyUyNSUyNyUzRSUzQ2lmcmFtZSUyMHNyYyUzRCUyN2h0dHBzJTNBJTJGJTJGZ2Z5Y2F0LmNvbSUyRmlmciUyRldlbGxsaXRRdWFsaWZpZWRJbGxhZG9wc2lzJTI3JTIwZnJhbWVib3JkZXIlM0QlMjcwJTI3JTIwc2Nyb2xsaW5nJTNEJTI3bm8lMjclMjB3aWR0aCUzRCUyNzEwMCUyNSUyNyUyMGhlaWdodCUzRCUyNzEwMCUyNSUyNyUyMHN0eWxlJTNEJTI3cG9zaXRpb24lM0FhYnNvbHV0ZSUzQnRvcCUzQTAlM0JsZWZ0JTNBMCUzQiUyNyUyMGFsbG93ZnVsbHNjcmVlbiUzRSUzQyUyRmlmcmFtZSUzRSUzQyUyRmRpdiUzRQ==Do tego dochodzi fakt, że każdą misję możemy przechodzić na różne sposoby, a do celu prowadzi więcej niż jedna droga i to od nas zależy, którą pójdziemy (choć klasyczna "droga Rambo" się tu nie sprawdzi). Możemy zdać się na siłę Mugena, zrzucając na przeciwnika głaz, albo spryt Aiko, która przejdzie między patrolami, by dorwać wadzącego reszcie ekipy strażnika. Możemy też połączyć ich umiejętności dzięki "trybowi cienia" umożliwiającemu proste kolejkowanie czynności i wykonanie ich przez kilka postaci w tym samym czasie.No i najważniejsze. To niesamowite napięcie towarzyszące nam przez całą rozgrywkę. Czy zwabiony gwizdkiem Yuki strażnik pójdzie tak, żeby wdepnąć w rozłożone sidła? I czy w czasie, kiedy będzie umierał, jego kolega na wieży nie postanowi nagle spojrzeć w tę stronę? Albo czy z pobliskiego budynku nie wyjdzie wieśniak, który z przerażeniem pobiegnie po straże? I czy na pewno wszystko dobrze wyliczyliśmy?

A może lepiej delikwenta ominąć, bo nie ma jak schować ciała? Gdzieś z tyłu głowy ciągle mamy świadomość, że jeśli przeciwnik podniesie alarm, misja zakończy się porażką. Nagle na mapie pojawi się tyle wojska, że jak byśmy się nie starali - przekraść się nie da. Chyba, że zanim ktoś do końca zorientuje się co zaszło, szybko dorwiemy go innym bohaterem. Ileż to razy zdarzało mi się, że sytuacje ratował na przykład Takuma, który szybko zdejmował swoją snajperką pojawiających się nagle strażników.To wszystko powoduje, że mimo powtarzalnego charakteru i faktu, że jedną przechodzi się średnio półtorej godziny, misje nie nudzą się. Twórcy bardzo zadbali też o szczegóły i czasem można zostać wykrytym przez własne niedopatrzenie. Jak wtedy, gdy wlazłem w sam środek stada kaczek, które swym kwakaniem ściągnęły okolicznych strażników.

Ci z kolei dzielą się na trzy rodzaje. Standardowy strażnik jest, co tu dużo mówić, przygłupem. Kiedy Mugen podrzuci mu pod nos flaszkę, ten podejdzie do niej z tekstem w stylu "tyle wygrać". Poleci też wszędzie, gdzie usłyszy jakikolwiek hałas, opuszczając swój posterunek i umożliwiając bohaterom spokojne przejście.Kiedy strażnik założy słomiany kapelusz, staje się... strażnikiem w słomianym kapeluszu. Nie wiem, może to kwestia ochrony przed słońcem przygrzewającym w głowę, ale dzięki temu zabiegowi jego iloraz inteligencji nieco rośnie. Nie da się go zwabić gwizdkiem, hałas odciągnie jego uwagę tylko na chwilę i nie ma mowy, by oddalił się od swojego miejsca. No chyba, że zobaczy trupa, ale wtedy zwykle czeka nas wczytanie gry, bo mapa szybko zapełni się posiłkami. Na szczęście mamy możliwość szybkiego zapisu gry w dowolnym momencie i wierzcie mi, często będziecie z niej korzystać.Na szczycie łańcucha pokarmowego stoi natomiast samuraj. No, ten to już kawał przeciwnika i nie chodzi tylko o rozmiar. Nie dość, że nawet Aiko w przebraniu go nie oszuka, to jeszcze jak już coś wzbudzi jego podejrzenia, nie odpuści, dopóki nie znajdzie podejrzanego. Żeby tego było mało, w walce jeden na jeden pokona go tylko Mugen. Reszta musi kombinować. Na przykład Takuma strzeli do niego ze swojej snajperki, a zanim ten otrząśnie się z szoku, szybko doskoczy Hayato i dokończy robotę swoim ostrzem.Akcja Shadow Tactics rozgrywa się w okresie Edo, czyli podczas procesu centralizacji władzy w Japonii. I choć w grze nie występuje Tokugawa Ieyasu, to nasz zleceniodawca przypomina go w każdym calu. Też do władzy doszedł siłą i też ma ukrytych wrogów. W grze jest to tajemniczy Kage-sama, który jako jeden z niewielu sprzeciwia się rządom nowego szoguna.To w zasadzie tyle, jeśli chodzi o fabułę. W przerwach między misjami przenosimy się do siedziby Mugena, gdzie bohaterowie planują swoje kolejne ruchy, czasem rozmawiamy z szogunem, a w trakcie misji możemy dowiedzieć się co nieco o członkach zespołu z rozmów, jakie między sobą przeprowadzają.Mało? A po co więcej? Ten tytuł to nie skomplikowana historia, wybory moralne i rozbudowani bohaterowie. To przede wszystkim świetna skradanka pokazująca, że nie potrzeba widoku zza pleców bohatera, wybuchów i akcji rodem z filmów... akcji. To olbrzymie napięcie towarzyszące przez całą grę i ciągłe zadawanie sobie pytania: "Czy przewidziałem wszystko?". A potem uświadamianie sobie, że tak się nie da, że praktycznie zawsze coś pójdzie nie tak i będzie trzeba improwizować. Albo wczytywać grę i poprawiać swój plan.To gra przemyślana od początku do końca, niezostawiająca niczego przypadkowi. To gra trudna, ale dająca olbrzymią satysfakcję z każdej zakończonej sukcesem akcji. To w końcu gra nie tylko o skradaniu się, ale przede wszystkim planowaniu. I to na wiele kroków naprzód, więc o otwartej walce z przeważającymi siłami wroga możecie zapomnieć, bo to zwyczajnie się nie uda. To po prostu gra, w którą zagrać trzeba.

Komentarze (7)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.