Second Life odświeża swoje oblicze po 10. urodzinach. W przyszłości obsłuży Oculus Rift
Dinozaur internetu wciąż żyje.
Second Life powstało w 2003 roku, gdy w sieci nie było Facebooka, Twittera ani YouTube'a. Zupełnie inny świat. I zwiastun nowej ery, szeroko analizowany również w mediach głównego nurtu jako odskocznia od prawdziwego życia, alternatywa dla codziennej nudy.
W Second Life można było flirtować, chodzić na wystawy lub do kina, uczyć się. Gra miała własną ekonomię i walutę (Linden dollars, od nazwy producenta, Linden Lab). Piszę w czasie przeszłym, bo jej fenomen niewątpliwie przeminął, ale ponoć do świata SL wciąż zagląda 600 tysięcy osób. Jak na grę, która tak naprawdę nie jest grą - całkiem sporo.
"Dycha" stuknęła w czerwcu, uświetniona między innymi licznymi koncertami (oczywiście w grze) i specjalnymi przedmiotami w sklepiku. Gra mocno się też zmienia - w materiale poniżej możecie zobaczyć najistotniejsze nowe elementy, choćby lepszą grafikę i oświetlenie, szybsze ładowanie awatarów oraz zapowiedź obsługi hełmów do wirtualnej rzeczywistości.
Dziś życie wirtualne przeniosło się na nieco wygodniejszego Facebooka, ale jeśli ktoś wciąż woli swoje alternatywne, cyfrowe "ja", Second Life zaprasza. Choć do lat świetności już raczej nie nawiąże.
Marcin Kosman