Scenarzysta Half-Life'a odchodzi z Valve. Skąd o tym wiemy? Odpisał na maila jednemu z fanów gry
Marc Laidlaw, człowiek odpowiedzialny za fabułę pierwszego Half-Life'a, rozstał się z Valve. Potwierdził to w prywatnym mailu do jednego z użytkowników Reddita.
08.01.2016 | aktual.: 25.01.2016 10:29
"Muszę przyznać, że jestem dość sfrustrowany Valve. Firma od 12 lat milczy i unika tematu mojej (naszej) ulubionej gry, czyli Half-Life'a, postanowiłem więc spytać o to Marca wprost. Czy była to głupia decyzja? Może, byłem niemal pewien, że mnie zignoruje, ale ku mojemu zaskoczeniu - odpisał" - opisuje całe zdarzenie na Reddicie użytkownik TeddyWolf.
Laidlaw odpowiedział, że plotki dotyczące jego odejścia z firmy są prawdziwe i nie będzie on już kontynuował współpracy z Valve. Ci jednak, którzy liczyli, że przy okazji wypierze on trochę brudów, będą rozczarowani. Scenarzysta Half-Life'a stwierdził, że powody jego odejścia są głównie osobiste. W swojej odpowiedzi zaznacza, że już gdy zaczynał pracę w Valve w 1997 roku jego ksywa brzmiała „Stary Człowiek Laidlaw”.
- Wyobraź sobie, o ile starszy jestem teraz - dodał żartobliwie.
Laidlaw podkreślił również, że jako iż nie jest już pracownikiem Valve, byłoby z jego strony niewłaściwe, gdyby choćby spekulował na temat Half-Life'a. Niezależnie od jego własnego wkładu, seria pozostaje w całości własnością firmy i to wyłącznie od jej decyzji zależeć będzie jej przyszłość (lub, co wydaje się coraz bardziej prawdopodobne, jej brak).
Czyli Half-Life 3 wciąż niepotwierdzony.
Laidlaw poza scenarzystą growym jest również autorem kilku powieści science-fiction, opublikowanych jeszcze zanim rozpoczął pracę w Valve. Z jedną z nich, Neon Lotus, był w 1988 roku nominowany do Nagrody im. Philipa K. Dicka.
Wśród branżowych osiągnięć Laidlawa znajduje się także praca nad designem obu Half-Life'ów i Portala 2. Ostatnio pomagał również przy tłumaczeniu i redakcji Metal Gear Solid V, co potwierdza, że nad tą grą ciąży chyba jakaś klątwa, a ktokolwiek jej dotknie musi później odejść.
Właściwie to wygląda na to, że Kojimie się upiekło.
Dominik Gąska