Scenarzysta A Way Out opowiada o kulisach produkcji i zdradza długość gry
A Way Out nie zatrzyma nas na długo przy ekranie... przynajmniej jeżeli chodzi o jednorazowe przejście. Ale może to dobrze?
Premiera A Way Out nastąpi 23 marca, a tymczasem twórcy ze studia Hazelight dzielą się ciekawymi szczegółami odnośnie gry. Wczoraj mogliśmy oglądać krótki gameplay przedstawiający ucieczkę ze szpitala. Dziś dowiedzieliśmy się także, że ukończenie fabuły zajmie nam 6-8 godzin.
Nie jest to może szokujący wynik, ale myślę, że będzie to idealna długość dla casuali. A Way Out nie posiada trybu singleplayer. Wielu graczy będzie musiało więc znaleźć chętnego do gry kompana (drugiemu graczowi wystarczy pobranie triala, by przejść całość w coopie) lub prosić o pomoc domowników albo samodzielnie obsługiwać dwa kontrolery, co średnio ma sens. Zabawę wydłuży też nieco fakt, że pojawi się parę sekwencji, w których bohaterowie będą działać osobno, więc za jednym podejściem nie zobaczymy wszystkiego.
Poznaliśmy także parę szczegółów odnośnie produkcji i współpracy z EA. Jak zapewnia Josef Fares, twarz produkcji, całość powstała z inicjatywy Hazelight, bez żadnych ingerencji ze strony wydawcy. EA odpowiadało głównie za marketing i nie wpływało specjalnie na kształt gry (temat mikrotransakcji nawet na chwilę nie zaistniał). „Ludzie jak wszyscy inni” mniej więcej tak podsumował ich Fares, pytany o związanie się ze strasznym koncernem.
A Way Out zaczynało jako dzieło 10-osobowego studia. Cały scenariusz został napisany przez Faresa, ale później konsultowany był z bardziej doświadczonym scenarzystą. Developerowi bardzo zależy na tworzeniu gier posiadających tryb kooperacji, zapowiedział, że nigdy nie stworzy wyłącznie singlowej gry. To też największa produkcja w historii studia, w końcowej fazie przy tytule pracowało aż 40 osób. Dowiedzieliśmy się też, że póki co nie ma w planach wersji na konsole Nintendo.
Krzysztof Kempski