Są takie plotki, w które chce się wierzyć. Jak ta o powrocie Splinter Cella
I przy okazji powrocie "prawdziwego" Sama Fishera.
Dacie wiarę, że od Splinter Cell: Blacklist mijają już trzy lata? Samo w sobie nie jest to jeszcze aż tak zaskakujące jak fakt, że o kolejnej części kapitalnej serii nie mówi się nic. Ok, Conviction zbłądziło, robiąc ze skradanki coś, co bardziej pasowałoby do przygód Jasona Bourne'a, ale Blacklist już lepiej łączyło nowoczesność z tradycjami serii. Swego czasu fani marki liczyli, że również następna część powstaje w Toronto, pod okiem Jade Raymond. Ale Kanadyjka w 2014 roku odeszła z Ubisoftu, by prowadzić dla EA studio Motive. Jeszcze przed premierą Blacklist tłumaczyła, czemu Splinter Cell jest dla Ubisoftu mniej smakowitym kąskiem niż Assassin's Creed i Far Cry:
I oczywiście miała rację. Stąd dwie ostatnie odsłony serii są dużo przyjaźniejsze niedzielnemu fanowi podchodów, co nie każdego musi cieszyć. A jednak sprzedaż nie zadowoliła wydawcy i o kontynuacji nic nie słychać. Przynajmniej oficjalnie. Bo jeśli przyłożyć ucho do neoGAF-a...
Plotki, których źródłem jest pojedynczy anonimowy forumowicz to typ "informacji", których wolę unikać. Ale dla Splintera zrobię wyjątek. Bo może - tak jak ja - desperacko wyglądacie jakichkolwiek wieści. A czy mogłoby być coś lepszego niż powrót nie tylko samej marki, ale i Michaela Ironside'a?
To słowa informatora jednego z GAF-owiczów, który szczyci się udokumentowanymi, dobrymi kontaktami ze źródłami w Ubisofcie, które wcześniej przekazały mu nieoficjalnie informacje o Watch Dogs 2 czy Assassin's Creed Syndicate. Czyli o dwóch grach, które faktycznie francuskiemu wydawcy wyciekły przed oficjalną zapowiedzią.
Plotkarz twierdzi, że jego dwa źródła pracowały z Michaelem Ironsidem na planie kręconego w Toronto filmu The Space Between, gdzie aktor sam przyznał, że znów pracuje przy Splinter Cell. Później dodaje, że może jego zdziwienie brakiem zapowiedzi gry na tegorocznym E3 było przedwczesne, bo wszystko wskazuje na to, że jest dopiero na początku swojej drogi do premiery.
Cóż, my też nie mamy nic ponad to. A przy okazji musimy zakładać jeszcze, że człowiek o nicku Crossing Eden nie robi sobie z nas jaj. Ale ja desperacko czekam na cokolwiek związanego ze Splinter Cell (na zapowiedziany dawno temu film z Tomem Hardym chyba najmniej) i nawet taka ploteczka sprawiła mi dziś trochę radochy. Więc postanowiłem, że się nią z wami podzielę.
Maciej Kowalik