Rzuć wszystko i uprawiaj rzepę. Dlaczego cały świat gra w Animal Crossing?
No to przyznajcie się - kto handluje rzepą po godzinach?
25.05.2020 | aktual.: 26.05.2020 19:32
"Mojej żonie brakowało pieniędzy, więc skoczyłem do niej na wyspę, żeby zapewnić jej spokojny weekend" – tweetował T-Pain, amerykański raper.
"Podobno zabawa jest większa ze znajomymi. Kto wpadnie na moją wyspę?" – pytał Danny Trejo, filmowy Maczeta, na tej samej platformie.
"W Animal Crossing zmieniam swoje ubrania częściej niż w prawdziwym życiu" – wtórowała im Brie Larson, znana też jako Kapitan Marvel.
I nie są jedynymi celebrytami, którzy dali się uwieść możliwości posiadania wirtualnego kawałka ziemi. Po wyspach w grze Animal Crossing kręcą się m.in. Elijah Wood (Frodo z "Władcy Pierścieni") czy Maise Williams ("Gra o tron"), a zaraz dołączą do nich Sting i Shaggy. Podobnie jak ponad 13 mln osób z całego świata.
Ucieczka z pandemii
Wyobraź sobie, że trafiasz na bezludną wyspę. No, prawie bezludną. Mieszka na niej Tom Nook, szop-przedsiębiorca, który proponuje ci ucieczkę od miejskiego zgiełku lub pandemicznego zamknięcia. Do krainy, gdzie czas płynie na łowieniu ryb, zbieraniu motyli, hodowli kwiatów, zbieraniu owoców i dekoracji namiotu. Od czasu do czasu wybierzesz się na inną bezludną wyspę. Być może spotkasz tam gadające zwierzęta, które zaprosisz na swój kawałek raju. Jedyne, czym musisz się przejmować, to dzwonkami – walutą rządzącą światem "Animal Crossing". To ona będzie potrzebna do spłacenia kredytu hipotecznego u szopa Nooka.
Animal Crossing doskonale wpisuje się w ideologię "slow". Mamy slowfood, powolne przygotowanie i konsumpcję jedzenia, dlaczego nie spróbować slowgamingu? – Pełen relaks i zero poganiania. To mi się zawsze w tej serii podobało. Kiedy w innych grach MUSISZ coś zrobić, tak tutaj po prostu MOŻESZ. Odpalasz i robisz to, na co masz ochotę w swoim tempie. Dziś na przykład przez pięć godzin robiłem chodniczki w sadzie. Po co? Nie wiem, nic to nie daje. Ale wpadłem na taki pomysł i powoli sobie to robiłem – tłumaczy Marcin Dąbkowski z Filmwebu.
Na papierze "Animal Crossing" nie powala, a graficznie daleko jej do największych hitów. Nie stworzymy tu na raz wielu potrzebnych przedmiotów, odwiedzanie wysp innych graczy odbywa się pojedynczo. Nie ma takich możliwości w projektowaniu wnętrz, jak w Simsach, ani wolności tworzeniu świata, jak w Minecrafcie. Ponadto gra dostępna jest wyłącznie na konsolę Nintendo Switch.
Nie przeszkodziło to jednak japońskiej produkcji w osiągnięciu oszałamiającego sukcesu: od 20 marca gra sprzedała się w nakładzie prawie 13,5 mln egzemplarzy, ustanawiając przy okazji rekord dla najszybciej sprzedającej się gry na Switcha. Dla porównania: nasz ukochany "Wiedźmin 3" dostępny na konsole Xbox, Playstation oraz PC po roku od premiery "ledwie" dobijał do 10 mln – liczby niewyobrażalnej dla większości firm świata.
Liczniki biją rekordy
Szaleństwo na "Animal Crossing" rozlało się – jak internet długi i szeroki. Na Twitterze gracze licytują się, kto ile godzin spędził już na wyspie. I kiedy wyżej podpisany myślał, że jego wynik nie należy do najgorszych, zaczął wypytywać polskich ekspertów w dziedzinie.
– "Animal Crossing: New Horizons" to nie jest moja pierwsza gra z tego cyklu. Swoją przygodę z serią zacząłem już na Nintendo DS, to była jedna z moich pierwszych gier na tę "kieszonsolkę" i z miejsca ją pokochałem, ale na przestrzeni lat jakoś mi zaginęła. Ale może nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo w ACNH mam już wbite ponad 300 godzin – mówi Kuba Karaś, youtuber znany też jako Pan Kubaka, prywatnie i służbowo wierny wyznawca Nintendo Switch.
Africa by Toto but it's a bunch of Animal Crossing villagers trying their best
– To mój absolutny rekord, jeśli chodzi o czas spędzony w grze (nie grałem nigdy w żadne MMO) i jestem pewien, że to nie koniec, bo możliwości w grze są w zasadzie nieskończone – dodaje.
I kiedy już myślałem, że to wynik nie do pobicia, o liczby zapytałem Marcina Dąbkowskiego. Odpowiedź brzmiała: ponad 500 godzin i zegar nadal bije. – Na swoje tłumaczenie mam to, że gram od początku marca, bo recenzowałem ten tytuł… Dobra, słabe wytłumaczenie. Nie wiem, po prostu siadło. Żona gra, córka gra, przyjaciel i siostra grają. Codziennie odpalam "na chwilę", a kończy się na tym, że o godz. 1 w nocy przerabiam plac zabaw, bo wpadło mi coś nowego. Gdzieś tam po drodze są jeszcze wydarzenia w grze, które zaliczam, ale to i tak nie tłumaczy dlaczego spędziłem tam aż tyle godzin – mówi.
Zadyma o rzepę
Jakkolwiek irracjonalnie to nie brzmi, najbardziej dochodowym interesem w Animal Crossing jest inwestycja w rzepę. Gracze mogą kupować warzywa w każdą niedzielę, a potem sprzedawać je przez tydzień z dużym zyskiem. Jest jednak haczyk. Po tygodniu rzepa zgnije, a wraz z nią nasze pieniądze. Ale nawet sprzedanie warzyw w odpowiednim przedziale czasowym nie zapewni bogactwa. Ceny są zmienne (różnią się rano i wieczorem), a wraz z nimi ewentualne zyski. Dlatego gracze z całego świata wymyślają przeróżne systemy, łączą się w grupy z innymi, zakładają fora na Reddicie. Wszystko byle sprzedać rzepę z nawiązką. Bardziej sprawni tworzą kalkulatory prognoz cen i próbują rozgryźć algorytm odpowiadający za ich wartość.
Animal Crossing Graduation Ceremony!
– Co tydzień kupuję u słodkiej świnki Mae zapas rzepy za milion "bellsów" i potem przez cały tydzień razem ze swoją społecznością na Discordzie obserwujemy kursy rzepy w sklepie. Rzepa jest Bitcoinem w Animal Crossing i ten, kto ma najwyższy jej kurs, może liczyć na długie kolejki na swoją wyspę z tłumami chętnych do jej sprzedania – wylicza Karaś.
Nie wszyscy zachowują się jednak fair. – Czuję się zażenowany pewnym odłamem społeczności. Jak mam dobry kurs rzepy, to odpalam Dodo Code, rzucam kod ludziom i niech sobie wpadają i mają radochę – czasami coś Ci w podzięce zostawią i jest miło. Ale opłaty za wjazd na wyspę? "Hej, mam wysoki kurs rzepy, możesz wpaść, ale musisz zapłacić 99 tys. bellsów, 3 sztabki złota i 10 ticketów". No jest to słabe, nie szanuję – dodaje Dąbkowski.
Sukces? Bo pandemia. Tak jakby
Czy Animal Crossing odniosłoby taki sukces, gdyby koronawirus nie zamknął nas w czterech ścianach? Niewykluczone. Ważny okazał się bowiem aspekt społeczny i prostota. Dlatego wyspy innych graczy chętnie odwiedza chociażby Danny Trejo, ale zachęca również do wpadania na swoje, wirtualne włości. Podobnie robi Elijah Wood czy Brie Larson. Na ile jest to wykalkulowana akcja marketingowa, a na ile spontaniczny zryw – pewnie nigdy się nie dowiemy.
Ale niektórzy poszli o krok dalej. Gary Whitta, scenarzysta m.in. filmu "Łotr 1. Gwiezdne Wojny - historie", postanowił w świecie "Animal Crossing" stworzyć talk-show. Przez program przewinęli się chociażby Tim Shafer, legendarny twórca gier, ale też osobistości bardziej znane, pokroju wspomnianego już Danny'ego Trejo czy Elijaha Wooda. Program doczeka się drugiego sezonu. W jego inauguracji (w czerwcu) wezmą udział Sting i Shaggy, którzy zaprezentują światu swoją nową muzykę.
Animal Talking S01E11 - Danny Trejo, Elijah Wood, Greg Grunberg, Jessica
Czy zatem pandemia pomogła grze? – Tak, jestem o tym przekonany. Ludzie siedzą w domach, szukając ucieczki od problemów świata codziennego, uciekają w ten cyfrowy. Kto z nas nie chciałby się w tym momencie znaleźć na pięknej wyspie, którą mógłby tworzyć od podstaw według własnego widzimisię? – tłumaczy Kuba Karaś.
Częściowo zgadza się z nim Marcin. - Wydaje mi się, że AC byłoby sukcesem nawet bez pandemii, bo hype był nieziemski już wcześniej. Ale na pewno nie stałoby się to tak szybko. 13 milionów pudełek w 6 tygodni? Podobno Nintendo zakładało, że taka będzie całościowa sprzedaż tej gry, przez całe jej życie. Ale to super, niech im się sprzedaje. Niech więcej osób ucieka do tego słodkiego, bezpiecznego i fajnego świata przed smutkiem, depresją, rozstaniami i problemami – mówi.
*Wszystkie filmiki, umieszczone przy tekście pokazują najdziwniejsze/najbardziej oryginalne rzeczy, które ludzie tworzą, grając w "Animal Crossing".