Rozważania NaGórze: Ogr Taktyczny, czyli rzecz o praworządności
Wschód kontra Zachód, ład kontra chaos, obowiązek kontra uczucia. A wszystko w grze sprzed prawie ćwierć wieku.
05.01.2019 | aktual.: 07.01.2019 09:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do Tactics Ogre: Let Us Cling Together, remake’u gry na SNES z 1995 roku, wykonałem pierwsze podejście krótko po premierze w 2011. Odbiłem się jednak od niej, bo zniechęciła mnie wymieszana z tutorialem powolna ekspozycja, która ciągnęła się lekko licząc ze dwie godziny. Parę lat później dopadł mnie jakiś wirus i totalnie wypłaszczył, a pod ręką napatoczyło się wierne PSP z zainstalowanym Tactics Ogre. Z braku alternatyw (nie miałem siły na czytanie czegokolwiek) wziąłem się do grania, tym razem przebrnąłem przez przydługi wstęp i wsiąkłem po uszy.Zaprawdę, zaprawdę powiadam Wam, Tactics Ogre to jedna z najlepszych gier na PSP (oraz tym samym Vitę), a i w ogólnym rankingu gier, w które warto zagrać, zajmuje wysokie miejsce. Fakt, bariera wejścia jest wysoka: trzeba poświęcić sporo czasu by chwyciło, potem więcej, by zrozumieć, jak działają rozliczne mechanizmy gry, a potem jeszcze więcej, by je wykorzystać, rozwinąć postaci i ukończyć kampanię. Niemniej zdecydowanie warto, bo mało jest tytułów równie bogatych w treść, tak w warstwie fabularnej, jak i mechaniki. Mnie we wciągnięciu się wydatnie pomogło, że leżałem w łóżku z wysoką gorączką i miałem mnóstwo czasu, który mogłem zainwestować w poznawanie świata gry.Dziś chciałem skupić się na aspekcie Tactics Ogre, koło którego większość graczy zapewne przejdzie obojętnie, a który z pewnych względów mnie zafrapował. Otóż, jak w każdym typowym RPG-u (tu w odmianie strategicznej), bohaterowie i żołnierze w naszej armii, mają określony charakter. W odróżnieniu od klasycznego trójpodziału na dobrych, złych i neutralnych, w Tactics Ogre mamy do czynienia z podziałem na postaci praworządne, chaotyczne i neutralne.Tak, wiem, że już w Dungeons & Dragons charakter postaci określany był jako wypadkowa obu tych tenedencji i możliwe było dziewięć kombinacji, od praworządnego dobrego do chaotycznego złego, jednak w większości gier wideo dominuje klasyczna binarna opozycja między złem a dobrem. Ben “Yahtzee” Croshaw w jednym z filmików z cyklu Zero Punctuation podśmiewał się, że najczęściej gracze mają wybór między byciem Matką Teresą albo zjadaniem dzieci żywcem.W Tactics Ogre jest inaczej: wybory fabularne gracza określają czy bohater zostanie zakwalifikowany nie jako dobry czy zły, ale jako praworządny lub chaotyczny (ewentualnie neutralny, jeśli siedzi okrakiem na barykadzie jak wiedźmin). Gra charakteryzuje bohatera praworządnego jako kogoś, kto przestrzega reguł, uznaje wyższy porządek rzeczy i posłusznie wykonuje rozkazy zwierzchnictwa. Z kolei bohater chaotyczny to ktoś, kto realizuje własne zachcianki, występuje przeciwko ustalonym zasadom i nie podporządkowuje się przełożonym. Na pozór pasuje do wpojonych nam od dziecka schematów, dokonujemy wiec mentalnej kalki zakładając, że praworządny równa się dobry, a chaotyczny to zły i gramy dalej. A potem Tactics Ogre pokazuje nam jak bardzo się pomyliliśmy.Uwaga, spojler - ale niezbyt wielki.
Pod koniec pierwszego rozdziału kierowany przez gracza bohater dostaje bowiem polecenie służbowe: dokonać masakry ludności cywilnej w miejscowości Balmamusa. I nie, wcale nie jesteśmy wtedy częścią armii demonicznego zła, wprost przeciwnie, w wojennym konflikcie służymy stronie słabszej, walczącej ze złowrogim imperium. Chodzi o to, żeby zagwarantować swoim siłom dobry PR: wymordować mieszkańców wioski tak, żeby wyglądało to na robotę tych niedobrych, zyskując tym samym moralną wyższość w oczach całego świata. Postawa gracza wobec tego żądania jest pierwszym poważnym wyborem w Tactics Ogre, który na resztę gry ustawi nas po określonej stronie: praworządności lub chaosu.Sprawa nie jest prosta: poświęcić słabszych dla dobra słusznej sprawy? Wybrać brudny kompromis z własnym sumieniem i uznać to za mniejsze zło? Czy może stanąć w obronie maluczkich, a tym samym sprzeciwić się zwierzchnikom, którzy są idolami głównego bohatera?W ogóle mnie nie dziwi, że tytuł, który stawia gracza wobec takiego dylematu, powstał w Japonii. Zauważcie, że bardzo podobny podział znajdziemy też w grach z serii Shin Megami Tensei (w każdym razie tych z głównego nurtu, bo już niekoniecznie w cyklu Persona): tam również mamy konflikt sił porządku i sił chaosu, które pozornie wyglądają na manichejską opozycję dobro-zło, ale w praktyce okazują się ciężkie do zaklasyfikowania w ten sposób. To nie przypadek, tylko dalekie i przetworzone przez popkulturę echa bushidō, samurajskiego kodeksu etycznego. Średniowieczna Japonia była bardzo hierarchicznym społeczeństwem, posłuszeństwo wobec zwierzchności było cnotą, a wierność panu lennemu obowiązkiem wojownika. Aleksander Śpiewakowski w książce “Samuraje” pisze: “Kolizja między powinnością (giri) a uczuciami (ninjō) zawsze musiała być rozstrzygnięta na korzyść powinności.”. Inazu Nitobe w opracowaniu “Bushidō. Dusza Japonii” ujmuje to romantycznie: “Serce niejednego Shigemori rozdziera w ten sposób walka między miłością a obowiązkiem. W takich konfliktach bushidō nie waha się nigdy - wybiera wierność. Takie zupełne oddanie się poddanych na śmierć i życie panującemu nie pozostawiało mu żadnego innego wyboru jak samowolę.” Brzmi znajomo? To przecież dokładnie ten sam konflikt tragiczny, przed którym staje gracz i jego awatar w świecie Tactics Ogre. Nie typowe dla gier “bądź świętym” kontra “bądź potworem”, jak choćby opcje Paragon i Renegade w Mass Effect, tylko wybór pomiędzy lojalnością i posłusznym popełnieniem zbrodni wojennej lub złamaniem przysiąg i zdradą przełożonych by oszczędzić cierpień niewinnym ludziom. W drugim wariancie gracz dokonuje aktu samowoli, tym samym stawiając się poza nawiasem struktur armii, dokładnie tak jak napisał profesor Nitobe.Konflikt między obowiązkiem (giri) a osobistymi przekonaniami (ninjō) znajdziemy w japońskiej kulturze od czasów teatru kabuki, nic więc dziwnego, że pojawia się on także we współczesnej kulturze popularnej tego kraju: komiksach, animacjach, filmach i - jak widać - również grach. Niestety w świecie elektronicznej rozrywki jest to nadal dosyć rzadka dychotomia, a jeśli już gdzieś występuje, to najczęściej w mocno okrojonej wersji.Przykładowo, w skądinąd znakomitym Spec Ops: The Line nie da się uniknąć wymordowania cywilów białym fosforem - choć byłby to znakomity papierek lakmusowy intencji gracza i jego podejścia do kwestii ofiar wojny. Tymczasem wcześniejsze o siedemnaście lat Tactics Ogre (licząc od premiery oryginału na SNES, nie od wydania późniejszego remake’u) pozwala graczowi podjąć decyzję i dostosowuje do niej dalszy ciąg fabuły. Między innymi dlatego raz jeszcze zachęcam wszystkich ceniących sobie dobrą rozgrywkę i ciekawą opowieść, by spróbowali zmierzyć się z Tactics Ogre: Let Us Cling Together, a przy okazji zastanowili się nad tym, co próbują przekazać nam jej twórcy.Bartłomiej Nagórski