Rozstrzał między kickstarterową a sklepową edycją kolekcjonerską Torment: Tides of Numenera prowadzi do zamieszania

Burza w szklance wody czy zimna, marketingowa rzeczywistość godząca w najwierniejszych fanów?

Rozstrzał między kickstarterową a sklepową edycją kolekcjonerską Torment: Tides of Numenera prowadzi do zamieszania
Patryk Fijałkowski

12.01.2017 | aktual.: 12.01.2017 16:22

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Figurka, talizman, pudełko, wirtualna zbroja - cztery rzeczy, przez które na oficjalnym forum Torment: Tides of Numenera od dłuższego czasu trwają mniej lub bardziej uprzejme dyskusje na temat tego, co należy się osobom, bez których powstanie gry stałoby pod znakiem zapytania. Wspierający są bowiem niezadowoleni z różnic między edycją kolekcjonerską z Kickstartera a kolekcjonerką od Techlandu.

Bo różnice są - spore i raczej na niekorzyść najwierniejszych fanów, którzy przeznaczyli na grę dużo pieniędzy, zanim ta w ogóle miała jakąkolwiek postać. Edycja kolekcjonerska od Techlandu została ogłoszona w grudniu i składa się z trzech fizycznych elementów - wspomnianych wyżej figurki, talizmanu i ładnego pudełka - których nie zawierała droższa edycja kolekcjonerska z czasów Kickstartera. Dodatkowo figurka jest mniejszą kopią tej, która podczas zbiórki dostępna była tylko od 2 tysięcy dolarów. Fani nie mieli wtedy żadnej innej możliwości jej zdobycia.

Obraz

Widzicie, do czego to zmierza? Część fanów czuje się potraktowana niesprawiedliwie przez inXile. Przyczynili się do powstania gry, zapłacili dużo, a teraz pierwszy lepszy gracz za mniejsze pieniądze może kupić edycję z gadżetami, których oni nie mają. Wspierający nie dostaną, oczywiście, nowych gadżetów gratis, ale nie mają też żadnej możliwości, by na przykład zaopatrzyć się w nie oddzielnie. Dla wielu to nawet nie tyle kwestia finansów; to kwestia szacunku. Jak pisze użytkownik cryocore:

Techland wspomniany w jego poście gra tutaj ważną rolę. Choć społeczności nie podoba się, że inXile nie chce w jakikolwiek sposób odnieść się do problemu, jeden deweloper pokusił się na forum o kilka słów wytłumaczenia:

Obraz

Niestety wypowiedź nie usatysfakcjonowała niezadowolonych fanów, którzy poczuli, że studio sprzedało się wydawcy, nie dbając o tych, którzy doprowadzili do powstania gry. Post mówi niby, że umowa nie pozwalała na oferowanie nic lepszego, ale jak widać dla wielu tańsza edycja z większą liczbą fizycznych gadżetów to "coś lepszego". A nawet jeśli nie "coś lepszego", to coś, czego nie dostali ci najbardziej zaangażowani i czego nawet nie mogą sobie teraz kupić we własnym zakresie bez wydawania pieniędzy na kolejną edycję kolekcjonerską. Poprosiliśmy Techland o komentarz w tej sprawie, ale od Pawła Kopińskiego (dyrektora marketingu) po kilku dniach dostaliśmy tylko to:

Torment: Tides of Numenera - Edycja Kolekcjonerska. Ruszają pre-ordery

Wygląda na to, że ustalenia inXile i Techlandu w kwestii edycji sklepowych mogły nie być wystarczająco precyzyjne, przez co teraz powstało całe zamieszanie. Bo przecież nie ma absolutnie nic złego w tym, że wydawca dba o to, by zaoferować graczom jak najatrakcyjniejsze wydanie. Wręcz przeciwnie.

Jednocześnie niezadowolenie wspierających z Kickstartera jest zrozumiałe, choć też nie dotyczy wszystkich, co jest źródłem ciągłych dyskusji na forum. Narzekającym zarzuca się, że robią z igły widły i nie rozumieją, jak działa rynek. Niektórzy nie przywiązują takiej wagi do gadżetów; dla innych z kolei liczą się i gadżety, i - przede wszystkim - szacunek, którego wyrazem miałoby być zaproponowanie przez studio Briana Fargo jakiegokolwiek rozwiązania. Na przykład możliwości kupna osobno figurki i talizmanu.

O komentarz poprosiliśmy również inXile Entertainment. Jeśli otrzymamy odpowiedź, wpis zostanie zaktualizowany. Za zwrócenie uwagi na sprawę dziękujemy Konradowi Kosteckiemu.

Patryk Fijałkowski

Przeczytaj także:

Komentarze (1)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.