Rogue to czwórka w nowych dekoracjach, a Unity wraca do czasów, gdy kumplowaliśmy się z Ezio. Grałem w obie nowe części Assassin's Creed
Fani Assassin's Creed z pewnością najbardziej czekają na Unity, które ukaże się na nowej generacji konsol. Ale i posiadacze starej dostaną swoją odsłonę serii - to Rogue, gdzie po raz pierwszy wcielimy się w Templariusza. Na targach Gamescom grałem w oba te tytuły.
Assassin's Creed: Rogue Forma prezentacji: 10-minutowy pokaz rozgrywki z komentarzem i ok. 20-minutowe demo do przejścia
Zacznijmy od Rogue, bo tu rzecz jest prosta. To po prostu kalka Black Flag. Nawet interfejs pozostał ten sam.
Demo, które przechodziłem, zaczęło się od walki na morzu. Czy jakkolwiek się zmieniła? Tylko odrobinę. Pojawiły się nowe bronie - najbardziej podoba mi się płonący olej, który można za sobą rozlewać, najlepiej przepływając tuż przed innymi statkami - ale ich znaczenie jest w gruncie rzeczy kosmetyczne. Gra się tak samo, jak się grało. Gdy doszło do abordażu, musiałem, jak zawsze, pokonać odpowiednią ilość przeciwników i wrogiego kapitana. Gdy mi się to udało, dostałem trzy opcje do wyboru - mogłem statek spalić, zostawić go w spokoju albo odesłać do swojej floty. Brzmi znajomo? Dla fanów Black Flag z pewnością, tak jak podobnie brzmi i wygląda całe reszta Rogue.
Po skończeniu bitwy morskiej ruszyłem na północ, by odnaleźć wrak statku zagubiony gdzieś pośród lodowców. Płynąc, przebijałem się przez kry. W grze trzeba odpowiednio ulepszyć kadłub, by móc to robić. W ten sposób dostęp do niektórych, zwykle trudniejszych, fragmentów zostanie ograniczony na początku rozgrywki. W demie jednak mój statek nie miał z lodem problemu. Klucząc pomiędzy lodowcami (można też je niszczyć), dotarłem do wraku i zsiadłem ze statku. Zniszczony okręt był trochę jak mała karaibska wysepka w Black Flag - poukrywano na nim rozmaite znajdźki, które gra skrupulatnie wylicza przy schodzeniu na ląd. Zebrałem więc parę skrzynek ze złotem, pokonałem niedźwiedzia polarnego, popatrzyłem na pingwiny, zsynchronizowałem punkt obserwacyjny i na tym moje demo się skończyło.
Przez dziesięć minut obserwowałem też, jak gra jeden z twórców. Jego celem było zdobycie siedziby asasynów. Musiał zdjąć ich flagę z masztu, zabić lidera i zniszczyć trzy magazyny trucizny, ale te cele pewnie zmieniają się w zależności od konkretnej kryjówki. Całe zadanie przypominało choćby ograbianie plantacji z Black Flag w innych dekoracjach. Na pierwszy rzut oka widać, że walka się nie zmieniła, podobnie jak skradanie czy inne elementy gry. Nowościami będą co najwyżej nowe bronie. Na pokazie widziałem gaz - zarówno trujący, jak i usypiający. Może być ukryty w dających się niszczyć beczkach, można także rozpylać go samemu. Graczowi nie szkodzi, bo główny bohater wyposażony jest w zmyślną maskę przeciwgazową - trzeba tylko pamiętać o tym, by ją naciągnąć.
mat. prom.
Rogue to Black Flag w nowym otoczeniu i z nową fabułą. Wszystkie błędy i słabsze elementy czwartej części Assassin's Creed najpewniej pozostaną nienaprawione. Nie będzie też już poczucia świeżości, jakie towarzyszyło tamtej grze i było przy okazji jej ogromnym plusem. Ale będą kolejne morza do przemierzenia, szanty do wysłuchania i statki do zatopienia. Jeśli ktoś po pirackich przygodach Edwarda czuł niedosyt, to będzie zadowolony. Inni pewnie nawet premiery Rogue nie zauważą.
Assassin's Creed: Unity Forma prezentacji: 20-minutowe demo do przejścia z komentarzem i pomocą jednego z twórców - wcielał się w drugą postać w czasie misji kooperacyjnej
Unity to inna bajka. Razem z tą grą Ubisoft wraca do elementów serii porzuconych na wysokości AC3. Wracamy do Europy - znów więc będziemy wspinać się na ogromne budynki i kluczyć, szukając drogi na dachach. Tym razem zmieniono jednak mechanikę parkouru, która od chyba pierwszej odsłony gry pozostawała taka sama. Jeden przycisk odpowiada za wchodzenie, a inny za schodzenie z budynków. Przyznam szczerze, że początkowo bardzo ciężko było mi się do tego przyzwyczaić, ale, gdy już załapałem trochę, o co chodzi, zaczęło to zdecydowanie mieć sens. Doszły do tego nowe, znakomite (!) animacje i znów odkryłem radość z najbardziej podstawowego elementu Assassin's Creed.
mat. prom.
Parkour to jednak nie wszystko, bo mocniej postawiono także na skradanie. Służy do niego przycisk pod lewym palcem wskazującym - główny bohater przygarbia się trochę i jest trudniejszy do zauważenia, gdy przemyka gdzieś w cieniu. Ubisoft mocno podkreśla, że w Unity trzeba będzie działać po cichu. W związku z tym zmienił się także sposób działania orlego wzroku. Jest jak swoisty skaner - wysyła impuls, który podświetla wrogów w najbliższej okolicy. Gdy wie się, że wrogowie czają się za rogiem czy ścianą, można na spokojnie zaplanować akcję.
Mam wrażenie, że z tego wszystkiego najmniej zmieniła się walka. Nie do końca załapałem, jak działa (w demie nie było jej dużo), ale wygląda na to, że wreszcie pozbyto się kontry. Z drugiej strony, nie dodano jakichś kombinacji ataków czy innych tego typu opcji... Ale, prawdę mówiąc, nie widziałem jej za wiele, więc nie chcę wyrokować. Na moje oko zmian jest mało, a kontrę pewnie ukryto po prostu pod jakimś innym przyciskiem, żeby stworzyć wrażenie, że coś się faktycznie zmieniło... Choć, tak jak mówię, akurat tu mogę się mylić.
mat. prom.
Unity wprowadzi za to do serii więcej elementów RPG. Bohatera będzie można przebierać i wyposażać w różne bronie, a stroje nie będą miały tylko kosmetycznego znaczenia. Każdy element - kaptur, rękawice, nogawice, zbroja i tak dalej - posiadać ma cztery cechy. Wszystko zgodnie z logiką - w ciemnym, lekkim płaszczu będzie łatwiej kryć się przed przeciwnikami, a ciężki pancerz lepiej osłoni przed ciosami. Ma to sens szczególnie w kontekście tego, iż tym razem gracze sami mają wybrać pasujący im styl rozgrywki - misje będzie można rozgrywać na wiele sposobów. W to wpisuje się także drzewko umiejętności (tak pasywnych, jak i aktywnych), które zdobywał będzie po raz pierwszy w historii serii "levelujący" Asasyn.
W czasie dema rozegrałem jedną misję kooperacyjną. Z premedytacją w jej trakcie zginąłem, bo chciałem zobaczyć, co wtedy się stanie - mój towarzysz musiał wycofać się z jej terenu, a potem znów odrodziłem się w punkcie startowym. Rozgrywające się w kanałach zadanie było dość proste i krótkie. Skradaliśmy się, eliminując kolejnych wrogów. Gdy raz zostałem zauważony i zaatakowany przez przeciwnika, mój towarzysz, ciągle niewykryty, zasztyletował go od tyłu. Raz ja pomogłem mu w podobny sposób. Kooperację ułatwia fakt, że orli wzrok włączony przez jednego gracza działa na wszystkich. Podobnie wszyscy widzą także celownik, gdy jeden z grających zamierza rzucić bombę. Szczególnie docenią to ci, którzy grać będą nie ze znajomymi, korzystając z komunikacji głosowej, ale losowymi osobami.
Unity robi na mnie pozytywne wrażenie, choć nie powiedziałbym, że to rewolucja. Sprawia wrażenie bezpośredniej kontynuacji Revelations - wraca do niektórych elementów serii, o których trochę zapomniano w AC3 i Black Flag. Jako wielki fan Ezio i jego przygód, czekam z niecierpliwością, choć mam bardzo silne przeczucie, że to będzie kolejny "asasyn", w którym niektórych minusów serii nie uda się wyeliminować. Po tylu latach już się chyba nauczyłem, że pewne rzeczy się po prostu nie zmieniają...
Tomasz Kutera