Rocket League czmychnie ze Steama, a Epic wykupuje jego autorów
Inwazja na pecetowo trwa w najlepsze.
Dokładnie. Epic Games przygarnie cieszące się ponoć tak bardzo swoją niezależnością studio Psyonix. A co z tym idzie - przechwyci prawa do Rocket League. Indyczy klasyk zadebiutuje w zdecydowanie-mniej-popularnym sklepie cyfrowym dla pecetowców „później w tym roku”. Kolejne działo w trwającej od kilku miesięcy wojnie z Valve. Ależ właśnie! „Co stanie się ze steamową wersją zmotoryzowanej piłeczki?” - zapytają zapewne przejęci fani, którzy od lat grają za pośrednictwem Steama. Otóż…
Jednak decyzja deweloperów to dla mnie niezłe zaskoczenie. Jak twierdzą, mają bogatą przeszłość z Epiciem - pomagali przy Gears of War oraz Unreal Tournament. Ale przecież właśnie dlatego kilka lat temu uciekli ze świata wielkich projektów, gigantyczny budżetów oraz kolosalnego crunchu. Być może Rocket League rozrósł się już tak bardzo, że potrzebuje wsparcia któregoś giganta (Psyonix zatrudnia obecnie… 132 osoby). Oby jednak w żaden sposób nie wpłynęło to na ich komfort codziennej pracy. Albo wpłynęło, ale pozytywnie.
Ach, no, jeszcze standardowo: Epic szatany, sprzedają dane, są be i niech żyje Gaben. Jako konsolowiec od nieświadomych lat jestem przyzwyczajony do jakiejkolwiek „wojny” w mojej pasji. Przestało mnie to ruszać, cóż zrobić.