Robin Hood w nanokombinezonie - widzieliśmy Crysis 3 w akcji [Obejrzyj pierwszy zwiastun]
Pierwsze dwie odsłony Crysis zachwycały grafiką. Niestety jedynka potrafiła znudzić, a dwójka fabularnie nie wciągała tak, jak najlepsi przedstawiciele gatunku. Nie przeszkodziło mi to jednak bawić się przy Crysis 2 świetnie i niezmiernie się cieszę, że seria trafiła również na konsole. Czy trójka zachwyci nas w każdym aspekcie? Trudno to stwierdzić po krótkiej prezentacji, wiem natomiast jedno - wygląda obłędnie.
24.04.2012 | aktual.: 07.01.2016 15:55
Jest rok 2047, mijają 24 lata od wydarzeń znanych z „Crysis 2”. Korporacja CELL postanowiła odciąć się od wszelkiego pozostałego zagrożenia (Ceph), otaczając największe miasta specjalnymi kopułami - nano domes. Pomagają one ponadto walczyć z promieniowaniem, które może zagrażać mieszkańcom. Rozwiązanie to wydaje się idealne, istnieje jednak pewien szkopuł, który całkowicie zmienia wygląd miast. Pod kopułami rośliny rosną zdecydowanie szybciej, w związku z czym określenie „miejska dżungla” nabiera zupełnie nowego znaczenia. Budynki są obrośnięte wszelkiej maści roślinnością, przypominają miejscówki znane z filmów science fiction, w których natura postanowiła ponownie zapanować nad światem.
Proroctwo Bohaterem „Crysis 3” ma być ponownie Prorok, znany z pierwszej części gry. Twórcy twierdzą, że ma on już dość bycia łowcą, co ma wpłynąć nie tylko na fabułę, ale i rozgrywkę. Szczegółów nie ujawniono, trudno więc jednoznacznie się domyślić, co może to znaczyć. Wiemy natomiast, że specjalnie dla niego stworzono zupełnie nową broń, którą znacie z ujawnionej okładki gry. Composite compound bow to niezła zabawka, a zmieniane końcówki strzał przydadzą się praktycznie na każdą okazję. Na przykład takie wybuchowe głowice doskonale sobie radzą z grupami przeciwników, a zwykłe strzały zabijają ich bezszelestnie. Broń nieźle sprawdza się na placu boju, a strzelanie z niej sprawia niezłą frajdę. To oczywiście nie koniec nowego oręża - dostaniemy również karabin typhoon, a także strzelający plazmowymi granatami i pociskami heavy mortar. Zasadniczo będzie można korzystać z broni pozostawionej przez obcych - w kilka sekund przystosuje się ona do nanokombinezonu. Arsenał wydaje się bardzo rozbudowany, a to, co potrafi zrobić z przeciwnikami, wygląda niesamowicie. Jak i cała gra.
Widzisz, synku? Tu kiedyś była chińska dzielnica Pokazano tylko jedną mapę i jedną misję. Dawne nowojorskie Chinatown przypomina dziś raczej las tropikalny, z którego nieśmiało próbują się wydostać betonowe budowle. Nie mogliśmy zagrać, pokazano nam jedynie, jak jeden z producentów gry z padem w rękach przemierza kolejne fragmenty mapy. Było trochę skradania się między obcymi, szybko jednak podniesiono alarm i właśnie wtedy zrobiło się gorąco. Ciągła akcja, zachodzenie wrogów z różnych stron, uniki, chwilowe ucieczki z pola walki. Totalna rozwałka, która wyglądała obłędnie. Fantastycznie prezentują się wybuchy, o tak - będziecie rzucać wszelkiej maści granatami i wystrzeliwać ze wszystkich dostępnych wybuchowych broni tylko po to, żeby zobaczyć wybuch. Bohater musiał dotrzeć do znajdującej się w oddali wieży - oczywiście wcześniej warto rzucić na nią okiem przez wizjer, a jeszcze lepiej przeanalizować sytuację i jakoś zaplanować atak. Wiem, że spora część z Was uwielbia wkraczać do walki jak John Rombo, ale krótka analiza rozmieszczenia jednostek wroga daje równie dużo frajdy. Szczególnie że patrząc przez wizjer na przeciwnika, zobaczymy jego krótki opis - świetna sprawa. To nie koniec przydatnych gadżetów. Nanokombinezon może teraz hakować niektóre jednostki wroga, dzięki czemu przejmiemy na przykład kontrolę nad małym latającym dronem i skupimy na nim uwagę wroga. Potem zajdziemy przeciwników od tyłu lub zwyczajnie przemkniemy niezauważenie.
Jest pięknie Komputer, na którym przeprowadzono prezentację, to zapewne niezły kombajn, do tego skonfigurowany tak, by nawet przez sekundę pokazu „Crysis 3” się nie przyciął. Śmiem jednak twierdzić, że możemy mieć do czynienia z najładniejszą strzelanką ostatnich lat, choć warto poczekać na finalny efekt, żeby głosić takie opinie. Druga sprawa to wersja konsolowa - nie widzieliśmy jej, choć twórcy są z siebie dumni, ponieważ mają silnik dobrze działający na każdej platformie. Dzięki temu mogli się skupić na samej grze, a nie, jak w przypadku części drugiej, na tworzeniu kodu napędzającego ten świetnie wyglądający tytuł. Ekipa twierdzi, że jest w stanie wyciągnąć z konsol naprawdę dużo, więc pozostaje im uwierzyć i oczekiwać najładniejszej strzelanki konsolowej, jaka kiedykolwiek pojawiła się na rynku.
„Crysis 3” był tytułem, na który podczas wiosennego pokazu Electronic Arts najbardziej się nastawiłem. I muszę przyznać, że nie jestem nim rozczarowany. Jestem nim oczarowany. Gra naprawdę wygląda fenomenalnie i jeśli fabuła wespół z rozgrywką zostaną odpowiednio poprowadzone, to wsiąknę w ten świat bez chwili zastanowienia. Chyba wszyscy byli pod wrażeniem prezentacji „Crysis 3” i cicho ubolewali nad tym, że nie pozwolono nam chwycić w ręce pada i samemu pobuszować po pozostałościach China Town. Ja nie mogę się już doczekać i mam nadzieję, że niedługo sam będę mógł sprawdzić jakiś grywalny etap. Premiera w przyszłym roku.
Paweł Winiarski