Riot Games ujawnia, co kryje się pod roboczą nazwą “Project A”

Riot Games ujawnia, co kryje się pod roboczą nazwą “Project A”

Riot Games ujawnia, co kryje się pod roboczą nazwą “Project A”
Bartosz Witoszka
02.03.2020 13:00

Valorant na pierwszy rzut oka wygląda jak połączenie Counter Strike’a z Overwatchem.

W październiku zeszłego roku Riot Games z okazji obchodów 10-lecia wydania League of Legends zapowiedziało kilka nowych projektów, które w mniejszy lub większy sposób będą nawiązywać do świata Rutterny, w którym osadzona jest najpopularniejsza MOBA na świecie. Wśród nich znalazła się karcianka (dziś wiemy, że to Legends of Rutterna), bijatyka czy mobilna wersja Team Fight Tactics, czym Riot będzie chciał zdominować nowy trend, jakim jest auto chess.

The Round // Gameplay Preview - VALORANT

Firma wspominała jeszcze o taktycznym FPS-ie, a niedawno poznaliśmy jego kodową nazwę. O “Project A” krążyły do tej pory plotki, a do Sieci wyciekły pierwsze informacje, że będzie to strzelanina stawiająca na współpracę między zawodnikami i umiejętne wykorzystanie zdolności poszczególnych postaci. Wczoraj został opublikowany pierwszy oficjalnym materiał z rozgrywki, na którym możemy zobaczyć Valoranta w akcji.

Dość ciekawa nazwa trzeba przyznać, choć nie to jest tutaj najważniejsze. Rozgrywka będzie skupiać się na konkurowaniu dwóch zespołów po pięciu graczy, gdzie jeden z nich to obrońcy, zaś drugi to atakujący. Wszystko bardzo mocno przypomina Counter Strike’a, ale z tą różnicą, że w Valorancie bohaterowie mają różnorakie umiejętności, co rzecz jasna przywodzi na myśl hero shootery pokroju Overwatch czy Team Fortress 2. Dla przykładu – jedna postać potrafi zablokować przejście ścianą (Mei z gry Blizzarda), z kolei inna można zanieczyścić dany obszar niczym Toxic z Apeksa od Respawn Entertainment. Widać, że twórcy całym garściami czerpią z rozwiązań wdrożonych w innych tytułach, ale chyba wszyscy liczymy, że Valorant będzie miało do zaprezentowania dużo więcej.

Co ważne jednak, w grze dalej istotne mają być strzelanie i precyzja, o czym wspomina Anna Donlon, producent wykonawczy:

Twórcy w informacji prasowej wspominają również o zabezpieczeniach i architekturze sieciowej, co pozwoli uniknąć potencjalnych problemów z wyszukiwaniem rozgrywek czy osób wykorzystujących nielegalne oprogramowanie, jak “aimboty” czy “wallhacki”.

O tym przekonamy się jednak, gdy gra wystartuje na dobre, czyli w lato tego roku, ale tylko na komputerach osobistych i w “większości regionów” (na razie nie zdradzono o jakie dokładnie państwa chodzi). Valorant będzie darmowy, więc zapewne możemy się spodziewać jakichś mikropłatności wewnątrz gry.

Bartek Witoszka

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)