Riot Games o rozgrywkach esportowych Valoranta
Wytyczne dla organizatorów, pule nagród i na dokładkę ułatwiony dostęp do bety.
Tym razem zaczniemy od końca, bo to w zasadzie najważniejsza informacja dla nas jako graczy. Riot Games świadome tego, jak trudno dostać się do wczesnej wersji swojej nowej gry postanowiło ułatwić nieco ten proces. I nie, nie chodzi o całkowite “otwarcie bram” i przekształcenie zamkniętych testów w te otwarte, a zwiększenie prawdopodobieństwa tzw. “dropa”, czyli sytuacji, w której losowa osoba dostaje dostęp do bety.
No dobra, a teraz coś dla osób zainteresowanych esportową stroną Valoranta, który – przypomnijmy – premierę ma dopiero za dwa miesiące. Whalen Rozelle, dyrektor odpowiedzialny za rozwój strzelanki Riotu pod kątem profesjonalnych rozgrywek, w opublikowanym wczoraj oświadczeniu poinformował, że firma rozmawiała już z setką profesjonalnych organizacji zajmujących się organizacją i promocję wydarzeń esportowych. Nie podano dokładnie, o które firmy i organizacje chodzi konkretnie, ale zdradzono za to kwoty, jakie firma przeznaczy na nagrody i marketing w bieżącym roku kalendarzowym.
Riot zastrzega sobie jednak, że wszyscy partnerzy i organizacje muszą spełniać narzucone przez nich warunki, to jest zakaz przyjmowania pieniędzy od firm związanych z hazardem, pornografią, bronią palną, kryptowalutami, alkoholem, wyrobami tytoniowymi, narkotykami, a także organizacji politycznych, charytatywnych.
Pytanie tylko, czy w tym roku faktycznie uda się zorganizować jakiś turniej, bo wszystko wskazuje na to, że ze względu na koronawirusa może być to znacznie utrudnione.
Bartek Witoszka