Riot Games chce zakazać profesjonalnym graczom w League of Legends streamowania niektórych innych gier [AKTUALIZACJA]

Riot Games chce zakazać profesjonalnym graczom w League of Legends streamowania niektórych innych gier [AKTUALIZACJA]

Riot Games chce zakazać profesjonalnym graczom w League of Legends streamowania niektórych innych gier [AKTUALIZACJA]
marcindmjqtx
07.12.2013 10:46, aktualizacja: 07.01.2016 16:08

Niewinna rozrywka między meczami League of Legends czy reklamowanie produktów konkurencji? Dążenie do monopolu czy zwykła praktyka korporacji? A może po prostu umowa pracodawcy z pracownikiem? Aktualizacja: firma zrezygnowała z tego zapisu w kontrakcie i twierdzi, że nie chodziło jej o całkowity zakaz streamów, a tylko uniknięcie sponsoringu.

AKTUALIZACJA: Firma wycofała się z kontrowersyjnego zapisu w kontrakcie. Szef sekcji do spraw esportu Whalen "RiotMagus" Rozelle zamieścił oświadczenie na reddicie:

Było mnóstwo dyskusji dookoła warunków kontraktu uczestników LCS - zapisy zakładały, że aktywni gracze nie mogą streamować różnych innych gier. Najpierw wyjaśnijmy, co za stało z naszą decyzją: zanotowaliśmy, że inne firmy próbowały kupić dostęp do fanów League of Legends używając (lub próbując użyć) graczy/drużyn z LCS, by wypromować swoje konkurencyjne gry na ich streamach. Nasza reakcja i sposób jaki wybraliśmy, by sobie z tym poradzić, były zdecydowanie przesadzone. Oczywiście, na pewno zabieraliśmy innym firmom możliwość reklamy poprzez graczy z LCS, ale przeszkodziliśmy też zawodnikom w robieniu zabawnych dla widza i ich samych streamów, zwłaszcza podczas długich kolejek do meczu w lidze Challenger. Zdaliśmy sobie sprawę, że to nie jest fajne. Po lekturze wszystkich waszych komentarzy i WIELU wewnętrznych dyskusjach toczonych przez ostatnie 24 godziny zamierzamy zmienić wymagania dla graczy LCS na takie, które lepiej spełnią nasze pierwotne założenia. W czasie kontraktu gracze i drużyny nie mogą akceptować ofert sponsoringu i promocji gier od innych firm. Poza tym mogą streamować, co chcą.  Będę tu zaglądał, by odpowiedzieć na pytania, jeśli jakieś macie. Dzięki za pomoc w podjęciu tej korzystnej dla nas decyzji. Jak dla mnie to brzmi trochę jak: "Zobaczyliśmy jak bardzo pali nam się grunt po nogami i chcemy to odkręcić". Nowy zakaz dotyczy czegoś, co dla każdego pracownika dużej firmy powinno być oczywiste - nie bierze się pieniędzy konkurencji za promowanie ich produktów. No ale gracze w League of Legends często są dość młodzi, wiec doprecyzowanie nawet takich oczywistości w kontrakcie na pewno nie zaszkodzi.

Albo faktycznie Riot nadal jeszcze jest na tyle młodą firmą na rynku, że zdarza im się robić głupie błędy - czym wszak są 4 lata w tej branży? Zauważyli, że wykonali nierozważny ruch i woleli się szybko wycofać, wymyślając wymówkę. Na zmianie podejścia na pewno skorzystają gracze i widzowie. Sama firma nie do końca, bo jednak lekka promocja konkurencji zawsze będzie na streamach obecna (sam zainteresowałem się tak Hearthstone). Ale za to wizerunek "fajnej firmy" o jaki zabiega Riot nie ucierpiał i na reddicie już pojawiły się pochwały.

ORYGINALNY ARTYKUŁ (5-12-2013, 11:46) Rok temu Riot Games rozpoczęło organizowanie swojego League of Legends Championship Series, czyli swoistej ligi mistrzów. Jednym z istotnych jej elementów są mecze rozgrywane przez cały sezon praktycznie co tydzień i fakt, że zespoły, które się zakwalifikowały do LCS dostają od Riot Games pensję za granie w ich zawodach, a i przy okazji promowanie gry. Niestety łączy się to z zakazem brania udziału w innych turniejach.

Za to zawodnicy grający w LCSie stają się wyjątkowo popularni i jednym z ich zajęć poza treningami i turniejami jest streamowanie League of Legends, co pozwala im dodatkowo zarobić - krążą plotki, że sumy te często przekraczają zarobki z esportu. Ale to tylko w przypadku najpopularniejszych graczy, a część z nich uzyskała popularność dopiero, gdy ich drużyny zakwalifikowały się do ligi.

Finały LCS w Staples Center (fot. euw.leagueoflegends.com)

Okazuje się, że i z tym będzie wiązać się pewne ograniczenie. Rod "Slasher" Breslau z serwisu onGamers dotarł do fragmentu kontraktu, jaki gracze będą podpisywać na czwarty sezon. Znajduje się tam lista gier, których gracze współpracujący z Riot nie mogą prezentować na swoich streamach.

Na liście jest zarówno bezpośrednia konkurencja Riotu, czyli inne klony DotA. Nie ważne czy stare, czy nowe, czy popularne, czy prawie zapomniane -na liście jest m.in. Dota 2, SMITE, Dawngate, Infinite Crisis, Heroes of Newerth, Awesomenatus, Guardians of Middle Earth czy Demigod. Oprócz tego są tam wszystkie gry Blizzarda, firmy, która też pracuje nad swoją Dotopodobną: Heroes of the Storm. A także tytuły zupełnie nie związane z gatunkiem jak World of Tanks, World of Warpanes czy Fat Princess i inne. Na liście jest ok. 30 gier, pełną znajdziecie tutaj. Oprócz tego streamerom nie wolno pokazywać stron pozwalających na hazard i obstawianie wyników oraz serwisów porno. Zabronione jest prezentowanie broni, amunicji i wyrobów tytoniowych.

Na początku wydawało się, że chodzi tylko o streamowanie tych gier w trakcie streamowania League of Legends - w najwyższych ligach czeka się na zebranie drużyn nawet 20 minut, trzeba wtedy zająć czymś widzów i siebie. Partyjka Hearthstone wydaje się dobrym pomysłem. Problem w tym, że na Twitchu gracz umieszczony jest wtedy w kategorii League of Legends, zazwyczaj znajdującej się na szczycie listy popularności streamów. Był sugestie, że chodzi o granie w coś innego, gdy podpis wskazuje na LoL, ale jak dodaje Breslau - z tych samych źródeł, co wcześniej, dowiedział się, że nie chodzi tylko o streamowanie w połączeniu z League of Legends, ale o prezentowanie wymienionych tytułów w ogóle podczas trwania kontraktu.

Nie doczekaliśmy się oficjalnej reakcji Riot Games na tę wiadomość - nie wiadomo, czy można traktować tak wypowiedź Whalena "RiotMagusa" Rozelle, szefa sekcji esportowej w firmie zamieszczoną na forum reddit. Potwierdza ona, że zakaz istnieje i jest dla dobra sportu/esportu, ale poza tym nie za wiele wyjaśnia:

Powtarzamy to cały czas: chcemy, by League of Legends stało się sportem. Są z tym związane fajne rzeczy (pensje dla zawodników, oficjalne transmisje, wizy dla graczy, finały w Staples Center), ale jest też nieco działań strukturalnych, które są konieczne, by całość charakteryzowała się profesjonalizmem. Wiemy, że są pewne różnice w opniach na temat streamów profesjonalnych graczy. W przeszłości musieli się oni martwić tylko o swoją własną markę, a największym zmartwieniem było używanie klawiatury właściwego typu, by sponsor był zadowolony. Ale teraz są profesjonalistami i podpisali kontrakt z profesjonalną sportową ligą. Gdy streamują do 50 tysięcy fanów, reprezentują też dysscyplinę sportową. Nie wiem jak podkreślić wystarczająco, że zawodnicy z LCS są na drodze, by stać się prawdziwymi sportowcami. To nowy teren dla wielu drużyn (zwłaszcza w esporcie), ponieważ z grupy uzdolnionych jednostek stają się ikonami sportu. Nie zobaczycie gracza z NFL promującego Arena Football albo sportowca sponsorowanego przez Nike stającego przed kamerami w rzeczach Reebok. Profesjonalni gracze mogą grać w cokolwiek zechcą, my po prostu prosimy ich, by pamiętali, że na streamie są twarzami zawodowego League of Legends Nie tłumaczy to też, dlaczego podobną politykę stosuje się wobec niezwiązanych z LCS graczy. Popularny streamer GuardsmanBob wspomniał na  reddicie, że został po cichu usunięty z listy polecanych przez Riot nadawców. Zapytawszy za co, dowiedział się, że za streamowanie Hearthstone. Nie podpisywał żadnego kontraktu i nie dostał żadnej listy gier zakazanych.

fot. reddit.com/r/leagueoflegends

Inni mówią, że to logiczna decyzja biznesowa. Gracze są zatrudnieni przez Riot. Popularność zawodników wynika min. z wysiłków tej firmy, by promować League of Legends. Mogą do woli grać w inne gry, jednak nie podczas streamu. Michał Blicharz z ESL zauważył na twitterze, że rozumie to posunięcie, ale rozwiązałby to inaczej.

Inni wyrozumiali dla takiej decyzji podają przykłady z prawdziwego sportu: gracze mający kontakt z jedną firmą odzieżową nie mogą pokazywać się w ubraniach żadnej innej. Tej sytuacji jednak bliżej do tego, że np. gracze NBA dostaliby zakaz gry w golfa albo chodzenia na mecze piłki nożnej. Co prawda w kontraktach sportowców często pojawiają się zakazy uprawiania innych sportów, zwłaszcza ekstremalnych, ale chodzi tu o uniknięcie kontuzji, a nie o fakt, że ktoś mógłby zobaczyć Michaela Jordana kopiącego piłkę z kolegami. Przywoływane są też przykłady działania innych korporacji - zakazy używania produktów konkurencji nie są rzadkością. Swego czasu Google zabroniło pracownikom używać systemu Windows, jednak tylko na komputerach w pracy. Wiele umów pracodawca-pracownik zawiera klauzule, obostrzenia i zakazy. Ciężko tu o dokładne analogi, esport rządzi się jednak swoimi zasadami, które cały czas się kształtują. Czy streamujący w wolnym czasie gracz jest w pracy? Ile jest winien firmie, której grze zawdzięcza popularność? Trafiłem na głosy, że warto przemyśleć fakt, czy regularna pensja i spore nagrody nie są lepsze od możliwości grania na streamie w co się chce.

Diamondprox, zawodnik Gambit Gaming na wieść o zakazie włączył Hearthstone (fot. twitch.tv via reddit)

Reakcja reszty społeczności jest oczywiście negatywna - i bardzo jestem ciekaw, jak Riot Games na to odpowie. Może takie kontrakty są standardem w profesjonalnym sporcie i w korporacjach. Ale w oczach nienawykłych do tego graczy Riot wygląda kiepsko. A żadna firma nie lubi, gdy w jej kontekście pojawiają się takie słowa jak "monopol" czy "cenzura. No i jak wytłumaczyć nieoficjalny zakaz dla streamerów? Nie ma za bardzo powodu, by bronić Riot, bo choć robią świetną grę, to każde dążenie do monopolu jest w efekcie szkodliwe dla nas, graczy. Dyskusja toczy się nie tylko w społeczności League of Legends, fani Starcrafta czy Dota 2 ze zdumieniem patrzą na to zachowanie.  Nie brakuje głosów, że Riot Games tylko ładnie mówi, o "rozwijaniu esportu", a w sumie chodzi im tylko o rozwijanie swojej gry. Co dla nikogo, kto wie, jak działają wielkie firmy, nie powinno być niespodzianką.

Sami gracze też nie są zadowoleni - Yiliang "Doublelift"  Peng z Counter Logic Gaming stwierdza, że zakaz jest "prawdziwy" i "frustrujący".

Choć nieco zamieszania, wywołała wypowiedź Brandona "Saintviciousa" DiMarco, byłego zawodnika, obecnie trenera Curse Gaming, który powiedział, że artykuł jest "mylący", streamować wolno z wyjątkiem innych gier MOBA, a wyimek jest ze starego kontraktu. Co trochę nie zgadza się z faktem, że wspomniano tam mające kilka miesięcy Hearthstone.

Riot Games ma już na koncie podobne kontrowersje - pod koniec drugiego sezonu pojawiły się informacje, że firma namawia organizacje sponsorujące drużyny do przerzucenia się tylko na League of Legends i porzucenie np. drużyn w Dota 2. Pod naciskiem społeczności i zawodników zrezygnowano z tej decyzji i określono ją jako "plotkę". Zakaz uczestniczenia w innych turniejach niż LCS też nie wszystkim się podoba - zwłaszcza, że dotyczy tylko graczy europejskich i amerykańskich. Zawodnicy z Chin czy Korei nie mają takich ograniczeń, bo tam rozgrywkami zarządzają inne firmy działające w porozumieniu z Riot.

Ale są też pozytywne konsekwencje dbania o wizerunek - swego czasu Riot zbanował kilku profesjonalnych graczy z rozgrywek i gry za niesportowe zachowanie, pokazując że nawet esportowcy nie stoją ponad prawem i nie mogą być toksyczni.

Ciekawe jest, że firma Riot oficjalnie zachęca swoich pracowników do gry w inne tytuły - w ramach Riot Play Fund zatrudnieni dostają dodatkowe 300 dolarów do wydania na dowolne gry, nawet inne MOBA. Grać jak widać można.

Z niecierpliwością czekam, jak ta sprawa się rozwiąże.

Paweł Kamiński

* I żart.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)