Rift - grając w "pogromcę WoWa"
W weekend miałem okazję spędzić kilka godzin w nowym MMO, które pretenduje do miana tego naj naj. Tym MMO jest Rift.
14.03.2011 | aktual.: 07.01.2016 15:55
Na początku przyznam, że moje przygody z MMO są dość pobieżne. Spędziłem parę miesięcy w świecie Azeroth zaraz po europejskiej premierze World of Warcraft. Później miałem okazję testować takie tytuły jak Age of Conan czy Warhammer Online - obydwa mnie jednak już nie wciągnęły. A teraz przyszła kolej na Rifta.
Ze wstępu do gry zrozumiałem tyle, że świat Rifta zamieszkują dwie strony konfliktu, Strażnicy i Zbuntowani. Zbuntowani ufają w moc technologii, Strażnicy nie. I ci ostatni wzięli górę dewastując wynalazki tych pierwszej. Tak naprawdę jednak zagrożeniem jest trzecia strona konfliktu, która zagraża dalszemu istnieniu świata. I to jej stawić będziemy musieli czoła.
Pomysł z wojną domową jest ciekawy, ale czy historia rzeczywiście będzie wciągać? Mam co do tego wątpliwości. World of Warcraft miał znakomity atut w postaci uniwersum, które niemal wszyscy znali z RTSów. W przypadku Rifta nie mam zaś żadnego zaczepienia i nie powiem, abym się poczuł jakoś szczególnie zaangażowany w ratowanie świata gry, Telary.
Tak czy inaczej, dołączyłem do Zbuntowanych i stworzyłem osiłka władającego mieczem. Nie, nie jest to zbyt oryginalne zagranie i tak, wiem że granie wojownikami zazwyczaj jest nudne. Nudne, ale też raczej najbezpieczniejsze dla nowicjusza. Kiedy wybrałem rasę i wylosowałem imię oraz wygląd (Wy też nie lubicie się babrać w szczegółowych ustawieniach wyglądu i klikacie ciągle "losuj" i "losuj"?) swojej postaci, wkroczyłem do właściwej rozgrywki, gdzie już na samym początku określono mnie majstersztykiem, szczytowym osiągnięciem Zbuntowanych. Jakże miło.
A dalej poszło. Gra szybko zleciła mi zadania dotyczące siekania i zabijania stworów oraz przełączania mechanizmów. Tak, zdarzają się takie bardziej... "nietypowe" zadania, które nie ograniczają się tylko do ćwiartowania wrogów. Same walki z przeciwnikami na razie (w ciągu kilku godzin) też się jakoś nie dłużyły - dość szybko zmieniamy lokacje posuwając się naprzód i awansując w poziomach. Pytanie, czy podobne tempo (lub przynajmniej jakaś różnorodność) utrzyma się w dalszych etapach gry.
O ile walka nie jest jakaś wyjątkowa (chociaż występuje system, który można by nazwać "ładowaniem specjalnych ciosów" - siekając przeciwników przy pomocy pewnych umiejętności ładujemy specjalne ataki), tak w rozwoju postaci jest nowość. Rift nie robi wrażenia pod względem klas, bo tych jest cztery: wojownik, mag, kleryk i łotrzyk. Nie jest to jednak specjalnym problemem, ponieważ każda klasa ma osiem dusz. Dusze są specjalnymi drzewkami umiejętności, które pozwalają dopasować postać do swojego stylu gry. Dusz możemy mieć trzy.
Choć różne drzewka umiejętności w obrębie klasy występowały już choćby w World of Warcraft, Rift oferuje w tym zakresie większą wolność i więcej kombinacji. Trudno jednak powiedzieć, czy to okaże się naprawdę przełomową zaletą tej gry. Rift bowiem poza klasami wydaje się być takim klonem masówki Blizzarda (choć dobrze wykonanym). Nie stara się być sfabularyzowanym MMO (jak Age of Conan), nie ma także położonego nacisku na Realms vs Realms (jak w Warhammerze Online). Być może jednak brak wyróżniania się na siłę będzie atutem tej produkcji - w końcu inne masówki oszałamiających sukcesów nie odniosły...
Rift Platformy: PC Premiera: Już jest Cena: 159,99 zł Pre-paid na 30 dni: 59,99 zł
To są na razie moje pierwsze, luźne wrażenia, jakie wyniosłem z gry. Liczę, że im dalej, tym na więcej ciekawych elementów się natknę. Zanim jednak napiszę kolejne części swoich wrażeń z Rifta, wspomnę, że gra spotkała się z całkiem ciepłym przyjęciem. Średnia na Metacritic wynosi 81/100. Poniżej zaś znajdziecie zmontowany fragment rozgrywki z gry moim dzielnym herosem, Galaanem:
http://www.metacritic.com/game/pc/rift Paweł Płaza