Ride - recenzja

Ride - recenzja

Ride - recenzja
marcindmjqtx
20.04.2015 14:50, aktualizacja: 30.12.2015 13:19

Czy studio Milestone znalazło formułę, dzięki której tematem jednośladów uda się zainteresować nowych graczy?

Na swoim przykładzie mogę stwierdzić, że coś takiego udało się kiedyś Gran Turismo i Forza Motorsport. Nigdy specjalnie nie interesowałem się motoryzacją, ale w te gry grałem namiętnie. Z wielu powodów, ale najważniejsze był dla mnie chyba obserwowanie własnych postępów.

Do Ride podchodziłem jako taki sam laik w temacie. Na wirtualnych motorach - owszem, jeździłem, ale tylko, gdy pobocznymi atrakcjami było wykonywanie akrobacji lub możliwość obicia nerek innym zawodnikom. Ale żeby tak po prostu się ścigać...?

Ride

Polska wersja gry to głównie poprawne teksty. Przyjemnym akcentem jest rodzimy lektor wprowadzający nas w tajniki rozgrywki oraz kolejnych trybów. Wypada nieźle.

Ride nie straszy fachowym słownictwem, którego bez zaliczenia kilku transmisji telewizyjnych nie bylibyśmy w stanie rozszyfrować. Dla żółtodzioba jak ja to plus. Dla weteranów ścigania się na jednośladach może to być pierwsze ostrzeżenie, że Ride stworzono z myślą rozszerzenia bazy graczy, a nie jej zawężenia do fanatyków.

Gra pozwala na szeroką gamę konfiguracji. Ot, chociażby poziom trudności przeciwników, który jest tylko jednym z elementów ustawień symulacji. Możemy wybrać m.in. czy chcemy operować osobno przednim i tylnym hamulcem, automatycznie chować się za owiewką, dostosować długość linii obrazujących najlepszą (no, najbezpieczniejszą) trasę jazdy czy wreszcie wybrać pasujące nam ustawienia fizyki. Po kilku wyścigach na "przedszkolnych" ustawieniach stwierdziłem, że jeśli brać się za coś nowego, to jak należy. I wtedy na moment zakochałem się w Ride.

Ride

A może ogólnie w wyścigach jednośladów i ich specyfice, gdzie każde wejście i wyjście z zakrętu to sprawdzian techniki i umiejętności gracza. W jednym momencie pędzisz dwie paki, by za moment brać nawrót tempem rowerowym do chwili, w której poczujesz, że czas znów dać silnikowi popalić, i wystrzelisz przed siebie. Kilka wziętych czysto zakrętów to kapitalne uczucie. A jeśli coś nie wyjdzie, gra pozwala cofnąć czas i skorygować swoje błędy, by gracz mógł uniknąć powtarzania całego wyścigu.

Na błędy sterowanych przez SI kierowców trudno coś poradzić. Zdają się nie rozumieć, że podcięcie motoru to coś innego, niż obtarcie lakieru w wyścigach czterokołowców i nie lubią korygować swojej trasy, gdy wjedziemy im w paradę. Efektem często jest komicznie wyglądający wypadek, w którym jeden z kierowców wystrzeliwuje ze swojego rumaka bez zmiany ułożenia tułowia czy dłoni.

Ride

Nie chcecie oglądać ich zbyt często i cofać czasu, bo szlag trafia wtedy całą immersję i część frajdy z zatracenia w wyścigu. Niestety, nie udało mi się zagrać w Ride na PS4 w sieci. Próbowałem regularnie, lecz nigdy nie było mi dane dołączyć do rozgrywki.

Pozostaje więc rywalizacja z konsolowymi kierowcami w ramach standardowego trybu kariery, który z jednej strony łechce przesuwaniem stworzonego przez nas zawodnika w światowej klasyfikacji po każdym triumfie. A z drugiej każe kupować maszyny z różnych klas, by dopuścić nas do kolejnego zestawu wyścigów.

Ride

Ale tak naprawdę największym rywalem w Ride są same tory. To mieszanka prawdziwych lokacji (np. Imola, Donington Park) z fikcyjnymi trasami poprowadzonymi przez malownicze okolice. Na różnorodność nie można narzekać, tak samo jak na ich projekty. Ale lepiej skupiać wzrok na trasie i wypatrywać kolejnych zakrętów, bo na poboczach straszą postawione od sztancy i kiepsko oteksturowane elementy rodem z budżetowych ścigałek z poprzedniej generacji. To prawda, że nie ma czasu ich oglądać, ale to żadne wytłumaczenie.

Cała estetyczna wartość Ride to ponad 100 maszyn, na które możemy wsiąść.

Ride

Swoje motory udostępniły m.in. Suzuki, Aprilia, Triumph, Kawasaki, Ducati czy Yamaha. Każdemu motorowi towarzyszy krótki historyczny rys, bezskutecznie próbujący osłodzić stanowczo zbyt długie loadingi. I każdy możemy poprzerabiać wedle własnego uznania w kilku elementach. A gdy już dokupimy nowe części, pogrzebać też w ich ustawieniach. Opcji jest dużo, ale funkcjonuje tu zasada, że im drożej, tym lepiej. Oczywiście warto zrównoważyć zwiększenie prędkości dokupieniem lepszych hamulców, ale rywalizacja na danym torze kończy się w momencie, gdy mamy kasę, by kupić najlepsze części.

Wtedy konkurencja po kilku zakrętach przestaje się liczyć, a my toczymy już tylko korespondencyjny pojedynek z konstruktorami toru oraz swoimi wcześniejszymi wynikami.

Ride

Oprócz zwykłych wyścigów pojawiają się miłe urozmaicenia w stylu wyścigów równoległych czy wyzwań polegających na wyprzedzeniu danego zawodnika lub odpowiedniej liczby innych kierowców. Wraz z powiększaniem garażu o kolejne klasy motorów zawsze mamy do wyboru kilka zawodów, więc zacięcie się gdzieś na amen nam nie grozi.

Werdykt Warto pochwalić Milestone za próbę dotarcia z jednośladami do nowych odbiorców. Za wypuszczenie motorów z zamkniętych torów i postawienie na różnorodność oddanych graczom maszyn. Gra potrafiła zauroczyć takiego laika jak ja. Lecz na krótko, bo chęć zebrania wszystkich motorów to dla mnie zbyt mała motywacja, a wykonanie nie zachęca do odpalenia Ride, by nacieszyć oczy (tak, robię tak w Driveclub). To fajny pomysł, którego zakup warto będzie rozważyć, gdy cena spadnie do poziomu innych ciekawostek, z gatunków, którymi na co dzień się nie interesujecie, a chcielibyście sprawdzić. Ot, taki pierwszy krok do - być może - nowego hobby.

Maciej Kowalik

Platformy: PS3, PS4, 360, X1, PC Producent: Milestone Wydawca: Milestone Dystrybutor: CDP.pl Data premiery: 27.03.2015 PEGI: 3

Wymagania: Intel Core i3-530 @ 2.93 GHz lub AMD Phenom II X4 810 @ 2.60 GHz, 4 GB RAM, karta graficzna 1 GB

Grę do recenzji udostępnił dystrybutor. Testowaliśmy wersję na PS4. Screeny pochodzą od redakcji.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)