Retro - Metal Gear

Retro - Metal Gear

Mateusz Gołębiowski

Nie wiedziałbym o tym, gdyby gdzieś nie trąbiono o tym w internecie. Bo cóż to za święto, skoro jej początki sięgają 1986 roku? To tak jakbym zignorował 11 lat swojego istnienia bez żadnego powodu. Tylko że moje początki były naprawdę cudowne, a Metal Gear, no cóż, nie miał już tak kolorowo. Po pierwsze rozpoczynał na platformie, która poza Japonią praktycznie nie istniała. Był to komputer o dźwięcznej nazwie MSX 2, który to prócz pełnowymiarowej klawiatury, posiadał slot na kartridże z grami. Jak jednak przedstawić grę zachodowi, skoro nie mają do niej odpowiedniego sprzętu? Oczywiście przekonwertować go na coś tam popularnego. I tak padło na NES-a.

Fabuła w takich wypadkach pozostaje bez zmian, a tutaj jest prosta jak konstrukcja cepa. Gdzieś w południowej Afryce konstruowana jest broń masowego zniszczenia, której kryptonim to tytułowy Metal Gear. Agencja FOXHOUND wysyła tam swojego specjalnego agenta Grey Foxa, by zajął się tą machiną, lecz kontakt z nim szybko się urywa. By uratować świat i wspomnianego agenta, do akcji wkracza nowy rekrut – Solid Snake. I tak nasz bohater skacze z samolotu ze spadochronem wraz… z trzema innymi skoczkami. Kim są, jak mają na imię? Tego nie dowiadujemy się nigdy. Możliwe, że to zwykli turyści, którzy po prostu lubią mocne wrażenia.

I tak momentalnie jesteśmy rzucani w akcję. Szybko natykamy się na pierwszych przeciwników, którzy są dość niemrawi. Czasem zasypiają z nudów, innym razem rozglądają się po okolicy, zupełnie jakbyśmy mogli ich ominąć bez walki. I tak rzeczywiście było. W tamtych czasach była to najprawdziwsza innowacja. Zazwyczaj widząc jakiegoś oponenta w grze strzelaliśmy do niego z serii z karabinu i tak rozwiązywaliśmy problemy. Tu jednak mieliśmy możliwość unikania wszelkich konfliktów. Teoretycznie. Działało to znakomicie w wersji z MSX 2 dzięki znakomicie zaprojektowanym etapom i dobremu sterowaniu. Na NES-ie niestety jest zgoła odwrotnie.

Projekty poziomów są na tyle pozmieniane i udziwnione, że ciężko stwierdzić, czy możemy się ewentualnie schować. Przez to krycie się szybko traci sens, a najlepszym sposobem na przeciwników jest zwykłe przebieganie obok nich. Nawet jak nas zauważą i zaczną nas gonić, to i tak gubimy ich na następnej planszy bez żadnych konsekwencji. Nawet zabijanie ich nie ma najmniejszego sensu. Nie dość, że nic z nich nie wypada, to na dodatek pojawiają się ponownie w tych samych miejscach po powrocie do lokacji. Całe szczęście, że nie tylko wrogowie wracają, ale i wszelkie paczki z nabojami czy konserwy odnawiające pasek życia.

A przydają się te puszki z mielonką. W końcu gra nie raz wpycha nas na jakiegoś żołnierza, bo ten akurat stoi przy drzwiach, przez które przechodzimy. Ile to razy dostajemy kulą w plecy, bo malutki pikselek uniemożliwia nam ucieczkę. Już nie wspominając o pogryzieniach przez psy, których animacja biegania jest tak dziwna, że nie wiadomo jak je omijać. I tak często brakuje tego zdrowia, a śmierć jest bardzo częsta. A co za tym idzie? Bardzo bolesny powrót do samego początku gry. Fakt, wszelkie przedmioty znalezione pozostają z nami, ale co z tego, skoro wszelkie naboje i puszki zużywamy na powrót do miejsca, w którym zginęliśmy.

I te karty dostępu, których używamy do otwierania drzwi! Jest ich w sumie osiem i żonglujemy nimi przez całą grę. I nie jest powiedziane, że ostatnia karta otwiera nam przejścia do ostatnich poziomów. To by było zbyt proste! Tutaj musimy wypróbowywać każdą z nich po kolei, bo nikt nie pomyślał o umieszczeniu jakichkolwiek oznaczeń, którą w danym momencie mamy użyć. Jeżeli dodamy do tego fakt, że wiele drzwi prowadzi donikąd, wszystko przypomina jakiś diabelski labirynt, a i czeka na nas mnóstwo kochanego przez wszystkich „backtrackingu”, to wychodzi z tego naprawdę mało przyjemna rozgrywka.

I wierzcie mi, mogę marudzić tak jeszcze długo. Walki z bossami to jakiś śmiech na sali, gra do najładniejszych nie należy, sterowanie pozostawia wiele do życzenia. Lecz wisienką na tym strasznym torcie jest fakt, iż w całej grze nie znajdziemy ani kawała tytułowego Metal Geara! Z niewiadomych przyczyn zastąpiono go wielkim komputerem. I nie obchodzą mnie tłumaczenia, że to pierwsza gra tego typu, a sami twórcy nie do końca wiedzieli, co robią. Przecież wersja z MSX 2 działała doskonale i była naprawdę porządną i zabawną grą. Co w takim razie stało z wersją na NES-a?

Niektórzy mówią, że to brak współpracy z Hideo Kojimą, inni zwalają na niezrozumienie tematu przez studio przygotowujące port, a ja… nie mam zielonego pojęcia. Jedynie mogę was przestrzec przed Metal Gearem na konsolę Nintendo. Nigdy nie próbujcie w niego grać i nigdy nie kupujcie go do swoich kolekcji. Będzie tylko stał na półce, kurzył się i patrzył na was oczyma Kyle Reese’a z Terminatora śmiejąc się z was pod nosem. Na szczęście wersja z MSX 2 po wielu latach doczekała się tłumaczenia na język angielski i można w nią pograć na PlayStation 2 dzięki Metal Gear Solid 3: Subsistence, czy Metal Gear Solid HD Collection na współczesne konsole.Forge of Empires poprowadź swoje plemię przez epoki

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
ZATRZYMAJ SIĘ NA CHWILĘ… TE ARTYKUŁY WARTO PRZECZYTAĆ 👀