Retro - Doman

Retro - Doman

Mateusz Gołębiowski

Bohater to jedyna nadzieja mieszkańców na życie bez strachu. Brzmi jak Wiedźmin? A nim nie jest!

Jest cała masa beat‘em upów, w które w życiu grałem. Od najlepszych pokroju Streets of Rage 2 czy Final Fight, przez trochę już trochę zakurzonego Golden Axe i oczywiście legendarny w polskich kręgach Franko: the Crazy Revange. Ten ostatni miał naprawdę wielką moc przemawiania do rodaków. Pikselowe, brudne blokowiska, dresiarze o mowie monosylabicznej i cała masa innych rzeczy z naszego codziennego życia. Nic dziwnego, że Doman: Grzechy Ardana tego samego studia poszedł gdzieś bokiem. W końcu ciężko się identyfikować ze średniowieczem pełnym błota, nawozu i wisielców na drzewach.

Swego czasu nasłuchałem się wielu nieprzyjemnych rzeczy o Domanie. Niektórzy psioczyli na to, że jest nudny, inni narzekali na wysoki poziom trudności, a znaleźli się i tacy co widzieli mięśnie poprzeczne na postaciach, co gryzło się z ich poczuciem estetyki. Trochę to dziwne, gdyż Doman był praktycznie tym samym co Franko - brutalnym, pełnym dobrego humoru beat‘em upem z prostą fabułą. Tym razem jednak nie chodziło o zemstę, a o zwykłą krucjatę przeciwko despotycznemu władcy, któremu bardziej zależy na własnym siedzeniu niż na ludziach, którzy mu podlegają. Jej inicjatorem jest oczywiście tytułowy Doman, a że warto mieć w takich sytuacjach jakiegoś druha u boku, wraz z nim wyrusza jego kumpel Baurus.

Gra z początku daje nam możliwość wyboru bohatera, w którego chcemy się wcielić. Prócz wyglądu, różnią się także orężem, którym władają, a co za tym idzie, atakami jakie wykonują. Jest to jednak chwilowa sprawa, gdyż w czasie podróży mamy możliwość wymieniania broni na jeden z ośmiu rodzajów. Oczywiście każda ze swoim własnym zestawem ciosów. Niestety są one mocno niewyważone, a wielki wybór po jakimś czasie zmienia się we wzięcie halabardy, która jest po prostu bezkonkurencyjna. Ewentualnie kiścień ma coś tu jeszcze coś do powiedzenia, ale absolutnie nic więcej. I za żadne skarby nie próbujcie brać kuszy. Człowiek, który zaimplementował ją w Domanie to bardzo nikczemna i złowieszcza osoba, która możliwe, że ma coś do graczy.

Sam system walki jest przygotowany na joystick z jednym guzikiem. Nasza postać jest w stanie wyprowadzać cztery rodzaje ciosów, a robimy to przez wciśnięcie „fire’a” i machnięciu drążkiem w którymś z kierunków. Z początku działa to całkiem nieźle, ale kompletnie nie sprawdza się przy większej ilości przeciwników na ekranie. Trudno jest zwiewać przed ciosami, szybko się odwracać i zadawać celne uderzenia, nie tracąc przy tym cennej energii. Tu do pomocy przychodzi wspomniana już halabarda, którą możemy wymachiwać dookoła, ale i ona czasami szwankuje. Przez to gra rzeczywiście do łatwych nie należy.

Co gorsza niektórzy oponenci poruszają się o wiele szybciej od nas, z jakiegoś powodu zawsze w nas trafiają i są do tego mistrzami uniku. Żeby tego było mało, błyskawicznie są w stanie otoczyć naszego bohatera i pozbawić go życia szybką wymianą ciosów. Jednak ta sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy to do naszych szeregów dołączy ktoś z drugim joystickiem. Wtedy to my rządzimy na polu bitwy, a przeciwnicy jakby trochę mniej ochoczo do nas podskakują. Wtedy leje się krew, toczą się głowy, a trup ścieli się gęsto. Tylko ci mali kusznicy zawsze mają coś do powiedzenia i sypią strzałami jak z karabinu. Niech cię człowieku od kusz!

Jeżeli chodzi o estetyczną stronę gry, to ciężko jest jednoznacznie powiedzieć czy jest dobrze, czy też źle. Z jednej strony, postacie wyglądają bardzo dysproporcjonalnie i ciężko się na nie patrzy, z drugiej mamy cudownie przedstawiony świat średniowiecza, który co chwila się zmienia. Do tego dochodzą hektolitry pikselowej krwi, rozczłonkowane ciała wieśniaków w tle i pełno najróżniejszych smaczków po drodze. I wiem, że teraz patrzy się na Domana z wykrzywieniem twarzy, jednak ma on swój specyficzny klimat, który może i zalatuje trochę sztampą, ale mimo to ciągle ma coś w sobie urokliwego.

Szkoda trochę, że Polacy zapomnieli już o Domanie. Fakt, jest miejscami niedorzecznie trudny, a jego sterowanie nie jest idealne, jednak samo wykańczanie w nim przeciwników daje niesamowicie wiele satysfakcji. A chyba to jest najważniejsze w każdym beat‘em upie, prawda? I ten niezapomniany tryb współpracy, w którym możemy się poczuć jak prawdziwi, średniowieczni zabijacy. Dobrze by było zobaczyć tego mięśniaka jeszcze raz w akcji. Albo chociaż spotkać go w jakimś epizodzie w jakiejś innej grze, polskiej, z innym słowiańskim wojownikiem. Ktokolwiek z CD Project RED? Bo tak pozostaje nam poczciwa Amiga, dwa joysticki i pięć dyskietek do przerzucania co chwilę. A wiadomo, że dla niejednego dzisiaj jest to o wiele za dużo zachodu.Goodgame Empire - udowodnij, że jesteś prawdziwym strategiem

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
ZATRZYMAJ SIĘ NA CHWILĘ… TE ARTYKUŁY WARTO PRZECZYTAĆ 👀