Resident Evil: Code Veronica X HD

Ostatnia reedycja trzech pierwszych części Mortal Kombat przekonała mnie, że niektóre gry lepiej się wspomina niż je sobie przypomina. Pierwsze uruchomienie Resident Evil: Code Veronica X HD tylko mnie w tej opinii utwierdziło, ale jakimś sposobem poświęciłem temu tytułowi prawie 13 godzin, nie odpalając w tym czasie żadnej innej gry. Magia RE?

marcindmjqtx

08.10.2011 | aktual.: 08.01.2016 13:22

Przy tytule tej części zabrakło numerka, co zgodnie z ówczesną polityką oznaczało, że była to gra spoza głównej serii, na dodatek przeznaczona na konsolę inną niż PlayStation. Code Veronica zadebiutowało w 2000 roku na Dreamcaście, po czym zostało skonwertowane na PlayStation 2 i w końcu na GameCube'a w roku 2003. Właśnie to trzecie wydanie zasłużyło sobie na „X” w tytule i stanowi źródło omawianej konwersji. Oznacza to, że dokonano jej na podstawie wersji z najlepszą oprawą wzbogaconą o nowe przerywniki filmowe i dodatkowe zadanie. Brak w tej wersji „Raportu Weskera” znanego z rocznicowych wydań gry, ale ekran tytułowy został zaczerpnięty z edycji kolekcjonerskiej w wersji na Dreamcasta - twarz Weskera w tle. Poza wspomnianym raportem otrzymujemy więc grę w najlepszej i najpełniejszej wersji. Z SD do HD w mniej niż 10 lat Nie jest dobrze. Przyznam się, że przy pierwszym kontakcie z omawianą wersją zwątpiłem w to, czy uda mi się ją skończyć przed napisaniem tej recenzji. Nie byłem nawet przekonany, że uda mi się z nią wytrzymać kolejne pół godziny. Plansze, w odróżnieniu od poprzednich części, nie są już statycznymi tłami, a w pełni trójwymiarowymi obiektami z geometrią godną produkcji sprzed 10 lat. Trójwymiarowość nie oznacza pełnej kontroli nad kamerą, a raczej to, że w kilku przypadkach kamera potrafi podążać za bohaterem. Kuracja odmładzająca niewiele pomogła teksturom, którymi gra straszy. W połączeniu z panującą wszędzie ciemnością skutecznie maskują one wszystkie kluczowe dla fabuły przedmioty. Pamiętałem rozmieszczenie części z nich, ale podejrzewam, że ktoś, kto nie ma doświadczenia w tym względzie, może rwać kępy kłaków z głowy. W ogólnym rozrachunku na przesiadce z SD do HD najbardziej skorzystały modele postaci. Wspomniane wstawki FMV zostały zaadoptowane z wersji na GameCube'a, co oznacza pikselozę. W tym ekipa odpowiedzialna za konwersję jest rozgrzeszona, bo nie wiele da się w takim przypadku zrobić.

Residentów czar Code Veronica to przedostatni klasyczny Resident kładący nacisk na zagadki, błądzenie po korytarzach i zarządzanie ekwipunkiem. Klasyczny, czyli obarczony również wszystkimi zaszłościami, które nie mają racji bytu we współczesnych produkcjach. Przygotujcie się więc na silnie ograniczone miejsce w plecaku, które wymaga częstego wracania do skrzyń. Możliwość zapisywania gry tylko w konkretnych pomieszczeniach przy użyciu tasiemek z tuszem. Nawigowanie w ekwipunku, który wymaga pięciu kliknięć przy wyborze broni. I koniec końców schematu sterowania a'la czołg. Te czynniki, które mogą Was zniechęcić, ale Code Veronica to również to wszystko, za co Residenty kochamy. Spodziewajcie się więc zombie wyskakujących z szafek, mieszania zielonych paprotek z czerwonymi i laboratoriów zamkniętych na klucz schowany w paszczy tygrysa za obrazem przesłoniętym siatką laserów. Klasyka.

Najlepszy Resident od 1989 roku Pomimo zawodu spowodowanego oprawą magia Residenta bez wątpienia działa. Jeżeli tak jak ja byłeś na nią podatny 10 lat temu, to i tym razem na Ciebie podziała. Obecna generacja konsol mogła Cię rozleniwić i przyzwyczaić do kilku rozwiązań, bez których nie wyobrażasz sobie gry, ale możesz mi uwierzyć, że przestawienie się w tryb residentowy to kwestia 30 minut. No może z wyjątkiem sterownia, z którym walczy się do końca.

Omawiany remake poleciłbym bez zająknięcia wszystkim fanom RE, którzy podobnie jak ja cenią klasyczną formułę ponad strzelaniny w stylu 4. i 5. części. Tych z Was, którzy nie mieli styczności z klasycznymi częściami serii lub nie przekonali się do nich w okolicach premiery, uprzedzam, że remake w HD nie zmieni Waszej opinii.

Zarówno Code Veronica, jak i Resident Evil 4 wylądowały na Xboksie w dziale „gier na życzenie”, a nie XBLA, co przełożyło się na wysoką cenę. Zdecydowanie za wysoką na tak stara produkcję. Tego problemu nie mają posiadacze kont PSN+, którzy mogą kupić grę za połowę ceny. Wszystkich innych, którzy poczekają na najbliższą obniżkę, rozgrzeszam.

Marcin Jank

Źródło artykułu:Polygamia.pl
recenzjecapcomresident evil
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.