Resident Evil 7 sobie radzi. Survival horror rozkwitnie?
Trzy miliony egzemplarzy wysłano do sklepów, a gra w Stanach wylądowała na pierwszym miejscu pod względem sprzedaży.
Z siódemką emocje były najróżniejsze. Od zapowiedzi na zeszłorocznym E3 Capcom zaskoczył wszystkich zupełnie nowym podejściem do serii, który jednocześnie obiecywał powrót do czegoś, czego od wielu lat jej brakowało - horroru. Mimo to perspektywa pierwszej osoby, domniemane skupienie się na rozgrywce w stylu Outlasta czy Amnesii i brak kultowych już postaci wielu fanów odrzucało.
Aż do premiery nie było jasne, czym tak naprawdę nowy Resident jest. A okazało się, że wbrew pozorom oprócz horroru bardzo dużo w nim survivalu. Gra zgarnęła świetne oceny, a większość sceptycznie nastawionych finalnie była zadowolona (choć każdemu i tak się nie dogodzi). Okazało się, że Resident Evil 7 to Resident Evil z krwi i kości; taki w duchu pierwszych trzech części. Najnowsza odsłona w bardzo satysfakcjonujący sposób połączyła oldskulowy styl z nowymi rozwiązaniami i współczesnymi standardami. Jak napisał Adam w swojej recenzji - nastąpiło survivalowe przebudzenie grozy.
I właśnie dlatego sukces tej gry stał się dla wszystkich fanów gatunku istotny. Bo jeśli Resident Evil 7 pokaże, że są z tego pieniądze, to nie tylko dostaniemy pewnie ósemkę w podobnym duchu, ale i może więcej deweloperów/wydawców zobaczy potencjał w survival horrorach. Bo grozy w ostatnich latach jest dużo, ale sprowadza się ona głównie do chowania się bezbronnym protagonistą po szafkach. I to jest fajne, pewnie, ale jeszcze lepiej wypada miks uciekania i możliwości oddania wszystkim przeklętym maszkarom. Na przykład celnym strzałem ze strzelby w mordkę.
Pierwsze doniesienia dotyczące finansowych wyników Resident Evil 7 nastrajają pozytywnie. NPD Group, amerykańska organizacja zajmująca się analizą branży, w swoim raporcie zakomunikowała, że najnowsza odsłona serii w pięć dni została najlepiej sprzedającą się grą stycznia w USA. Wiadomo, Biohazard nie miał raczej mocnej konkurencji, bo pierwszy miesiąc roku obfitował w niewiele dużych premier, ale wynik i tak cieszy.
Resident Evil 7: biohazard - DLC "Banned Footage Vol. 1
Capcom zdradził z kolei, że na premierę do sklepów powędrowało 2,5 miliona kopii, 10 lutego natomiast były to już 3 miliony. Mniej niż przy szóstce (4,5 miliona od początku), ale firma tłumaczy to silnym rozwojem dystrybucji cyfrowej w ciągu ostatnich lat i jednocześnie ma nadzieję, że gra na dłuższą metę utrzyma solidny poziom sprzedaży. Po to między innymi rozbudowany plan na DLC. Wiemy też, że koszty produkcji już się Capcomowi zwróciły. Wszystko idzie zatem zgodnie z planem, a biorąc pod uwagę popularność siódemki, można chyba liczyć na zadowalające wyniki. I gra, i fani survival horrorów na to z pewnością zasługują.
Słyszysz, Konami? Nie no, dobra, zagalopowałem się. Wiadomo, że akurat ta firma z Silent Hill najprędzej zrobi maszynę pachinko. W końcu - mimo całej niechęci branży - radzą sobie wyśmienicie.
Ale może w takim razie inni twórcy skuszą się na gry w stylu nowego Residenta?
Patryk Fijałkowski