Red Dead Redemption wreszcie na Xboksie One. Microsoft chwali się przy okazji milionami przegranych we wstecznej kompatybilności godzin, które nic nie znaczą
Rockstar i Microsoft wreszcie zrobili to, czego od miesięcy oczekiwali od nich fani - przygotowali Red Dead Redemption we wstecznej kompatybilności na Xboksa One.
Na stronie www Microsoftu, gdzie możemy głosować na gry, które chcielibyśmy dostać w programie wstecznej kompatybilności, Red Dead Redemption zajmuje trzecie miejsce, ustępując tylko Skyrymowi i Call of Duty: Black Ops II. Już w ten piątek odpalimy je na Xboksach One. Wersję cyfrową jak i płytową, wydanie Undead Nightmare albo Game of the Year Edition. Obojętnie, działać ma wszystko. Trzymamy kciuki, aby tylko dobrze działało, bo emulacja nie zawsze jest bezstratna. Z drugiej strony, stare gry czasem na niej korzystają, nie ma reguły.
Informacja o nadchodzącej możliwości odpalenia Red Dead Redemption zelektryzowała graczy, a xboksowa wersja westernu Rockstar na brytyjskim Amazonie awansowała z 989 na 18 miejsce, co oznacza wzrost o ponad 5 tys. procent. Z 681 miejsca na 35 przesunęła się natomiast edycja z wszystkimi dodatkami. Jak widać internetowe głosy przekładają się na zakupowe preferencje graczy, a głód dobrego westernu jest w nas mocny.
Popularność Red Dead Redemption nie dziwi. Po premierze we wstecznej kompatybilności Call of Duty: Black Ops gra wskoczyła na drugie miejsce bestsellerów Amazona, wyprzedzając wtedy Dooma i tylko trochę ustępując Uncharted 4.
Mnie zastanawia jednak co innego - Alan Wake pojawił się we wstecznej kompatybilności przed premierą Quantum Break. Pierwszy Dark Souls przed premierą "trójki", a Fallout 3 przed "czwórką". Czyżby szykowało się więc coś nowego od Rockstar? Take-Two miało pojawić się na E3, nie pojawiło. Już potwierdzono jednak ich obecność na Gamescomie. Najwyższa pora na sequel Red Dead Redemption, zwłaszcza że Techland i Ubisoft nie zamierzają póki co wracać do Call of Juarez.
Przy okazji zapowiedzi Red Dead Redemption, Microsoft pochwalił się też popularnością wstecznej kompatybilności. Na swój sposób.
Wow, 100 mln godzin. Aaale! Ale...? Właściwie co to znaczy? Ilu graczy zagrało w ile gier? Ile średnio jeden gracz poświęcił czasu na te kompatybilne z Xboksem One 200 tytułów z trzystasześćdziesiątki? Czy możemy podzielić 100 mln godzin na te 20 mln Xboksów One? Czy średnio pięć godzin na użytkownika One'a z grami z poprzedniej generacji konsol (licząc od jesieni 2015) to ten przytłaczający odzew?
Trochę się czepiam, ale Microsoft sam sobie winien podawaniem ogromnych liczb, które nic nie znaczą. Z drugiej strony, chociaż pozwala nam grać w coraz więcej gier z poprzedniej generacji które już mamy w swojej bibliotece, a nie sprzedaje jeszcze raz wybranych klasyków sprzed dwóch generacji…
Paweł Olszewski