Red Dead Redemption - odpowiedzi na Wasze pytania
Czołem partnerzy. Zadaliście wczoraj tyle pytań dotyczących Red Dead Redemption, że musiałem wybrać kilkanaście tych najczęściej się powtarzających/najistotniejszych/takich, na które byłem w stanie odpowiedzieć. Po zaledwie kilku godzinach gry mogę powiedzieć, że owszem, RDR jest wielkie, przygniatające wręcz swoimi rozmiarami. Ale czy zasłuży na równie okazały pomnik, to się jeszcze okaże.
Jak się jeździ konno? Z początku, jak chyba w każdej grze, wymaga to pewnego wyczucia, bo jaki koń jest - każdy widzi, trudno go zatrzymać. Ogólnie, jeździ się znacznie lepiej niż w Mount & Blade czy Shadow of the Colossus. Rumak nie może galopować bez ustanku - ma swój pasek wytrzymałości, którego nie można nadwyrężać, bo inaczej John zostanie zrzucony z grzbietu. Jednakże im dłużej jeździ się na jednym wierzchowcu, ten tym bardziej się do jeźdźca przywiązuje i pozwala na szybszą jazdę. Konie występują w wielu odmianach, najważniejszą różnicą jest tu oczywiście prędkość, jaką mogą rozwijać.
Sprytnym rozwiązaniem jest możliwość automatycznego dostosowania prędkości jazdy do osoby, obok której jedzie John - wystarczy jechać z wciśniętym guzikiem i jedyne czym należy się przejmować, to sterowanie. Konia można też w każdej chwili przywołać gwizdem.
Co z przemocą? Cóż, to Dziki Zachód przełomu wieków, miejsce pełne rabusiów, zakurzonych mieścin i skrajnie łatwego dostępu do broni. Przemoc jest wszechobecna. Podczas gry można się natknąć na różnego rodzaju zdarzenia losowe, jak bandytów napadających na podróżnych, stado dzikich psów czy scenkę, która mnie wręcz zmroziła: wracałem akurat po wykonaniu jednej misji do miasteczka, gdy usłyszałem dochodzące z salonu krzyki - mężczyzna szarpał się z prostytutką. Zanim zdążyłem się zorientować o co chodzi, wyjął nóż i wbił ją kobiecie w brzuch. Zastrzeliłem go, ale ona nie przeżyła. Innym razem mojej dziewczynie już udało się obronić kobietę w podobnej sytuacji.
Zastrzelone zwierzęta można oprawiać ze skóry, za każdym razem ilustrowane jest to krótką animacją, podczas której John wywija nożem, a ekran zachlapywany jest krwią. Skórowanie nie jest pokazane w szczegółach, ale po zakończonej operacji można oglądać obdarte ze skóry truchło.
Podobnie jak w Grand Theft Auto, można zastrzelić czy przejechać koniem lub powozem każdą osobę, ale trzeba się potem zmierzyć ze stróżami prawa, którzy wydają się być skuteczniejsi niż w ostatnich odsłonach serii.
Ile broni występuję w grze? John może posługiwać się rewolwerami, różnej maści karabinami i strzelbami. Dostęp do nich dawany jest stopniowo, amunicji raczej nie brakuje. Z widocznego w grze ”koła ekwipunku” wnioskuję, że razem z lassem i pięścią, dostępnych będzie łącznie osiem rodzajów uzbrojenia.
Czy można się utopić? Tak, i wygląda to komicznie. Można wejść Johnem do wody - zanurza się stopniowo, kolana, pas, broda i w chwili, gdy woda sięga jego kapelusza, pojawia się nagle napis "DEAD", i tyle. Można też zabić się poprzez upadek z odpowiedniej wysokości, razem z koniem oczywiście.
Jak ta gra wygląda? Ślicznie. Konie i postacie animowane są bez zarzutu, choć twarze i ich mimika tradycyjnie pozostawiają nieco do życzenia. Kamienie, krzaki, kaktusy, pył piaskowy unoszący się to tu, to tam znakomicie budują westernowy klimat i widać pracę włożoną w różnego rodzaju szczegóły. Od czasu do czasu tu i ówdzie zdarza się doczytywanie tekstur. Znaczących spadków płynności nie zanotowałem - zainstalowałem grę na dysku, zajmuje niecałe 8 GB miejsca.
Co z różnicami w grafice pomiędzy wersją na Xboxa 360 i PlayStation 3? Niestety, mam obecnie dostęp jedynie do wersji na konsolę Microsoftu, więc mogę się opierać jedynie na danych dostępnych w Sieci. Wg Sixaxis różnice są zauważalne: wersja na PS3 ma niższą rozdzielczość (640x1152 pikseli w porównaniu do 720x1280 pikseli na Xboksie), jest bardziej rozmazana, tekstury wydają się gorsze, a niektóre obiekty są uproszczone. Czy te różnice znacząco wpływają na odbiór gry? Szczerze wątpię.
Czym Red Dead Redemption właściwie różni się od GTA? Masą rzeczy, ale jedna podstawowa jest taka, że John Marston jest dobrym gościem i tylko od gracza zależy, czy zrobi z niego bandziora. Można strzelać do niewinnych ludzi, uciekać przed stróżami prawa, ale trochę nie za bardzo jest po co - przez pierwsze kilka godzin wygodniej i milej było mi stać po jasnej stronie mocy. Nawet pod jeden guzik przypisano na twardo opcję pozdrowienia napotkanych nieznajomych. RDR wydaje się większe, ale to dlatego, że przedstawia otwarte przestrzenie Dzikiego Zachodu, więc wszelkie atrakcje rozrzucone są po całej planszy w większych odległościach.
Jest to gra bardzo bliska GTA i na razie sprawia wrażenie, że sięgnięto po najlepsze jego cechy: wielki, interesujący świat, masę minigierek i pobocznych zadań. Nie wiadomo jeszcze, jak poradzi sobie z fabułą i czy na dłuższą metę nie będzie nużyć. Dodatkowo mamy system sławy i honoru, uproszczony handel - masa różnych rzeczy, których nie było w GTA, a bez których nie wyobrażam sobie już teraz GTA V.
Jak wygląda system zapisywania gry? John ma każdym większym ośrodku swój pokój, w którym może pójść spać i zapisać grę, na pustkowiu można w każdej chwili rozbić obóz i również dokonać zapisu. Gra zapisuje się również sama w trakcie misji, aby w razie porażki nie trzeba było bez sensu biegać w kółko.
Jak rozległy jest ten świat? Duży, a przynajmniej na razie sprawia takie wrażenie. Nie zapomnę, jak przez przypadek znalazłem się na urwisku, spojrzałem przed siebie, zobaczyłem prerię i hen gdzieś daleko miasteczko, do którego mogłem dojechać. Ogrom. Nie należę co prawda do osób, które będą miały ochotę zajrzeć pod każdy kamień, ale świadomość, że mogę to zrobić, robi swoje. Nie oznacza to jednak, że gracz skazany jest na długie i żmudne jeżdżenie po pustkowiach. Zawsze może rozbić obóz, z którego będzie mógł się szybko przenieść do dowolnego miejsca na mapie, o ile już je wcześniej odwiedził. Pomiędzy miastami kursują także pociągi i dyliżanse.
W pudełku z grą można znaleźć mapę, na której zaznaczono najważniejsze lokacje czy tereny łowów. Zgubić jest się tu trudno, ale czasami można niepotrzebnie nadłożyć drogi.
Czy misje są zróżnicowane? Trudno jest mi w tej chwili ocenić - cztery godziny jakie spędziłem z grą to w dużej mierze samouczek. Gnałem przez prerię w poszukiwaniu bandytów, zaganiałem konie i krowy w stada, łapałem dzikie mustangi na lasso i je ujeżdżałem. Jest masa różnych pobocznych zadań, jak listy gończe czy wspominane przeze mnie zdarzenia losowe. Najprzyjemniej było mi jak na razie wieczorami patrolować farmę w towarzystwie psa, który tropił dla mnie złodziei bydła lub awanturujących się pijaków, których musiałem rozdzielić. Albo zabić.
W grze obecny jest system reputacji i honoru, ale wydaje się, że tylko nieliczne misje będą miały różne zakończenia. Napotkanemu podróżnemu można pomóc w starciu z bandytami, ale równie dobrze można wystrzelać wszystkich.
Jak fabuła, czuć klimat Dzikiego Zachodu? Prowadzona jest w typowym stylu, który znamy z GTA - pojedź tam, obejrzyj filmik, następnie wysłuchaj dialogu podczas podróży. John Marston musi wykonać zadanie zlecone przez tajemniczych mocodawców, od którego zależy los jego rodziny. Zabicie byłego kamrata jest jednakże tylko elementem większej układanki, o której po kilku godzinach gry niewiele wiadomo. Na początku wykonuje się zupełnie podstawowe rzeczy - jeździ ze sprawunkami do miasta, pomaga w wypasaniu bydła, poluje na bandytów. Znakomicie wprowadzają one w klimat historii, a i sam Marston wydaje się być sympatycznym gościem.
Trochę uwiera mnie wybrany przez Rockstar San Diego okres historyczny, kiedy Dziki Zachód właściwie chylił się ku upadkowi, ale rozumiem, że to było wygodniejsze z punktu widzenia rozgrywki, choćby uzbrojenia, jakie można dać graczom do ręki. Fin de siècle też ma swój urok.
Czuć klimat, wylewa się on niemalże z każdej strony - aktorzy zostali dobrani znakomicie, mówią z odpowiednimi akcentami. Jeżeli ktoś będzie miał z nimi problem, może włączyć napisy. Ścieżka dźwiękowa z gry, mimo że z oczywistych powodów mniej urozmaicona niż rozgłośnie radiowe w Grand Theft Auto, jest bardzo nastrojowa.
Co z trybem dla wielu graczy? Wczoraj było jeszcze mało osób, więc trudno mi ocenić jego potencjał. Wydaje się jednak, że jest spory - na dodatek można zdobywać kolejne punkty doświadczenia, ciuszki, konie i bronie. Będzie co robić.
Konrad Hildebrand