Red Alert 3: Ultimate Edition - recenzja
Gra Command & Conquer: Red Alert 3 Ultimate Edition to rasowa strategia czasu rzeczywistego, będąca przełożeniem z wersji PC. O moich pierwszych wrażeniach z obcowania z tym tytułem mogliście przeczytać tutaj. Wspominałem w tamtym tekście, że Red Alert 3 wpasowuje się w specyficzny klimat uniwersum dzięki ciekawej, alternatywnej historii prezentowanej poprzez świetne scenki przerywnikowe. Rozgrywka oczywiście najczęściej polega na zbudowaniu bazy, zebraniu armii i zmiażdżeniu przeciwnika. Ten schemat działał w milionach strategii przed Red Alertem 3 i sprawdza się również tutaj. Gracz Sięgając po Red Alert 3 musicie spełniać dwa warunki - mieć ochotę na strategię czasu rzeczywistego oraz posiadać komputer, który wersji PC nie odpali. Niestety, pomimo starań dewelopera i znośnego sterowania nadal pozostaje faktem, że w to wszystko lepiej grałoby się myszką i klawiaturą. Jeśli jednak lubicie wyzwania, jesteście wygłodniali strategi, a dawniej ten gatunek bardzo Wam odpowiadał, to warto spróbować powalczyć z wydaniem konsolowym. Jeśli zaś chodzi o historię w Red Alercie to nie należy się sugerować numerkiem '3' przy tytule. Fabuła nie jest w zasadzie powiązana z poprzednimi częściami, więc jeśli będzie to Wasza pierwsza gra z tej serii, to nic nie stracicie. Sterowanie wyjaśnione jest przez troszkę przydługie tutoriale, które niestety trzeba przejść, bo bez nich ani rusz w samej grze. Z drugiej strony nawet osoby, które nie są przyzwyczajone do rozgrywki w RTSach dostają wszystko ładnie podane na tacy, więc raczej nie powinny czuć się zagubione.
11.05.2009 | aktual.: 30.12.2015 14:13
Rozgrywka Nie zaskoczę tutaj nikogo mówiąc, że kluczowe jest zarządzanie jednostkami i budowa armii, która potrafiłaby sobie poradzić z wrogiem. Cały urok to różnorodność jednostek i specyficzne umiejętności każdej z nich, dzięki czemu musimy dobrze przeanalizować, co będzie nam bardziej przydatne w walce.
W całej serii Red Alert od niepamiętnych czasów istniał podział na niebieskich i czerwonych, dobrych i złych, znaczy się Sowietów i Aliantów. Teraz deweloper postanowił dołożyć trzecią siłę - Imperium Wschodzącego Słońca, czyli Japończyków. Niestety, ten zamysł uważam za kompletnie nietrafiony, bo ich nowe jednostki kojarzą mi się gundamami czy innymi wielkimi mechami. W dodatku są zbyt skomplikowane w zabawie, bo zamiast czołgu, który po prostu rozwala wszystko dookoła dostajemy jakieś samoloty, które transformują się w mechy. Przekombinowanie dało się we znaki i jest niestety odczuwalne, gdy walczymy tą armią.
O sterowaniu pisałem już w pierwszych wrażeniach, więc tutaj się jedynie do tego odniosę. Moim zdaniem jest ono najbliższe do tego, co mamy na pecetach i jedyną wadą tego rozwiązania jest bardzo długi czas nauki. Gdy już wczujemy się w rozgrywkę, to po kilku misjach naprawdę będziemy mieli kontrolę nad naszymi grupami wojsk, choć o dokładności myszki nadal musimy zapomnieć. Dlatego też lepiej nastawić się na masową wyżynkę niż specjalizację jednostek i wykorzystywanie pojedynczych umiejętności.
Szkoda, że w trybie kooperacji możemy grać jedynie z przyjaciółmi, których mamy na liście. Ileż lepiej byłoby to rozwiązane, gdybyśmy mogli wybrać gry z listy na serwerze lub dołączyć do jakiejś istniejącej sesji, szczególnie, że Red Alert 3 to nie jest najpopularniejsza gra na świecie. Na szczęście na komputerowego przeciwnika nie ma co narzekać, choć czasem chciałoby się, żeby budował bardziej różnorodne wojsko.
Oprawa Graficznie Red Alert 3 nie porywa, ale to jest strategia i przede wszystkim ważne jest, że na ekranie wyświetlanych jest naprawdę sporo jednostek. Niestety, przez to grafika jest dość prosta, cienie wyglądają słabo, a i niektóre tekstury proszą o szybką wymianę. Z drugiej strony w grze zdarzyły mi się jedynie 2 czy 3 przycięcia, co podobno działo się znacznie częściej w wersji na Xboksa 360. Troszkę zarzutów można mieć również do kamery, która położona jest zbyt blisko i nie można jej odsunąć dalej, co zapewne wynika z próby utrzymania stałej liczby klatek. Jedyne, co może się podobać to genialnie wyglądająca woda, przy której deweloper chyba spędził wręcz za dużo czasu.
Całkiem odwrotne odczucia mam do oprawy dźwiękowej, która jest naprawdę świetna i sporo kawałków jest rewelacyjne do słuchania nawet poza grą. Niestety deweloper co prawda zamieścił w tej edycji ścieżkę dźwiękową, ale nie pozwolił na jej import na dysk twardy konsoli, więc by słuchać muzyki z Red Alert 3 musimy siedzieć w menu gry. Według mnie mocno ogranicza to sensowność tego dodatku.
Werdykt Red Alert 3 to dobra gra, która zbliżyła się do pecetowych strategii na tyle, ile mogła. Mamy kontrolę nad tym, co się dzieje i jesteśmy w stanie podążać za całą akcją. Fabuła może nie zaskakuje nas nową jakością, ale jest utrzymana w stylistyce filmów klasy B i nie zawodzi. Przy okazji jakość samych filmów jest bardzo dobra, więc z przyjemnością ogląda się jak przemawia do nas sowiecki premier, amerykański prezydent czy japoński Imperator. Jest to również praktycznie jedyna strategia czasu rzeczywistego na PS3, więc jeśli naprawdę nie macie komputera, który pociągnąłby Red Alert 3 to wtedy nie macie się co zastanawiać. Najważniejsze jednak, że grając w Red Alerta 3 czujemy się jakbyśmy grali w wersję PCtową, a to chyba najlepszy komplement, jaki można powiedzieć o konsolowej strategii.
Jeśli jednak posiadacie Xboksa 360 lub PC i zastanawiacie się co kryje pod sobą ta ciekawa nazwa - Ultimate Edition to nie dajcie się zwieść. To, poza ścieżką dźwiękową na płycie, o której już wspominałem, kilka filmików z produkcji, instruktażowych czy innych. Generalnie nic, bez czego nie moglibyście się obyć, a w dodatku część z nich nie jest nawet w wysokiej rozdzielczości, co troszkę martwi, gdy się patrzy na rozmiar płyty Blu Ray.