Razer Chimaera - test bezprzewodowego zestawu słuchawkowego
Słuchawek nie ma jeszcze oficjalnie w polskich sklepach, a my już wiemy, czy warto czekać na pierwsze dostawy.
Co my tu mamy? Do testów dostałem tańszy, nieoferujący dźwięku przestrzennego w systemie 5.1, bezprzewodowy headset Razer Chimaera. Jego autorzy wyraźnie postawili na prostotę sprzętu, ponieważ zarówno na stacji dokującej, jak i samych słuchawkach nie znajdziemy zbędnych dodatków.
Na dole każdej słuchawki mamy po dwa przyciski służące do włączenia headsetu, zsynchronizowania go ze stacją (jednorazowa sprawa, trwająca w dodatku zaledwie kilka sekund) i wyciszania mikrofonu oraz całego zestawu. Kontrolki zawiadujące poziomami dźwięku znajdujemy z tyłu każdej słuchawki. Przyciski po prawej stronie odpowiadają za dźwięki z gry, po lewej za głośność mikrofonu. Przyciski są duże i nie ma z ich obsługą żadnego problemu.
Maksymalne uproszczenie konstrukcji widać też na przykładzie dostępnych wejść i wyjść na stacji dokującej. Poza zasilaniem i przyciskami funkcyjnymi, znajdziemy na niej jedynie wyjście mikrofonowe (konieczne jeśli chcemy podłączyć zestaw do PC) oraz wejście na kabel RCA.
Ważniejsze cechy: Częstotliwość: 2,4 GHz Zasięg: 10 metrów Czas działania na naładowanych bateriach: 12 godzin
Koniecznie trzeba zaznaczyć, że zestaw jest dedykowany konsoli Xbox 360. Współpracuje co prawda z PC i PS3, ale na konsoli Sony nie będziemy mogli skorzystać z komunikacji głosowej. Jeśli więc macie w domu tylko konsolę Sony i zdarza Wam się grywać przez sieć, to możecie już zakończyć lekturę tego tekstu.
Wykonanie Pierwszy zgrzyt (dosłownie) pojawił się dosyć szybko, po rozłożeniu zestawu. Chimaera jest bowiem zasilana z dwóch, na szczęście dołączonych do headsetu, bateryjek AAA, które trzeba umieścić w prawej słuchawce. Jednak by dobrać się do ich gniazda, konieczne jest odczepienie plastikowej osłony. Musiałem się nie lada namęczyć, by zrobić to w miarę delikatnie i nie zdziwiłbym się, gdyby część rozentuzjazmowanych graczy już na początku swojej przygody z Chimaerą zaliczyła jakieś wyłamanie.
Szczerze mówiąc, spodziewałem się po Razerze solidniejszej konstrukcji. Słuchawki wyglądają przyjemnie minimalistycznie, bez zbędnych ozdobników, ale gdy weźmiemy je do ręki, trzeszczą i wyginają się jak dużo tańsze modele. Niby nie jest to sprzęt, którym będziemy wbijali gwoździe, ale wypadki chodzą po ludziach, a wydając ponad 130 dolarów na zestaw słuchawkowy, chciałbym mieć świadomość, że przeżyje on np. przypadkowe zgniecenie przez nieuważnego gościa.
Ciekawi mnie również, kto zajmował się dobieraniem rozmiaru słuchawek. Nigdy w życiu nie usłyszałem od kogoś „hej, ale ty masz małą głowę”, a nawet przy maksymalnym ściśnięciu paska, odpowiadającego za dopasowanie słuchawek, obroty głową powodowały u mnie przekręcanie się Chimaery.
Gramy Jedną z rzeczy, którą zestaw stereofoniczny różni się od swojego bardziej rozbudowanego brata jest brak equalizera. Jesteśmy więc zdani na firmowe ustawienia dźwięku, które zostały zaprojektowane przede wszystkim z myślą o grach czy pełnych wybuchów filmach. Niskie tony podbito do tego stopnia, że po podkręceniu głośności już samo logo startującego Xboksa 360 wprawia słuchawki w charakterystyczne wibracje. O wykorzystaniu komfortu, jaki daje bezprzewodowość, do słuchania swojej kolekcji Vivaldiego w całym domu możecie zapomnieć.
Jednak gdy wykorzystujemy headset zgodnie z jego przeznaczeniem, powodów do narzekania w zasadzie brakuje. Jakość dźwięku jest wyborna i choć otrzymujemy tylko stereo, to jest ono po prostu najwyższych lotów. Jeśli pominąć zbyt dużą rozmiarówkę, to również komfort noszenia oceniam bardzo wysoko. Piankowe wykończenia ograniczają nasz kontakt z plastikową konstrukcją i choć po pewnym czasie ciężar Chimaery daje się odczuć, to jednak nawet w trakcie dłuższych sesji nie doskwiera on zbyt mocno. Słuchawki świetnie tłumią też wydostający się z nich dźwięk, co jest niebagatelną zaletą, gdy nie mieszkacie sami.
Autorzy obiecują, że zasięg zestawu to 10 metrów i nie mam powodów, by im nie wierzyć. Sygnał bez jakichkolwiek przerw czy najmniejszej utraty jakości radził sobie nawet z dwiema ścianami, gdy zabierałem zestaw na wycieczkę po mieszkaniu. Wymiękł dopiero, gdy wyszedłem na klatkę schodową, by wyrzucić śmieci, ale zakładam, że nie jest to czynność, którą często wykonujecie w trakcie gry.
Jedyny - ale za to bardzo poważny - problem pojawił się, gdy chciałem skorzystać z Chimaery w trakcie tradycyjnego, wieczornego grania ze znajomymi w FIFA 11. W tym celu trzeba było chwilowo poświęcić bezprzewodowość i spiąć słuchawki z padem za pomocą kabelka, by podłączyć mikrofon (bardzo sztywny), co samo w sobie straszne nie jest. Niestety, choć inni słyszeli mnie świetnie (prosili nawet o lekkie ściszenie mikrofonu), to ja ich nie słyszałem prawie wcale. Mimo że możemy kontrolować własną głośność, to nie możemy podbić poziomów głosów innych bez zabawy ustawieniami konsoli. Nie muszę chyba dodawać, że nie jest to ani logiczne, ani komfortowe i na pewno nie pasuje do tego przedziału cenowego.
Werdykt Opisywany zestaw możemy na razie kupić jedynie w amerykańskim sklepie firmowym Razera, w którym kosztują one, bagatela, 130 dolarów. W Polsce trafiają się pojedyncze oferty, w cenie przekraczającej 500 złotych. To spory wydatek jak za stereofoniczne słuchawki, w dodatku nie w pełni kompatybilne z PS3. Wykonanie Chimaera również pozostawia nieco do życzenia, więc jeśli jesteście akurat w momencie poszukiwania nowego zestawu słuchawkowego, to polecam sprawdzić najpierw inne opcje. A później zastanowić się, czy chcąc wydać tyle pieniędzy, nie lepiej dozbierać do słuchawek oferujących już dźwięk przestrzenny.
Maciej Kowalik
PS Pełną specyfikację zestawu znajdziecie na jego oficjalnej stronie internetowej.