Ratchet & Clank: A Crack in Time - recenzja

Ratchet & Clank: A Crack in Time - recenzja

Ratchet & Clank: A Crack in Time - recenzja
marcindmjqtx
24.10.2009 17:02, aktualizacja: 30.12.2015 14:13

Gra Fabuła Ratchet & Clank: A Crack in Time to kontynuacja wydarzeń z Tools of DestructionQuest for Booty. Jeżeli ominęliście te tytuły, to nic straconego. Podczas obowiązkowej instalacji wyświetlany jest filmik, w którym Kapitan Qwark prezentuje najważniejsze wydarzenia z poprzednich gier. Oczywiście w charakterystyczny dla niego - tryskający humorem - sposób. Bardzo fajny pomysł, dzięki któremu nie musimy iść, robić sobie kanapek, co sugerowano przy okazji innej produkcji, zaś czas, jaki potrzebuje gra by przenieść dane na dysk twardy zostaje sensownie wykorzystany.   Fabuła opowiada nam dalszą cześć gwiezdnej sagi. Pojawią się starzy przeciwnicy i postacie z przeszłości naszych bohaterów. Ratchet będzie starał się odnaleźć swojego przyjaciela i wraz z nim po raz kolejny uratować wszechświat. Przy okazji poznamy dokładniej historię rasy Lombaxów oraz pare faktów z życia Ratcheta i Clanka.

Zabawa została okraszona kapitalnym humorem i pięknymi przerywnikami filmowymi. Podczas rozgrywki dobrze bawić się powinni zarówno dorośli, jak i ich pociechy. To zdecydowanie tytuł przeznaczony dla całych rodzin. Dlatego nieco dziwi mnie brak lokalizacji tej produkcji. Wiem, że wpłynęła na to cała masa czynników, ale SCE Polska samo zawiesiło sobie wysoko poprzeczkę przygotowując polskie wersje gier i zwłaszcza te skierowane do młodszego odbiorcy powinny być zlokalizowane. Jasne - fabuła nie jest tu kluczową sprawą, ale brak jej znajomości może znacząco wpłynąć na jakość zabawy.

Rozgrywka Całość gry można podzielić na dwie części. Różnią się one od siebie, co było też powodem wydania dwóch osobnych wersji demonstracyjnych. Zacznę od tej, która podobała mi się bardziej - czyli zabawy z Clankiem. Ponieważ część fabuły toczy się w wielkim zegarze utrzymującym czas we wszechświecie, wykorzystano go również w zagadkach.

W specjalnych pokojach możemy nagrać swoje działania, by później je odtworzyć. W zależności od skomplikowania zagadki ilość możliwych nagrań się zmienia.  Najlepiej będzie to wyjaśnić na przykładzie.

Załóżmy, że jeden przycisk otwiera drzwi do kapsuły, gdzie znajduje się kolejny guzik otwierający drzwi wyjściowe. Nagrywamy swoją akcję otwierania kapsuły, odtwarzamy i w tym samym czasie drugim sobą wchodzimy do niej, by otworzyć drzwi, po czym nadpisujemy pierwsze nagranie naszej postaci by otworzyć awatarowi kapsułę i po otwarciu przez niego drzwi wyjść z pokoju.

Brzmi to nieco zagmatwanie, ale tak naprawdę jest dość proste i wymaga odrobiny wyobraźni. Zresztą, sami możecie to sprawdzić w wydanym na PSN demie.

Oprócz tego Clank zapewni nam też zdrową porcję kicania po platformach i lania śmiesznie wyglądających obcych, w czym jednak prym wiedzie Ratchet. Clank dysponuje tylko jednym gadżetem - granatami zwalniającymi czas, zaś jego walki nie są tak efektowna jak Lombaxa. Specjalną bronią naprawiamy natomiast uszkodzony mechanizm kontroli czasu, w odróżnieniu od rozwalania wszystkiego po drodze i zbierania śrubek.

No właśnie - jeżeli chodzi o Ratcheta to nacisk został położony na walkę i elementy platformowe. Są one doskonale znane z wcześniejszych gier, więc nie ma większego sensu się tu o nich rozpisywać.

Wystarczy dodać, że jak zwykle mamy całkiem pokaźny arsenał gadżetów, zarówno tych przeznaczonych bezpośrednio do walki (blastery, wyrzutnie rakiet itd.), jak również tych bardziej pomysłowych, jak choćby znana już kula dyskotekowa.

W zależności od częstotliwości używania broni, stają się one coraz potężniejsze. Nowinką jest możliwość ich modyfikacji, by jeszcze bardziej dopasowały się do naszego stylu grania - odpowiednie schematy możemy znaleźć  porozrzucane po galaktyce. Dzięki temu możliwe są różne style rozgrywki - możemy po prostu strzelać do wszystkiego co się rusza, lub też nieco pokombinować i za pomocą odpowiedniej mieszanki gadżetów stworzyć śmiertelnie zabawne combo zniszczenia. Warto też zwrócić uwagę na przezabawne filmiki prezentujące możliwości danego gadżetu, które oglądamy tuż po zakupieniu go za zebrane wcześniej śrubki.

Nowy element rozgrywki, czyli eksploracja kosmosu trochę rozczarowuje. W jej trakcie prowadzimy kosmiczne bitwy (widzieliśmy już te rozwiązania w niektórych grach z XBLA i PSN), w których lewa gałka odpowiada za ruch, a prawą wykonujemy manewry. Wraz z rozwojem statku pojawiają się nowe możliwości - możemy dopasowywać bronie i wykonywać nowe manewry. Na początku jest to jakaś odmiana, lecz szybko staje dość nieciekawym elementem rozgrywki, który wręcz prosi o pominięcie. Podczas podróży po kosmosie możemy również przyjmować dodatkowe misje od innych podróżujących statkami kosmicznymi, oraz odwiedzać planety.

No właśnie, te planety strasznie skojarzyły mi się z uboższą wersją Super Mario Galaxy i choć wiem, że pojawiły się już wcześniej w grach z tej serii, to jednak nie mogę przestać myśleć o produkcji Nintendo. W każdym razie są ich trzy typy - te na których musimy pokonać określoną liczbę przeciwników, tradycyjne platformówkowe i, jak dla mnie najtrudniejsze, te na których śmigamy na naszych odrzutowych butach. Nie ma tu miejsca na błędy i każda pomyłka kończy się w morzu lawy, ciekłego azotu etc. Nagrodą za ukończenie każdego wyzwania są Zoni, czyli inteligenta rasa kosmitów, za których możemy ulepszyć nasz statek (co czasem konieczne jest do pchnięcia fabuły).

Zresztą w grze ciągle coś się odblokowuje, ulepsza czy zmienia. Co jakiś czas nasza postać czy sprzęt są ulepszane lub dostajemy jakieś trofeum (tak, w końcu zostały one wprowadzone do serii), co z kolei zachęca nas do dalszego grania.

Całość rozgrywki odbywa się w czterech układach planetarnych o różnym stopniu trudności. Do każdego z poziomów/światów możemy później wrócić by pozbierać wszystkie "znajdźki", których przy okazji, jak na dobrego platformera przystało, jest sporo. Znalezienie wszystkich z nich odblokuje nam dodatkową misję, która będzie dostępna po zakończeniu gry. Należy też dodać, że jeżeli nie pobieramy wszystkiego, to będziemy mieć taką możliwość również po skończeniu gry.

Jest też dostępna znana już z poprzednich części arena, na której możemy odbyć serię walk. Każdy poziom ma nieco inne zasady i wyzwania. Obowiązkowe jest przejście całości raz, by zdobyć brązowy medal, potem jednak możemy tam wrócić i po resztę medali i nagród.

Gra oferuje różne poziomy trudności i wraz z naszymi postępami staje się odpowiednio trudniejsza. Dobrze rozłożone punkty kontrolne zapewniają  płynność rozgrywki, choć save'y robimy tylko w wyznaczonych miejscach. Przejście głównej linii fabularnej zajęło mi około 10 godzin.

Oprawa

Grafika jest nierówna. Przerywniki filmowe są wykonane mistrzowsko i jak dla mnie spokojnie mogą konkurować z współczesnymi filmami animowanymi. Wyglądają ślicznie, są świetnie wyreżyserowane i zawierają po prostu tonę humoru.  Mamy też naprawdę piękne poziomy, które aż chce się eksplorować, ale zdarzają się również miejsca, gdzie grafika jest po prostu średnia. Widać nieco gorszy design, zaś otoczenie jest mniej bogate. Zresztą, analogicznie było w przypadku poprzedniej dużej produkcji z tej serii - Tools of Destruction. Gra działa płynnie i nie zwalnia nawet przy dużym zamieszaniu na ekranie.

Poziomy są ciekawe i różnią się od siebie - czujemy, że odwiedzamy rozmaite planety. Mają różne style i motywy przewodnie.

Na uwagę zasługują cztery stacje radiowe, których możemy słuchać podczas eksploracji kosmosu. Oprócz różnych stylów muzycznych są tam też telefony od słuchaczy i wiadomości, opisujące między innymi nasze ostatnie dokonania. Jest to zrobione świetnie i dzięki temu podróże w kosmosie się nam nie nużą. Radia słuchamy też odwiedzając mniejsze planety. Muzyka w trakcie gry nie zwróciła jakoś szczególnie mojej uwagi.

Werdykt Nie jestem fanem Ratcheta, a mimo to grało mi się naprawdę dobrze. Gra wciągnęła mnie i chciałem zobaczyć, jak rozwinie się fabuła. Tym bardziej więc z tego tytułu powinni być zadowoleni fani.

Nowa gra Insomniac to po prostu (i aż) kolejny Ratchet. To jedna z ikonicznych serii i mimo, iż jej nowa odsłona nie wprowadza za dużo innowacji, to stare schematy są tu wykonane bardzo dobrze. Mamy wiele elementów z poprzednich gier złożonych do kupy. Zresztą podczas rozmowy twórcy sami mówili, że z uwagą czytali fora i patrzyli na co fani ich gier czekają i które fragmenty poprzednich produkcji najbardziej im się podobały.

Nierówna oprawa graficzna nie jest dużym problemem, bo skupiamy się na rozgrywce, która przynosi masę satysfakcji. Jasne, być może czasami jest nieco za dużo jednego rodzaju gry i balans między nimi nie jest tak dopracowany, jak w Uncharted 2, ale gra się naprawdę fajnie. Co więcej, nie ma aktualnie za dużo gier z tego gatunku, więc Ratchet jest dosłownie bezkonkurencyjny. Akcja toczy się wartko i trudno oderwać się od rozgrywki.

Na pewno jest to gra, którą można polecić każdemu, zwłaszcza jeżeli zna angielski. Ratchet & Clank A Crack in Time zapewnia kupę zabawy i różnorakich wyzwań. Czy zaryzykuję stwierdzenie, że grając mamy wrażenie uczestniczenia w animowanym filmie? Chyba tak. Na pewno humor, o którym pisałem wcześniej spowoduje, że dorośli nie będą się nudzić oglądając jak grają ich pociechy, bądź też pomagając im przejść co trudniejsze momenty. Dlatego też naprawdę przydałaby się zlokalizowana wersja tej gry.

To dobry okres by mieć PS3.

Piotr Gnyp

Ratchet and Clank: A Crack in Time (PS3)

  • Gatunek: akcja
  • Kategoria wiekowa: od 7 lat
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)