Rare Replay - recenzja

Rare Replay - recenzja

Rare Replay - recenzja
marcindmjqtx
06.08.2015 16:46, aktualizacja: 30.12.2015 13:19

Jak robić kolekcje starszych gier? Właśnie tak!

Rare to jedna z wielu firm, które po wpadnięciu w ręce giganta straciły dryg i popadły w przeciętność. Niegdyś tworzyła gry wielkie i epokowe, pod skrzydłami Microsoftu została natomiast zagnana do produkcji pierdółek na Kinecta.

Ale pora na zmiany. Rare dłubie nad zupełnie nowym projektem o nazwie Sea of Thieves, a teraz dostaliśmy Rare Replay, składankę 30 gier z bogatego dorobku firmy. I jakież to jest danie! Kawał historii gier na jednej płycie za śmieszną cenę. Tak opakowanej kolekcji jeszcze nie mieliśmy.

Twórcy zadbali, by Rare Replay nie było po prostu kolekcją ROM-ów. Ubrali ją w ładne, spójne szaty, zapewnili stylizowane na teatr menu, z którego możemy gry odpalać, zintegrowali je z bonusowymi materiałami wideo, do których dostajemy dostęp po zebraniu odpowiedniej liczby pieczątek (które z kolei trafiają do nas w zamian za zdobyte osiągnięcia).

Nie obyło się jednak bez pewnej sztuczki. Samo Rare Replay to 21 starszych gier. Pozostałych 9, z Xbox Live Arcade lub Xboksa 360, działa na zasadzie wstecznej kompatybilności, co oznacza, że każda z nich instaluje się osobno i trzeba do nich dodatkowo dociągnąć aktualizację. Mają też osobne zestawy osiągnięć (kompatybilne, jeśli graliście już wcześniej w te gry na swoim koncie), niezależne od tego podstawowego, który w starszych grach pozwala zebrać aż 4000 punktów Gamerscore. Nie jest to jakiś wielki problem. Gdy już wszystko się zainstaluje, można ruszać na przygodę z historią branży.

Klasyka Pierwszą komercyjną produkcją od braci Chrisa i Tima Stamperów był Jetpac, wydany w 1983 roku jeszcze nie pod szyldem Rare, lecz Ultimate Play the Game. To prosta, przyjemna zręcznościówka, w której kierujemy astronautą unikając przeszkadzajek i próbując odbudować rakietę. Nieco bardziej złożona jest kontynuacja, Lunar Jetman (1983). Obie wydano m.in. na ZX Spectrum, a kto "gumiaka" miał, od razu rozpozna charakterystyczną paletę barw, z fioletowym na czele.

Atic Atac (1983) to bodaj pierwsza gra opisana szeroko przez polskie media - przez "Bajtka", blisko 30 lat temu. Jeszcze większego kalibru klasykiem jest Knight Lore (1984), słynna kontynuacja Sabre Wulf i Underwurlde (one też się tu znalazły). Niezwykła w tamtym czasie izometryczna perspektywa umiejętnie tworzyła złudzenie 3D. Trend kontynuowało choćby Gunfright (1986), przenosząc nas z klimatów fantasy w świat Dzikiego Zachodu.

Slalom

Po epoce komputerów przyszedł czas na NES-a. Slalom (1986) to narciarski zjazd połączony z mijaniem przeszkód, dwie części R.C. Pro-Am (1987 i 1992) to protoplaści miniaturowych wyścigów w guście Micro Machines czy ATR: All Terrain Racing, zaś Cobra Triangle (1989) to zestaw różnych misji wykonywanych na pokładzie motorówki.

Zręcznie pominę Snake Rattle'n'Roll, Solar Jetmana i Digger T. Rocka (wszystkie 1990), z którego mocno czerpał niedawny Steamworld Dig, i przejdę do słynnego Battletoads (1991), bo to bodaj najlepiej znana polskim fanom marka Rare. Były Turtlesy i było Battletoadsy - wybór pozostawał kwestią gustu, choć nawalanka od braci Stamper miała słynny wysoki poziom trudności, najlepiej zobrazowany w poniższym etapie, który przyczynił się do wielu dziecięcych łez na całym świecie. O tym etapie opowiada zresztą załoga Rare na jednym z zawartych na płycie filmów wspominkowych.

W składance znajdziemy również Battletoads Arcade z 1994 roku. Nowożytną epokę w dziejach Rare rozpoczyna Killer Instinct Gold (1994) i Blast Corps (1997) z Nintendo 64, ale paradoksalnie są dziś mniej grywalne, niż wcześniej wymienione starocie. Zwłaszcza obecność chłodno przyjętego KIG dziwi.

Od teraz jednak - już samo złoto. Platformówki Banjo-Kazooie i Banjo-Tooie oraz FPS Perfect Dark to jedne z najlepszych gier na Nintendo 64 i nie zmienia tego fakt, że pojawiły się na składance jako porty z Xboksa 360, a nie w oryginale z konsoli Big N. Z kolei słynny Conker's Bad Fur Day, którym Rare mocno zaskoczyło, bo trudno było się spodziewać po tej firmie tak wyuzdanej produkcji o przeklinającym wiewiórze, pojawił się tu w wersji oryginalnej, nie jako xboksowy port. Bardziej kontrowersyjnym wyborem pozostaje Grabbed by the Ghoullies.

Perfect Dark

Najważniejsze pytanie brzmi: jak się w to wszystko gra? Młodzież pewnie pozostanie niewzruszona, bo nie ma co ukrywać - te tytuły nie są ani piękne, ani nie porywają grywalnością, są też dość oszczędne w podpowiedziach i każą graczowi domyślać się samemu, o co w nich chodzi. Takie były kiedyś gry.

Producent z litości dorzucił w grach sprzed epoki N64 przycisk pozwalający przewinąć akcję do tyłu oraz autosave'a. Esteci zaś mogą sobie usunąć kolorową obwódkę wokół okienka z grą. Kto ma ochotę zagrać w stare produkcje po nowemu, może zajrzeć do trybu Snapshots, w którym stawiamy czoła specjalnie przygotowanym wyzwaniom w wycinkach z gier - na przykład wybijając 10 przeciwników w określonym czasie w Battletoads. Bardzo ciekawy dodatek.

Rare Replay

Nowsza klasyka Bogactwa dopełnia 6 gier z Xboksa 360 - od uroczego Kameo towarzyszącego premierze konsoli, przez zawodzące nadzieje fanów oryginału Perfect Dark Zero (obie 2005), doskonały symulator Viva Pinata (2006) i jego kontynuację, Viva Pinata: Trouble in Paradise (2008), po Jetpac Refuelled (2006) i Banjo-Kazooie: Nuts & Bolts (2008). To wciąż miłe dla oka, grywalne produkcje. Ba, urocza Viva Pinata, w której tworzymy ekosystem pełen niezwykłych istot, roślin i budowli, zestarzał się fantastycznie i po 9 latach wciąż cieszy oko, nawet jeśli to samo oko musi przez cały czas znosić błąd w widniejącym na ekranie słowie ZAJŻYJ. Kapitalny poziom trzymają też ostatnie przygody duetu Banjo-Kazooie, nawet jeśli chrupią i przycinają dokładnie tak samo jak lata temu. Oba tytuły cieszą polską wersją językową.

Banjo-Kazooie: Nuts & Bolts

Wielcy nieobecni Żeby była jasność - aktualna zawartość Rare Replay zadowala mnie w stu procentach (no, powiedzmy że w 95%). Ale dorobek Rare jest tak bogaty, że warto chociaż wymienić produkcje, które nie miały szczęście się tu znaleźć. Zwłaszcza że na składance wiele gier to kontynuacje lub bliźniacze wersje i spokojnie można je było zamienić na coś innego.

Na przykład świetne i wysoko oceniane Wizards & Warriors, Captain Skyhawk czy Battletoads vs Double Dragon - wszystkie z NES-a, ale doskonale znane również u nas dzięki Pegasusowi. Z przyczyn licencyjnych nie ma żadnej z odsłon Donkey Kong Country, marki należącej do Nintendo. W tym Diddy Kong Racing, doskonałej „kontynuacji” Mario Kart na Nintendo 64, którą planowaną jako kontynuację R.C. Pro-Am i dopiero na ostatniej prostej dorzucono do niej znane postaci.

Inaczej sprawa wygląda z Goldeneye 007, bodaj najlepszą grą w historii Rare. Firma postawiła na marki, które sama stworzyła, wykreślając projekty bazujące na czyichś postaciach i światach. Tak przynajmniej twierdzi, bo oczywiście można się domyślić, że za sięgnięcie po raz kolejny do uniwersum Jamesa Bonda musiałaby zapłacić.

Viva Pinata Paradise

Co najpierw? Starsi wiekiem posiadacze Xboksów One, koneserzy i miłośnicy gier - Rare Replay to pozycja absolutnie obowiązkowa, zapewniająca dosłownie setki godzin grania. Za 80 złotych aż żal nie wziąć.

A od czego zacząć? Od Jetpaca, w końcu był pierwszy. Później od Knight Lore. I nie zrażać się od razu, dać uczciwą szansę. Sprawdzić Battletoadsy, najlepiej z kumplem. A potem uśmiechnąć przy Viva Pinata, przegryzając Conkerem i przygodami Banjo. I grać, grać, grać...

Marcin Kosman

PS Kolekcjom, remasterom, wersjom HD, konwersjom itp. nie wystawiamy ocen. Chyba że gry zostały mocno zmienione względem oryginalnych.

--

Platformy: Xbox One Producent: Rare Wydawca: Microsoft Dystrybutor: Microsoft Data premiery: 04.08.2015 PEGI: 16

Grę do recenzji udostępnił dystrybutor. Screeny pochodzą od redakcji.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)