Raport: Jaki telewizor dla gracza?
26.10.2011 13:50, aktual.: 15.01.2016 15:43
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zardzewiały monitor CRT z tyłem nie mieszczącym się na biurku wreszcie odmówił posłuszeństwa? To bardzo dobrze! Zbliżają się święta. Czas pomyśleć o sobie i zainwestować w coś większego i bardziej nowoczesnego. Najlepiej telewizor.
Duży może więcej Wybór telewizora do grania należy zacząć od określenia możliwego budżetu i ustalenia wielkości matrycy. Obydwie kwestie można opisać jednym prostym zdaniem - im więcej tym lepiej!
Gracz szukający panelu odpowiedniego dla swoich potrzeb niekoniecznie musi wydawać od razu 12 000 złotych na najnowszy model 3D z taką liczbą dopalaczy graficznych, że ich ogarnięcie zabierze mu dwa dni ciężkiej pracy. Aż takie ekstremum nie jest wymagane, a czasem nawet niewskazane.
Wielu graczy podkręca maksymalnie parametry, a to nie jest właściwa droga dla jakości i końcowych wrażeń. W obecnych czasach podkręcania parametrów przez producenta ważna jest kalibracja obrazu - tłumaczy Krzysztof G., sprzedawca sklepu audiovideo.com.pl i ekspert z forum hdtv.com.pl. Z wielu rozwiązań technicznych w najnowszych panelach gracz i tak nie skorzysta. W jego przypadku najważniejsza będzie bowiem płynność animacji, mały input lag (opóźnienie między naszymi ruchami, a reakcją awatara) i dobra współpraca z natywnym źródłem sygnału o wysokiej rozdzielczości. A to mogą zapewnić zarówno panele bardzo drogie, jak i tanie. koniec końców warto jednak przygotować się na większy wydatek nie tyle ze względu na parametry, co przekątną.
Model 60 calowego telewizora LED firmy Sharp można dziś kupić w Euro za 5999 złotych - informuje Tomasz Siedlecki, dyrektor ds marketingu sieci Euro. Siedlecki mówi o modelu Sharp 60LE635E. Japoński producent od dłuższego czasu daje sygnały, że w sektorze dużych paneli LCD chce dominować. Ta ciekawa oferta jest tego namacalnym dowodem.
Sharp 60LE635E
Tylko czy warto kupować aż tak duży telewizor? Moim zdaniem jak najbardziej! Oczywiście nie można przesadzić. Do małego pokoju, w którym siedzimy z nosem prawie w telewizorze, nie ma sensu wstawiać czegoś tak ogromnego. Warto jednak pamiętać, że w wielu grach wideo (na przykład FPS-ach) bardzo istotne jest dostrzeganie małych szczegółów szybciej niż przeciwnik. Jest to szczególnie istotne jeśli mówimy o rozgrywkach sieciowych. Tam reakcja nawet o ułamek sekundy wolniejsza może kosztować nas zwycięstwo. Przy zbyt małej przekątnej zapewne skończy się na ustawianiu fotela bliżej ekranu.
Akurat inny model 60-calowego Sharpa miałem okazję testować. W "Battlefield: Bad Company 2" na Xboxie 360 grało mi się najwygodniej z około dwóch metrów.
Moja rada? Sprawdzić przed zakupem jaka przekątna najbardziej nam odpowiada. Problem w tym, że nie można tego robić w sklepie. Większe i wyższe pomieszczenia zawsze sprawiają, że postrzeganie wielkości telewizora się zmienia. To trzeba robić w domu, a więc zostają znajomi lub prezentacje sklepowe u klienta, jeśli coś takiego wchodzi w rachubę.
Radzę jednak nie bać się dużych rozmiarów. 40-calowy telewizor, który w dniu zakupu wydaje się prawdziwym monstrum, po miesiącu używania maleje w oczach. Duży naprawdę może więcej.
Ciekłe kryształy - za i przeciw Drugim problemem przed jakim stanie gracz szukający dla siebie najlepszego telewizora, będzie wybór między dwiema technologiami - plazmą i LCD. Najpierw rzućmy okiem na tę bardziej popularną.
Telewizory LCD są bardziej powszechne i owiane mniejszą ilością mitów. Wynika to po części z faktu, że ich produkcją zajmuje się większa liczba firm, a po części ze znajomości technologii. Paneli LCD używamy w komputerach, komórkach i dziesiątkach innych urządzeń. To rozwiązanie dobrze nam znane, a więc lepiej postrzegane. Tym bardziej trzeba jednak wystrzegać się patrzenia na LCD przez różowe okulary. Każda technologia ma swoje ograniczenia i z tą nie jest inaczej.
LCD mogą poszczycić się wysokim kontrastem i jasnością obrazu, niestety w tańszych modelach o niższych parametrach może być zauważalne smużenie, przez co radość z użytkowania nowego telewizora stanie pod znakiem zapytania - tłumaczy Paweł Szałamacha z Komputronika i poleca takie modele jak:
- LG 37LV5500 - ceny w takiej przekątnej (37 cali) od 2300 zł,
- Samsung UE37D5500 - ceny od 2100 zł,
- LG 42LK530 - ceny od 1800 zł
- lub mniejszą Toshibę 32AV833, którą można dostać już poniżej 1000 zł.
Toshiba 32AV833
Rzeczą najbardziej istotną w przypadku paneli LCD jest ich input lag. Kwestia nie ma aż tak wielkiego znaczenia dla fanów kina, ale dla graczy jest absolutnie podstawowa. Nawet najmniejsze opóźnienie sygnału od naszego ruchu, do reakcji widocznej na ekranie może zabić skutecznie przyjemność z grania. Przed zakupem telewizora LCD należy bardzo dokładnie sprawdzić tę właściwość. I to nie tylko pytając o nią sprzedawcy. Konieczne będzie przejrzenie recenzji wybranych modeli, a jeśli to możliwe, to również sprawdzenie sprzętu przed zakupem (konsola lub komputer pod pachę, kabel do plecaka i do dzieła!).
Sprzęt warto testować na szybkich grach akcji (wspomniany "Bad Company 2" sprawdza się znakomicie) i niektórych tytułach sportowych lub czysto arkadowych.
Robiliśmy taki pokaz na targach ON/OFF w Warszawie. Widać to było bardzo wyraźnie. Na grach typu fliper można było wręcz zauważyć głębokie upośledzenie niektórych telewizorów. Zanim panel zareagował na naciśnięty przycisk, kula już dawno opuściła plac gry. Było to ogromnie stresujące - mówi Krzysztof z audiovideo.com.pl i uwagę graczy kieruje w stronę takich modeli LCD jak:
- Toshiba 42UL863 - ceny w takiej przekątnej (42 cale) od 2900 zł,
- Sharp 40LE830 - ceny od 3100 zł,
- Philips 46PFL9606 - ceny od około 4500 zł,
- czy duży Samsung 64D8000 - wyższa półka, od 9200 zł.
Inne "dodatki" nie są bardzo istotne. W trybie "Gra", który można znaleźć w większości paneli LCD, wszystkie "dopalacze" obrazu i tak będą wyłączone. Nie może być inaczej gdy przede wszystkim liczy się płynność.
Plazma - za i przeciw Technologią mniej popularną i wielokrotnie irracjonalnie demonizowaną jest plazma. Najwięksi gracze, którzy zajmują się obecnie produkcją telewizorów PDP to Panasonic, Samsung i LG. Pierwsze skrzypce w tym sektorze grają Japończycy. Firma Panasonic rozwija swoje panele Viera od wielu lat i to właśnie na nie stawia największy nacisk marketingowy i promocyjny.
W przypadku plazm mówimy o ekranach większych przekątnych (powyżej 32 cali, a najczęściej ponad 40), które wcale nie wybuchają, nie trzeba w nich uzupełniać gazów i nie nagrzewają się aż tak bardzo, by podpalić szafki, na których stoją. Ilość mitów krążących w sieci o tej technologii jest zatrważająca. Większość z nich można wsadzić między bajki, ale oczywiście niektóre negatywne aspekty plazm są zgodne z prawdą.
Po pierwsze ekrany tego typu czerpią więcej energii niż telewizory LCD podświetlane diodami LED. Różnice są widoczne, ale nie aż tak wielkie, by powinny decydować o wyborze tego czy innego telewizora. Przy bardzo intensywnym użytkowaniu, może to być różnica kilkunastu złotych miesięcznie.
Druga kwestia, to nieco gorszy obraz w mocno nasłonecznionym pomieszczeniu. Szklane warstwy ochronne na matrycach plazmowych z reguły bardziej odbijają światło niż LCD. Jeśli gracz nie ma żadnej możliwości kontroli nasłonecznienia w pokoju, to może czekać go frustracja.
O wiele bardziej poważnym problemem z perspektywy gracza jest jednak możliwość wypalenia.
Ogólnie rzecz ujmując mniejsze błędy posiadać będą plazmy, ale w przypadku gier narażone są one na wypalanie stałych elementów wyświetlania. Jest to szczególnie niebezpieczne gdy gramy wiele godzin dziennie - mówi ekspert audiovideo.com.pl. Plazmy wypalają się z powodu nierównomiernego zużycia luminoforu na wyświetlaczu.Fragmenty ekranu, które świeciły mniej mają bardziej „świeży” luminofor, który świeci mocniej.
Największym zagrożeniem dla telewizorów plazmowych są nieprzeźroczyste, wyświetlane stale w tym samym miejscu elementy. Np. czarne pasy w filmach o proporcjach 2.35:1 wyświetlanych na ekranie 16:9, logosy stacji telewizyjnych czy, niestety, elementy menu gier wideo.
Problem wypalania jest najbardziej odczuwalny w pierwszych stu godzinach użytkowania (niektórzy eksperci sugerują, by uważać nawet przez pierwszy tysiąc godzin). Wtedy plazma jest najbardziej narażona na wypalenie. W tym czasie należy:
- unikać oglądania cały czas obrazu z tymi samymi, stały elementami,
- zmniejszyć kontrast panelu (poniżej 50%).
- dbać o ekran, szczególnie w pierwszych 100 godzinach.
Jeśli więc telewizor kupujemy tylko dla jednej, ukochanej gry i wiemy, że przez najbliższe pół roku będziemy grać w nią kilka godzin dziennie, to plazma nie jest najlepszym wyborem. Nawet najdoskonalsze modele poddane takiej terapii mogą się wypalić. Bez względu na to co mówią producenci.
W innym wypadku telewizory PDP zapewnią znakomitą szybkość matrycy i rewelacyjną jakość czerni.
Nie dla audiofilów Po wybraniu technologii wyświetlania obrazu można zastanowić się nad dźwiękiem. W tym przypadku jednak zbyt wielkiego pola do manewru nie ma. Niektóre telewizory grają lepiej inne gorzej. Do niedawna niezłym dźwiękiem mógł pochwalić się Philips (na przykład kosztujący od 3500 zł Philips 40PFL9705 lub model 46-calowy za minimum 5900 zł), ale teraz producent sprzedał swój dział płaskich paneli firmie TPV Technology z Hong Kongu i nie bardzo wiadomo co z tego wyniknie. Ostatnio miałem również okazję testować 60-calowego Sharpa LE830E (cena w tej przekątnej to około 10 000 zł), który znakomicie dawał sobie radę pod tym względem.
Prawda jest jednak taka, że osobiście największą uwagę zwracam na obraz. Nie jest audiofilem. Dla nich niestety żaden telewizor nie będzie spełniał wysokich wymagań.
Wybieranie w miernocie i wskazywanie tego co najlepiej (chociaż i tak kiepsko) gra nie ma chyba większego sensu. To jest samooszukiwanie się, że głośniczki w telewizorze zagrają dobrze. Jeśli już ktoś raz posmakuje solidnego dźwięku z pełnego zestawu, to nawet nie będzie sobie zadawał pytania jaki telewizor mu to zapewni! - Mówi dobitnie Marek Suchocki, redaktor naczelny polskiego wydania magazynu Hi-Fi Choice & Home Cinema.
Zdaniem tego eksperta od dobrej jakości dźwięku jedynym rozwiązaniem dla osób, którym zależy na oprawie audio stojącej na najwyższym poziomie, jest kupno zewnętrznych głośników. W przypadku gier warto o tym pomyśleć głównie z powodu dźwięku przestrzennego. W filmach sprawdza się on znakomicie. W grach równie dobrze, a czasem nawet lepiej.
Przeciętny gracz nie wyczulony aż tak bardzo na perfekcyjne brzmienie głośników nie musi sobie zawracać tym aspektem głowy. Prawda jest taka, że żaden telewizor nie będzie grał doskonale, a średnią jakość usłyszymy z większości obudów.
Dodatkowe przyjemności Wybierając telewizor do gier nie trzeba zaprzątać sobie głowy mniejszymi dodatkami, którymi nęcą nas producenci. Ale można. Jeśli już wydajemy pieniądze, często niemałe, to warto zadbać o to, by nowy sprzęt był jak najbardziej funkcjonalny. Jednak nigdy nie należy stawiać dodatków, przed jakość obrazu i dźwięku. To akurat się nie opłaca.
Najpopularniejsze funkcje uzupełniające, jakie znajdziecie obecnie w większości zaawansowanych telewizorów to:
- odtwarzanie multimediów z pamięci USB,
- funkcje internetowe,
- obsługa domowej sieci (DLNA, czasem Bluetooth do komunikacji z innymi urządzeniami),
- telewizor jako ramka cyfrowa (wygaszacze ekranu),
- sterowanie za pomocą smartfona,
- gry wideo na ekranie telewizora.
Praktycznie wszystkie z tych funkcji można brać pod uwagę, ale nie jako główny element decydujący o wyborze telewizora do gier(czy do czegokolwiek innego). Przykładowo odtwarzanie multimediów (muzyki, zdjęć i filmów) z pamięci USB może być ciekawym dodatkiem, dzięki, któremu fani kopii cyfrowych swojej fono i wideoteki nie będą musieli włączać komputera za każdym razem gdy będą chcieli coś obejrzeć na dużym ekranie. Trzeba jednak pamiętać, że większość telewizorów z funkcjami multimedialnymi nie poradzi sobie ze wszystkimi formatami, czasem zdarzą się problemy z polskimi napisami w filmach lub odtwarzaniem dźwięku. To jednak ciekawy dodatek, który warto mieć. Szczególnie, że w ostatnich dwóch latach jakość odtwarzaczy multimedialnych w telewizorach się poprawiła. Teraz stanowią one już realną konkurencjędla zewnętrznych playerów kopii cyfrowych. Upewnijcie się tylko przed zakupem czy dany model obsługuje dyski sformatowane w standardzie NTFS i odtwarza polskie napisy.
Jeśli idzie o funkcje internetowe, to szału póki co nie ma. O Smart TV można usłyszeć na każdym kroku, ale prawda jest taka, że jeszcze żaden producent nie ogarnął tych funkcji w zadowalający sposób. Najczęściej są to tylko proste widgety internetowe takie jak YouTube, DailyMotion, Picasa czy Skype. Czasem producenci oferują otwarte przeglądarki internetowe i możliwość instalacji dodatkowego oprogramowania (na przykład Samsung w swoich modelach z serii D7000, które można dostać w cenach od 4400 do 8000 złotych w zależności od przekątnej). Smart TV jednak dopiero raczkuje. Można je mieć, ale nie powinno się dopłacać za nie ekstra.
Taka zasada tyczy się większości dodatków. Szczególnie jeśli mówimy o telewizorze, którego głównym przeznaczeniem będą gry wideo. Wszelkie ciekawostki techniczne oczywiście warto mieć, ale na pewno nie kosztem jakości obraz czy dużo wyższej ceny. Bądź co bądź wszystkie „cudowne” funkcje multimedialne, które oferują nowoczesne telewizory, można uzyskać w prosty i tani sposób - podłączać komputer do telewizora kablem HDMI. Jeśli macie kartę wideo z odpowiednim wyjściem, to takie połączenie będzie Was kosztowało od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych (w zależności od długości kabla).
„Split screen” bez dzielenia ekranu Na targach E3 2011 Sony pokazało 24-calowy telewizor reklamowany marką PlayStation, który dodał ciekawą funkcję do oferty paneli 3D kierowanych dla graczy. To możliwość grania we dwóch na jednym ekranie bez dzielenia go na pół. Jest to możliwe dzięki zastosowaniu okularów 3D, których obydwa szkła są takie same. Telewizor 3D wyświetla dwa różne obrazy, ale nie po to by tworzyć złudzenie trójwymiaru dla samotnego gracza. W tym przypadku to dwa, zupełnie inne obrazy - jeden dla jednego gracza, drugi dla drugiego. Para fanów wirtualnej rozrywki może grać wspólnie na jednym ekranie nie rezygnując nawet z cala przekątnej. Mały telewizor Sony pojawi się w sklepach w Stanach Zjednoczonych 13. listopada. Będzie kosztował 500 dolarów, więc około 1600 zł. Nie mało, a cena w Europie raczej nie będzie przeliczana na „sprawiedliwych” zasadach. Jeśli Sony zastosuje przelicznik dolar-euro w stosunku jeden do jednego, to przy 500 euro telewizor będzie kosztował ponad 2100 złotych. Przy takiej przekątnej to niestety oferta mało interesująca. Szczególnie, że widać już pierwsze odpowiedzi konkurencji. Pomysł Sony jest jednak tak banalnie prosty, że można go już znaleźć w urządzeniach innych producentów. I to w większych przekątnych. Philips PFL7606, którego ceny w wersji 32-calowej zaczynają się od 2400 zł, jest już dostępny w polskich sklepach. Podobnie jak telewizor LG LW980. To niestety dużo droższy model, ale i większy. Wersja 47 calowa kosztuje 8500. W przypadku tych dwóch telewizorów wykorzystywana jest technologia pasywnych okularów polaryzacyjnych (tańsze i mniej męczące, ale mogące oferować obraz o gorszej jakości). Sony używa okularów migawkowych. Możliwe że niedługo podobne funkcje pojawią się również u innych producentów. Póki co nie ma takich zapowiedzi, ale rozwiązanie jest tak proste, że na pewno znajdzie drogę również do sprzętu konkurencji.
3D czy 2D? Ostatnim aspektem technologicznym nad którym trzeba się zastanowić jest 3D.
Obraz trójwymiarowy jest obecnie widoczny prawie wszędzie. W kinach wiele filmów jest wyświetlanych tylko w takiej postaci. W kinach domowych można już kupić względnie tanie telewizory 3D i bardzo tanie odtwarzacze Blu-ray 3D. W grach mamy oczywiście osławioną konsolkę kieszonkowa Nintendo 3DS, a także coraz częstsze wsparcie dla nowych telewizorów
3D ze strony producentów gier. Tytuły takie jak "Crysis 2", "Killzone 3" czy nadchodzący "Uncharted 3: Drake's Deception" oferują możliwość gry z obrazem stereoskopowym. Sony jest tu oczywiście jednym z największych popularyzatorów tej formy rozrywki. Najnowsze telewizory LCD LED tego producenta oferują 3D z wykorzystaniem aktywnych okularów migawkowych, a konsola PlayStation 3 odtwarza Blu-ray 3D i gry z obrazem wychodzącym z ram telewizorów.
Na zasadnicze pytanie "czy warto" jest w tym przypadku bardzo ciężko odpowiedzieć. Z aktualnych nowinek technologicznych, obraz 3D jest tym, którego postrzeganie jest najbardziej indywidualne. Każdy widzi to trochę inaczej, niektórzy nie widzą w ogóle, a inni widzą, ale reagują negatywnie na migotanie okularów lub po prostu obraz tego typu.
Osobiście 3D w grach mi się nie podoba. Nie dlatego, że nie widzę efektu głębi, z tym problemu nie mam, ale z powodu trudnych do przeskoczenia wad technologii. Największą z nich jest crosstalk.
Aby stworzyć iluzję głębi na płaskim ekranie, oglądany przez nas obraz składa się tak naprawdę z dwóch, różniących się delikatnie ujęć tego samego obiektu. Jedno z nich jest przeznaczone dla oka lewego, a drugie dla prawego. Dlatego właśnie potrzebne są okulary.
Jeśli są migawkowe, takie jak np. u Sony czy Panasonica, to ich szkła są w istocie małymi ekranikami LCD, które po zsynchronizowaniu z ekranem zasłaniają z dużą szybkością raz lewe, raz prawe oko (tak byśmy w danej chwili widzieli tylko obraz dla jednego lub drugiego oka).
Jeśli są to okulary pasywne, takie jak w kinach i np. w produktach LG, to każde ze szkieł jest spolaryzowane w taki sposób, by do oka docierał tylko obraz przeznaczony dla niego. Crosstalk, to właśnie widoczne rozchodzenie się dwóch składowych obrazu.
W filmach twórcy radzą sobie z nim za pomocą większej ilości klatek (czasem generowanych sztucznie przez sam telewizor) i oczywiście dobrym warsztatem operatora. W przypadku gier nie możemy za bardzo ingerować w obraz (zwielokrotnianie ilości klatek), a operatora kamery jako takiego nie ma, bo gracz robi to, czego wymaga akcja. Przy gwałtownych ruchach w pionie i poziomie obraz 3D potrafi tak bardzo stracić płynność, że przyjemność z gry mocno spada.
Osobiście nie widziałem jeszcze żadnej gry z obrazem 3D, w której ten dodatkowy efekt niebyłby tylko ciekawym, ale na dłuższa metę męczącym dodatkiem. A sprawdzałem je często na bardzo dobrych, wręcz najlepszych w sezonie, telewizorach (na przykład na rewelacyjnej plazmie Panasonic TX-P55VT30, która jest moim ulubionym telewizorem tego roku, ale w takiej przekątnej, 55-cali, kosztuje niestety nie mniej niż 8300 zł).
Wspominałem jednak, że w przypadku 3D problemem jest subiektywne postrzeganie efektu. I niestety dlatego nie da się jednoznacznie odpowiedzieć czy telewizor 3D jest dla gracza wyborem dobrym, czy złym. To każdy musi sprawdzić sam.
O co pytać samego siebie? Na koniec szybki test.
- Gram w różne tytuły, często je zmieniam i dbam o mój sprzęt.
- Zależy mi tylko na dużych przekątnych.
- Gram głównie wieczorami, a jeśli nie, to zaciągam rolety/żaluzje.
- Nie zależy mi na najcieńszej obudowie czy najmniejszej na rynku ramce wokół matrycy.
- Lubię bardzo płynny obraz bez sztucznego zwiększania ilości klatek.
- Nie zwracam większej uwagi na rachunki za prąd.
Jeśli wszystkie z powyższych zdań zgadzają się w Twoim przypadku - kup plazmę. Tylko uważaj na wypalanie matrycy i szczególnie na początku użytkowania dbaj o swój telewizor.
- Szukam panelu poniżej 40 cali.
- Gram dużo w jeden tytuł, często po kilka godzin dziennie. I to się nie zmieni.
- Lubię telewizory cienkie, z bardzo szczupłymi ramkami wokół matrycy.
- Zawsze kontroluję rachunki i dbam by nie zwiększały się ani o złotówkę.
- Często gram w ciągu dnia, a dodatkowo nie mam w pokoju rolet i żaluzji.
Jeśli wszystkie z powyższych zdań zgadzają się w Twoim przypadku - kup LCD z podświetlaniem LED. Tylko pamiętaj, by przed zakupem sprawdzić minimum dwa testy wybranego modelu i upewnić się, że input lag nie będzie stanowił problemu.
Szymon Adamus