"Sony wsadziło penisa do ula." Hakerzy ruszyli na otwartą wojnę z Sony

Kto wyjdzie z niej zwycięsko?

marcindmjqtx

05.04.2011 | aktual.: 06.01.2016 13:20

O historii Geohota i jego konfliktach z Sony przeczytasz tutaj.

Geohot - przekleństwo Sony. Kiedy japońska firma zaczęła ścigać go po złamaniu przez niego PlayStation 3, pewnie nie spodziewała się, że ściągnie na siebie gniew prawdopodobnie najbardziej znanej grupy hackerów na świecie.

V jak Vendetta Wczoraj serię ataków na Sony zapowiedziało Anonymous ("Anonimy"). To rozsiana po całym świecie nieformalna organizacja (choć lepszym określeniem być może byłby nawet "ruch społeczny"), będąca trochę "Robin Hoodem" Internetu, walcząca o wolność informacji i całej sieci (oczywiście w ich rozumieniu tychże). Od lat związani z 4chanem, jej członkowie z jednej strony zdolni byli do wgrania tysięcy filmów pornograficznych na YouTube, z drugiej - odegrali niebagatelną rolę w pomocy Irańczykom podczas ich protestów w 2009 roku czy Egipcjanom w tym roku.

Anonymous jest ciężkie do jednoznacznej oceny. Może być przykładem współczesnego, internetowego, masowego Zorro, walczącego ze złymi gubernatorami kapitalistycznego świata, ale może być też traktowane jak grupka zbyt pewnych siebie przestępców z - czasami dziwnym - poczuciem humoru. I dobrym specem od wizerunku. Grupa ma bowiem wyjątkowo wyrazisty znak rozpoznawczy - maski Guya Fawkesa z komiksu (i filmu) "V jak Vendetta". Do tego dochodzi jeszcze świetnie zaprojektowana flaga (u góry strony) i parę innych pomniejszych elementów rozpoznawczych, jak chociażby własny kanał na IRC-u, na który każdy może wejść i z "Anonimami" porozmawiać.

"Ul", jak sami nazywają swoją organizację jej członkowie, to więc nieformalna, ale znacząca siła w dzisiejszym świecie informacji. I tym razem za swój cel obrała japońskiego producenta PlayStation 3.

D jak Drżyj Sony Oskarżenia Sony względem Geohota zostały przez Anonymous potraktowane jako "próba cenzury informacji", czyli frontalny atak na wszystko to, czego grupa stara się bronić. W rezultacie, nie mogło być inaczej, zapowiedziano odwet. Oczywiście w charakterystyczny dla Anonimów sposób:

Komputerowy syntezator mowy na powyższym filmiku przekazuje proste informacje: Sony powinno się bać, bo zadarło z silniejszym od siebie czy też, stosując cytat "wsadziło swojego penisa do ula". Anonymous zapowiedziało ataki na japońską firmę, które ustaną dopiero, gdy grupa poczuje się nimi usatysfakcjonowana. To znaczy: nie wiadomo, kiedy.

"Jesteśmy Anonymous" zapowiadają hakerzy. "Jesteśmy legionem. Nie przebaczamy chciwym korporacjom. Nie przebaczamy atakom na wolny przepływ informacji. Oczekujcie nas."

No, czego jak czego, ale pewności siebie to odmówić im nie sposób.

A co właściwie Anonymous może Sony zrobić? O komentarz poprosiliśmy chcącego zachować anonimowość speca od zabezpieczeń:

Nie każdy, kto popiera ideę Anonymous, zna się na zabezpieczeniach. Najprostszym, masowym sposobem działania w takim wypadku jest DDoS. Dzięki prostemu w obsłudze programowi można wygenerować sztuczny ruch na stronie, który tak ją obciąży, że w rezultacie skutecznie zablokuje. Zastanawiam się jednak czy w samym Sony nie ma kogoś, kto popierałby działania Anonymous - wtedy problem byłby już większy. Nie strasz, nie strasz, bo... Czy Anonymous odniosło sukces? Wygląda na to, że tak:

Sony ostrzega więc, że sieciowa usługa PlayStation Network "sporadycznie" może być niedostępna ze względu na "prace konserwacyjne". Nie trzeba Sherlocka Holmesa, by połączyć ze sobą parę faktów i dojść do wniosku, że "sporadyczne prace konserwacyjne" to jest jednak drobna bzdura. Poza tym, jakby tego było mało, problemy w działaniu mają również strony internetowe Sony i PlayStation.

Na naszych oczach toczy się wojna. Czy japońska firma może ją przegrać? Pewnie nie - dla Anonymous jednak najważniejsze tak czy inaczej są informacje. Dzięki ich działaniom problem staje się nagłośniony. I o to chodzi w największej mierze.

Tomasz Kutera

Źródło artykułu:Polygamia.pl
wiadomościsonygeohot
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.