"Przykuci do pada" - tacy byliśmy, gdy graliśmy w Tony'ego Hawka. Mija 15 lat od premiery

"Przykuci do pada" - tacy byliśmy, gdy graliśmy w Tony'ego Hawka. Mija 15 lat od premiery

"Przykuci do pada" - tacy byliśmy, gdy graliśmy w Tony'ego Hawka. Mija 15 lat od premiery
marcindmjqtx
31.08.2014 08:29, aktualizacja: 15.01.2016 15:39

Spośród wielu serii gier, które budzą ciągle żywe wspomnienia, dziś chcemy przypomnieć jedną - 31 sierpnia 2014 roku mija dokładnie 15 lat od premiery pierwszej części Tony Hawk's Pro Skater.

Ja? Pamiętam jak dziś - wróciłem ze szkoły i jak zawsze wszedłem do pokoju starszego brata. Spodziewałem się, że będzie grał w coś, co już znam, a tymczasem... jeździł na deskorolce. W grze. Serio, to może być fajne? Oj, było - następne kilka dni spędziliśmy, przechodząc to demo - bo w istocie było to tylko demo - na wszystkie możliwe sposoby. Nawet dziś, gdy słucham "Guerrilla Radio", w głowie rozbrzmiewa mi charakterystyczny dźwięk toczących się kółek i rozbijanych szyb hangaru. Tylko czy to aby na pewno ten kawałek był w wersji demonstracyjnej, czy może pamiętam go już z pełnej, którą brat zdobył parę dni później? Zabijcie mnie - dziś już nie wiem.

Jako posiadacz peceta zaczynałem od THPS2, ale gdybym miał w domu PSX-a, może już parę lat wcześniej zachwycałbym się pierwszą częścią serii. W 1999 roku Tony Hawk's Pro Skater dla wielu graczy musiał być jak bilet do innego świata. Pewnie, w Polsce też skaterów nie brakowało, ale największa popularność deskorolki miała dopiero nadejść. Ile osób zdecydowało się na zakup deski przez fascynację THPS-em? Sam znam co najmniej kilka. A to przecież nie jedyny wpływ, jaki gra na nas wywarła. W czasach przed powszechnym internetem dawała dostęp do wiedzy o ogólnie pojętej amerykańskiej popkulturze, której wielu nie miało jak zdobyć w inny sposób.

Miałem takiego kumpla w liceum - wspomina Paweł Kamiński z naszej redakcji. - W sumie średnio go pamiętam, pojawił się jakoś w drugiej klasie - chyba się skądś przeprowadził. Nawet nie pamiętam, jak miał na imię, mówili na niego Banan. Wyglądał zupełnie normalnie, nie wyróżniał się, ale był przystojny i podobał się dziewczynom. Do dnia, kiedy nie pojawił się rano, przed wuefem, w szerokich spodniach i szarej bluzie FUBU z czerwonym nosorożcem. Wszystko nówka sztuka. "Te Banan, skejtem jesteś?" podpytywał kolega na co dzień noszący raczej tzw. elegancki dres, czyli bluza łańcuch dżinsy. "Tak. Ale AMERYKAŃSKIM skejtem". "A czym to się różni?" "Nie jeżdżę na desce, noszę ciuchy amerykańskich firm i nie słucham hip-hopu, a rapu, nu-metalu i amerykańskiego punka". Wtedy myślałem, że Banan próbuje po prostu znaleźć wymówkę dla słuchania muzyki, z którą ani szkolne punki, ani metale za wiele wspólnego mieć nie chciały. Dopiero po kilku miesiącach zagrałem w Tony Hawk's Pro Skater 2 i przekonałem się, że miał rację. Ilekroć odpalam te soundtracki, to o nim myślę. Szczególnie, gdy leci "Blood Brothers".

Zróżnicowana, świetna ścieżka dźwiękowa to wyróżnik chyba wszystkich części serii - a przynajmniej tych najstarszych i najlepszych. Choć w tamtych odległych czasach modne było słowo "subkultura" - czy ktoś go jeszcze dziś na poważnie używa? - a nam wydawało się, że poszczególne "grupy młodzieżowe" się nawzajem wykluczają, to THPS przyciągał prawie wszystkich. - Zacząłem od trzeciej części, to było już w połowie ogólniaka, byłem wtedy tym "młodym hardkorowcem", o którego pytasz - opowiada mi Konrad Hildebrand, były redaktor naczelny Polygamii. - Moim najważniejszym wspomnieniem związanym z grą jest poznanie zespołu AFI za sprawą "The Boy Who Destroyed The World". Gra się w końcu znudziła, a AFI pozostało. Potem wstukałem kod, aby odblokować wszystkie filmiki dokumentalne prezentujące najlepszych skaterów w akcji. Pośrednio właśnie przez THPS zacząłem jeździć na deskorolce. Nie opanowałem zeskoku z jednej wysokości na drugą, ale miałem sporo frajdy z jazdy na gładkim asfalcie. Na osiedlu była wszędzie kostka Bauma, ale znalazło się też jakieś sto metrów gładkiej nawierzchni. Jeździłem wte i wewte.

Z kolei miłośnicy hip-hopu być może pamiętają THPS szczególnie za czwartą część serii. Gdy w 2004 roku została wydana w języku polskim, ówczesny dystrybutor dorzucił do ścieżki dźwiękowej kilka kawałków rodzimych raperów. Był tam choćby Fisz, OSTR czy Tymon, czyli Tymon Smektała, kiedyś redaktor CD-Action i innych magazynów o grach, dziś producent zatrudniony w Techlandzie. - Kiedy CD Projekt zgłosił się do mnie z propozycją umieszczenia utworu na ścieżce dźwiękowej do czwórki, nie wahałem się ani chwili - wspomina. - To był jeden z najfajniejszych momentów mojej kariery muzycznej, za jednym zamachem mogłem połączyć dwie pasje - hip-hop i granie. Od razu zdecydowałem, że nie chcę dawać niczego starego - że warto nagrać nowy utwór. Tak powstał kawałek "Kawa na czczo", do którego muzykę wyprodukował Metro - wówczas młody producent z Opola, który później produkował płyty m.in. łódzkiego Afrontu czy legendy amerykańskiego West Coastu - Declaime'a. Zaproponował dwie wersje utworu, nie mogliśmy się zdecydować, która jest lepsza, w efekcie więc na soundtrack trafiły obie. CD Projekt się ucieszył, bo za jedno honorarium - stosunkowo niewielkie, z tego co pamiętam było to między 500 a 1000 złotych - dostał dwa numery.

Na polskiej ścieżce dźwiękowej THPS 4 pojawił się także Tede - również fan serii. Wystarczy wspomnieć, jak nawinął o niej w kawałku "Kombosy" - "A na miejscu brygada / Przykuci do pada / Pełna gwizdków popiołka / Napierdalamy na rekordy w Tony Hawka".

Graliśmy w drugą część - wspomina dziś. - Ja, Jan Marian i Numer Raz, a poza tym koledzy, którzy niekoniecznie udzielali się rapowo. Najlepszy był Marian, robił największe Speciale. Ale grał więcej, jeszcze z Perezem, takim skaterem. Do dzisiaj mam w iPhonie tę grę, czasami mi się zdarza jeszcze pyknąć. To już nie jest ten poziom wczuwki, żeby grać na wyniki, ale Hangar zamykam cały. I nawet jak odpaliłem pierwszy raz po iluś latach, to pamiętałem, gdzie jest ukryta taśma i tak dalej.

Kawałek na ścieżce dźwiękowej czwórki to była dla mnie nobilitacja, ze względu na to, że byłem w to wcześniej, że tak powiem, zagłębiony - dodaje Tede. - W sumie to była jedna z dwóch gier, w które grałem w życiu - grałem w Tony'ego Hawka i Tigera Woodsa. A, potem jeszcze w Heavy Rain -  przeszedłem je dwa razy.

Wspomniany przez rapera "taki skater" to Szymon "Perez" Sipowicz, jedna z legend polskiej deskorolki. - THPS był pierwszą skejtową grą i jaraliśmy się nią strasznie - mówi dzisiaj. - Chyba bardziej w trakcie kontuzji, bo jak człowiek był zdrowy, to jednak zajawka na ulicy była zdecydowanie większa. Ale z symulacją nigdy nie miała wiele wspólnego. Zwykła zabawa przy joincie do białego rana.

Bardziej "szkolne" wspomnienie ma Marcin Kosman, redaktor naczelny Polygamii. - To było na jakiejś wycieczce klasowej w liceum, w 2000 czy 2001 roku. W ośrodku letniskowym w górach znaleźliśmy gralnię - za kilka złotych można było pograć w jedną z kilkunastu gier na PlayStation. Odpaliliśmy Tony'ego Hawka, o którym dużo się wówczas mówiło... i wsiąkliśmy na długie godziny, zapominając o górach, klasie i pani wychowawczyni (pozdrawiam!). Wydałem całe kieszonkowe i zadłużyłem się u każdej koleżanki w klasie, mimo że manuale ledwo nam wychodziły. Magia!

Szkoda, że ta magia gdzieś zniknęła w ostatnich częściach serii. Nikt już chyba nie chce pamiętać nieudanych odsłon z plastikowym kontrolerem w kształcie deskorolki. Może więc faktycznie lepiej o nich po prostu zapomnieć? Zwłaszcza dziś, gdy mija te 15 lat. Wspominajmy tylko to, co dobre. Teraz czas na Was - za co pamiętacie THPS?

Tomasz Kutera

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)