"Bezczelny debil pisze o czymś, o czym nie ma pojęcia", czyli wielka awantura o polski betatest DOTA 2

"Bezczelny debil pisze o czymś, o czym nie ma pojęcia", czyli wielka awantura o polski betatest DOTA 2

"Bezczelny debil pisze o czymś, o czym nie ma pojęcia", czyli wielka awantura o polski betatest DOTA 2
marcindmjqtx
10.01.2013 15:37, aktualizacja: 15.01.2016 15:41

Internet - wspaniałe miejsce, w którym zawsze ktoś gotów jest napisać, jak wielkim śmieciem jesteś.

"autor tego artkykulu powinnien isc zamiatac chodniki Oo.Co za bezczelny debil pisze o czyms o czym nie ma pojecia?*" napisał użytkownik budynm pod tekstem "Zapowiedź Dota 2 - beta-test największego konkurenta gry League of Legends" na popularnym polskim serwisie GRYOnline.

"To niezwykłe, ktoś komuś w Internecie napisał coś niemiłego", myślicie pewnie teraz ironicznie. Ktoś gdzieś pewnie ukradł też komuś telefon na jakimś przystanku w Polsce, ktoś inny może przekroczył prędkość, choć dróg podobno nie ma albo dziurawe. A kto umarł, ten nie żyje. Dzień jak co dzień, prawda?

Nieprawda. Co przeraża mnie najbardziej w przypadku tej jednej, konkretnej sytuacji - i co skłoniło mnie do popełnienia tego tekstu - to skala całego wydarzenia. Zapowiedź DOTA 2 Macieja "Czarnego" Kozłowskiego przestała być wewnętrzną sprawą serwisu GOL chyba w momencie, gdy trafiła na międzynarodowy serwis reddit. "Hilarious beta-review of Dota 2", zatytułował wątek użytkownik rybaczewa, tłumacząc przy okazji niektóre zdania na angielski. Teraz autor może czytać wymierzone w siebie inwektywy w co najmniej dwóch językach. Ach, Internet...

źródło: reddit

W całym tym zamieszaniu jest co najmniej kilka wątków, które warto poruszyć. I wcale nie chodzi o "OMG, znowu świat się z nas, Polaków, śmieje". Spróbujmy spojrzeć na sprawę szerzej...

1. Jak pisać o takich grach jak DOTA 2? Mam wrażenie, że to jeden z największych problemów dzisiejszego pisania o grach. Zmienia się rynek, ale nie zmieniają się niektóre przyzwyczajenia. Od strony założenia tekst Kozłowskiego jest przecież jak najbardziej w porządku. DOTA 2 ciągle jest w fazie testów beta. Od zarania dziejów w przypadku takich zapowiedzi gra się w dany tytuł trochę (nie za wiele, bo przecież i tak nie jest jeszcze skończony) i próbuje się przewidzieć, jak dobrze/źle się zapowiada. Podgrzewać na wolnym ogniu i artykuł gotowy, zgodnie z babcinym przepisem.

Problem w tym, że akurat w wypadku gry Valve takie podejście nie ma większego sensu. DOTA 2 niby jest zamkniętą betą, ale uzyskanie do niej dostępu jest banalnie proste. Niby jest nieskończona, ale już przeogromnie rozbudowana. I cały czas jest rozwijana, cały czas się zmienia.

Statystyki autora feralnego betatestu (najprawdopodobniej).

Gracze wynajdują więc DOT-owy profil autora artykułu (nie ma co prawda stuprocentowej pewności, że to on, ale wiele na to wskazuje) i pokazują, że zagrał jedynie 14 meczów, więc się nie zna. Udowadniają, że w swoim tekście pisze bzdury. Faktycznie, w kilku miejscach stawia dość kontrowersyjne tezy (DOTA 2 to klon LOL-a? No, chyba jednak nie) i prawdą jest, że to nie jest najlepszy tekst.

Ale! Mam wrażenie, że z drugiej strony także czai się niebezpieczeństwo wpadnięcia w pułapkę. Czy teksty o tak rozbudowanych i ciągle rozwijających się grach (a jest ich przecież mnóstwo - LOL, DOTA, inne MOBA, wszelkie MMO, World of Tanks, Minecraft...) powinny pisać tylko osoby, które spędziły w nich setki godzin? A czy to nie oznacza, że ich zdanie nie powie niczego o grze osobom, które jeszcze absolutnie nic o niej nie wiedzą? Czy potrzebujemy ekspertów rozpisujących się na długie tysiące znaków o szczegółach mechaniki jakiejś postaci? Czy osób, które w syntetyczny sposób wyjaśnią przysłowiowemu Kowalskiemu, o co w danym tytule chodzi? Bo tych dwóch podejść chyba nie da się połączyć...

Kwestia druga - czy w ogóle powinniśmy pisać recenzje/betatesty/zapowiedzi takich gier? Czy to ma sens? Czy da się ocenić np. League of Legends? Niedawno, z okazji łatki z dużą ilością zmian, postanowił zrobić to na serwisie gram.pl Sławek Serafin. Wynik? Ponad 200 komentarzy czytelników często niezgadzających się z takim podejściem.

Sławek Serafin ocenia League of Legends; źródło: gram.pl

Odwieczny schemat "pierwsza zapowiedź-nowe zwiastuny-pierwsze wrażenia-recenzja z oceną" w przypadku takich gier, których jest i będzie coraz więcej, po prostu nie działa. Ale na razie nikt nie wymyślił innego. Czy coś tu jest nie tak, jak być powinno?

2. Fani powinni wyluzować Zasadniczo wszyscy jesteśmy pewnie fanami jakichś gier, więc tak - wszyscy powinniśmy wyluzować. WSZYSCY.

Internet jest ogromnym miejscem, w którym wyrażać opinie może każdy i wszędzie. Różne społeczności związane z konkretnymi grami są zaś, mam wrażenie, szczególnie zatwardziałe, zacietrzewione, zapatrzone w siebie i nieprzyjemne. Owszem, może i jakiś tekst jest słaby. To nie nowość w sieci, w sumie. Ale publiczne obrażanie jego autora i życzenie mu śmierci (autentyk) to gruba przesada. Zakładanie wątku na forum tylko po to, by go wyśmiać, to gruba przesada. Wysyłanie listów do jego szefostwa z prośbą o zwolnienie go, to gruba przesada (tak, niektórzy fani DOTA 2 tak zrobili). Twierdzenie, że jest debilem to też przesada.

Kultowy gif - i ciągle aktualny

Dawno, dawno temu żyłem sobie w krainie szczęśliwości, w której nie znałem żadnych wojen. Wydawało mi się, że nie lubią się głównie fani Battlefielda i Call of Duty. Ale nie gram w strzelanki sieciowe, więc mnie to nie interesowało. Potem wkręciłem się w League of Legends i nagle się okazało, że jest mnóstwo ludzi, którzy uważają mnie niemalże za jakiś nędzny podgatunek.

Fani DOTA 2 nie znoszą fanów LOL-a. Nie grający w MOBA nie znoszą grających w MOBA. Fanów World of Tanks też pewnie ktoś ma za gorszych. Fani PS3 nie lubią fanów Xboksa 360. I tak dalej, i tak dalej... Tzw. "fanbojstwo" to rzecz znana w świecie gier od dawna i pewnie napisano już mnóstwo tekstów o tym, dlaczego to bardzo, bardzo niefajne. Może warto jednak popełnić kolejny apel? Mam wrażenie, że ostatnio jest tego coraz więcej, że skala problemu zaczyna powoli przekraczać wszelkie możliwe granice. Miłośnicy jednej gry nie lubią miłośników drugiej gry i uważają ich za kretynów. I nie ma już czasami znaczenia, o jakie gry chodzi. Ważne, by się kłócić.

Anatomia fanboja, znalezione w Internecie

Recepta jest bardzo prosta: powinniśmy wszyscy wyluzować. Nie obrażać innych. A jak ktoś w Internecie nie ma racji albo ma inne zdanie, to przyjąć to do wiadomości, wzruszyć ramionami i się nie przejmować. Szkoda nerwów, swoich i cudzych.

3. DOTA 2 jest jak rock progresywny A to już mała, prywatna obserwacja. Interesując się całą tą sprawą, wreszcie zrozumiałem, czemu odrzuca mnie DOTA 2 i jej społeczność.

Otóż zupełnie nie trafia do mnie twierdzenie, jakoby gra była dobra dlatego, że jest skomplikowana. Nie. Po prostu... nie. Między innymi z tego powodu nie słucham rocka progresywnego albo jakichś wirtuozów w rodzaju Yngwiego Malmsteena. Fakt, że potrafisz zagrać 300 dźwięków na sekundę na gitarze z 18 strunami nie robi z ciebie dobrego muzyka.

OMGOMGOMG!!!!!1

Choć tekst Kozłowskiego faktycznie nie jest najlepszy, to jednak śmieszą mnie opinie ludzi, którzy uważają, że jest głupi, bo autor się nie poznał na tym, jaka to niesamowicie rozbudowana gra. Bo nie rozumie, jak grać Shadow Fiendem, a Invokera to nawet nie tykał. Na bogów, fakt, że coś jest skomplikowane, nie oznacza automatycznie, że jest dobre!...

...No i proszę, teraz to ja się (tylko odrobinę, państwo rozumieją, mała prowokacja...) zapieniłem. Takie to przecież łatwe, w tym całym Internecie. Czy już stwierdziliście, że jestem głupi i się nie znam? A może obraziłem Yngwiego Malmsteena? Albo rock progresywny? Czy poczuliście ochotę napisania mi zjadliwego komentarza?

O! - i o to właśnie chodzi. Ja już wrzucam na luz. A Wy?

Tomasz Kutera

*Zachowano oryginalną pisownię.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)