Quantum Break - znów zamiast o grze, mówimy o rozdzielczości. Tacy jesteśmy dojrzali
Zamiast 1080p jest 720p. Czy to oznacza, że gra jest brzydka? Właśnie w nią gram, więc mogę chyba zabrać głos w dyskusji.
Jak to zwykle bywa, sieć podpaliła wstępna analiza Digital Foundry, które policzyło piksele na ekranie i wydało werdykt - Quantum Break działa w rozdzielczości 720p.
Quantum Break Xbox One: First Look Tech/Performance Analysis
Deja vu? Remedy wykręciło już podobny numer przy Alan Wake na Xboksa 360, który działał w dziwacznym i - niższym od standardu - 960x544. Och, o ileż lepsza byłaby to gra, gdyby rozdzielczość była wyższa, prawda?
Pytanie niby retoryczne, ale niestety nie do końca. Chyba, że to tylko mój internet ocenia teraz Quantum Break przez pryzmat rozdzielczości. Jeśli tak, to zazdroszczę. Tym mocniej, że sam od kilku dni jestem Jackiem Joycem, który wplątał się w czas apokalipsy (czy tam apokalipsę czasu) i po prostu wiem, że choć rozdziałka czasem (w niektórych scenach mocniej, w innych niezauważalnie) kuleje, to gra potrafi zerwać kask ze łba.
Nie potrzebowałem Digital Foundry, by stwierdzić, że 1080p to to nie jest. Obrazowi daleko do żylety zresztą nie tylko przez rozdzielczość, ale również "ziarno" wrzucone na ekran. To jeden z efektów, których nie darzę sympatią. Ale niestety nie da się go wyłączyć, więc trzeba nauczyć się z nim żyć. Nie będę ściemiał, na początku czułem ukłucia rozczarowania. Przecież to Quantum Break - gra, której Microsoft powinien przychylić nieba, by wyglądała jak najlepiej. Ale to uczucie przeszło.
Modele postaci, ze szczególnym naciskiem na twarze są fenomenalne. Do tego stopnia, że zostanę chyba fanem Shawna Ashmore'a, który do tej pory wciąż był dla mnie "tym aktorem, który ma być gwiazdą Quantum Break, a ja dalej nie wiem w czym on grał". Gość gra kapitalnie, dając nam pełnokrwistą postać do zżycia się. A technologia pozwala to dostrzec i docenić bez przymykania oczu na niedoskonałości. Są problemy przy animacjach, ale ponoć jest to jedna z rzeczy, które będą poprawione przed premierą. Aidan "Petyr Baelish vel gość, którego nie pamiętacie z Rycerze z Szanghaju ani Mroczny rycerz powstaje" Gillen to chyba jeszcze wyższy poziom. I znów - faceta, który gra w zasadzie tylko twarzą i głosem nie widziałbym w innej grze. Pewnie zostałby karykaturą. W Quantum Break elektryzuje chyba nawet bardziej niż w serialu HBO.
Trzeba też stawić czoła faktom. Wiemy, co siedzi w Xboksie One, znamy moc tej konsoli. Remedy miało ambitną wizję stworzenia kolejnej oryginalnej gry, wytyczenia nowego szlaku. I musiało pójść na kompromis. Niższa rozdzielczość i ziarno, za to, że bez mocnego kompa mogę zagrać w Quantum Break to cena, którą chętnie zapłaci chyba każdy gracz, gdy akcja nabierze tempa i dostanie do zabawy nowe mechaniki.
Moce, którymi dysponuje Jack są nie tylko oryginalne, ale i wyglądają spektakularnie. Zwykły (no... niezwykły) teleport na krótki dystans rozsyła wokół bohatera fale, które demolują bardzo podatne na demolkę otoczenie. Przebywając w śródku ochronnego bąbla, która wchłania pociski, by potem wystrzelić je w drugą stronę, i patrząc jak kolejne kule wpadają w jego pole czułem się jak w kapitalnym widowisku sci-fi. Zdarza się też wpadnięcie w "czasową czkawkę", gdy tylko Jack może się poruszać, a otoczenie jedynie drga pomiędzy jednym ułamkiem sekundy, a drugim. Nie jestem poetą, więc niech słowa, które wypowiedziałem, gdy stało się to po raz pierwszy zostaną tajemnicą. Ale szczęka była na podłodze. Zwłaszcza, że Remedy umie przechodzić od spokojnych, skupionych na fabule scen do akcji bez potknięć. Jeśli idzie o growe przeżycia określane mianem filmowych, Quantum Break to zupełnie nowa liga.
Ale internet tego jeszcze nie wie. Bo nie gra. Internet wie natomiast, że 720p to mniej niż 1080p i jest z tego powodu zły. Bo internet musi mieć opinię na każdy temat. Nie pamięta już jak znakomicie wyglądał Star Wars: Battlefront na Xboksie One w tym samym 720p. Nikt już o tym nie pamięta, bo to najmniej ważna cecha gry. Tak samo będzie z Quantum Break. Możemy już trochę dorosnąć?
Nie traktujcie tej reakcji jako recenzji gry czy wyrazu niekontrolowanego zachwytu nad Quantum Break. Na konkrety przyjdzie czas kilka dni przed premierą. Po prostu ocenianie gry przez pryzmat rozdzielczości niezawodnie podnosi mi ciśnienie.
Maciej Kowalik