Pytanie retoryczne: czy cieszylibyśmy się na powrót Parasite Eve?
Coś się dzieje, ale może nie uruchamiajmy od razu najbardziej odważnych marzeń.
Sprawa jest prosta: Square Enix zarejestrowało w Europie markę Parasite Eve. By znak towarowy rzeczywiście należał do nich, muszą udowodnić, że chcą z niego korzystać. Znaczy - coś z nim zrobić. Zachodnie portale i co bardziej gorliwi fani od razu widzą w tym sygnał „pewnej”, prawdziwej kontynuacji. Za którą absolutnie bym się nie pogniewał. Gdyby korporacja trzasnęła pełnoprawny remake albo jeszcze ciekawszą „trójkę” (bo jeden taki zamiar z konsolki PSP wolę przemilczeć), zrobiłbym poczwórnego fikołka. A wiadomo, że ostatnio odżywianie nostalgii z PlayStation jest na topie.
Jedna wizja jest piękna, ale nieco nierealna, druga bardzo przyziemna, choć grzeje zdecydowanie mniej. Sami wybierzcie, którą weźmiecie sobie do serca. Ja to bym chyba nawet wolał cyfrowe odgrzewanko. Wiecie, co oni by dzisiaj zrobili w prawdziwym remake’u z tak ślamazarną, poważną produkcją? Bieganie po ścianach, postaci z Disneya i jakiś współczesny japoński piosenkarz w bezsensownym cameo, przy okazji „podrzucający” swój najnowszy hit. Brr…