Pytaj o Wszystko - Marcin "Martinez" Przasnyski odpowiada na Wasze pytania
Skąd wzięła się nazwa Secret Service? Dlaczego pismo upadło? Dlaczego było najlepsze? Czy Atari to wiocha? Na te (i wiele innych) pytań od naszych czytelników odpowiada Marcin Przasnyski.
03.10.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:43
Simplex: Nie mam żadnego mądrego pytania do zadania, ale bardzo mnie cieszy że do POW typowani są "kultowi" ludzie których wspominam z łezką w oku z czasów gdy miałem małe Atari, a marzyłem o Amidze. Oraz gdy miałem Amigę, a marzyłem o pececie. Dziękuję za wszystkie pytania, a szczególnie za miłe słowa pod moim adresem. Postanowiłem odpowiadać chronologicznie. Dziękuję szczególnie za to, że jest ich tylko 43. Lady Gaga ma też 43, ale miliony fanów na facebooku i najmarniej 30 tys. wpisów do każdego posta. Uff!
Bid: W ile przepiliście SS? Panie władzo, ja piłem za swoje. To co zarobiłem w SS, wszystko zainwestowałem, częściowo nawet z zyskiem. Piwny brzuch wyhodowałem dopiero później.
Freeman: skąd taki pomysł na życie albo raczej zmiana całkowita zainteresowań? gry video porzucone dla pieniądza? co zaważyło na takiej decyzji Martinezie? Było to płynne przejście, bo ja zawsze oprócz pisania o grach, organizowałem wokół tego działalność wydawniczą. Jeszcze w Bajtku, od 1989 roku byłem wiceprezesem i jak pamiętam, to finansami zajmowałem się od zawsze. Potem to się zaczęło ładnie składać, a przyspieszyło gdy w mojej amerykańskiej szkole, na lekcjach ze strategii - która jest tak naprawdę studium porażek biznesowych - dotarło do mnie, że papier właśnie przestał być platformą komunikacji. I że muszę poważnie pomyśleć o swojej przyszłości. Teraz z wydawnictw zwalniani są grupowo kolejni ludzie, w tym moi Koledzy i Koleżanki. Strasznie im współczuję i nie mogę pomóc. Sobie pomogłem zmieniając branżę 5 lat temu, chociaż początki były i nadal są ciężkie. Jak widzisz na zdjęciu, ciągle jestem w lesie.
kas_ptas: Gdzie był Pan ostatnio na urlopie? i kiedy to było?? Często wyjeżdżam, w ostatnie wakacje znów kręciliśmy się po Europie (7 tys. km przejechane), ale urlopem bym tego nie nazwał. Zresztą ja nie muszę odpoczywać, bo się nie męczę. Ja tak naprawdę nigdy nie pracowałem, cały czas robię to co mnie pasjonuje. A do reszty się nie mogę zmusić, więc jej nie robię.
Belzebub: Na poczatku, chcialem podziekowac za Secret Service, jako dzieciak kupowalem go od chyba 11 numeru gdzies do pięćdziesiątego któregoś (pozniej pismo jako mi już gorzej podchodziło, może się troche postarzałem, a może mi się troche zainteresowania zmieniły . Ale zawsze wyczekiwałem z utęsknieniem na kolejny numer SS. Ale mam również kilka pytań. Powiem żartem, nie dziękuj bo to był deal: płaciłeś mi i innym za naszą robotę. Dostarczaliśmy Ci value for money i oto cały sekret. Ale poza transakcją było to też coś, co strasznie mocno odczuwaliśmy emocjonalnie po naszej stronie. Czuło się wzajemny kontakt, jak to Aleksy obrazowo napisał, w tamtych czasach były to media społecznościowe. Kto był z zewnątrz ten nie rozumiał.
Zaczynając od SS, jak to się stało, że czasopismo upadło? Miało coraz mniej czytelników? Dlaczego odszedłeś, bo chyba tak było? Nie znam szczegółów, bo mnie już tam nie było. Sądzę, że z przyczyn ekonomicznych, ale to szerszy temat. Spodziewałem się tych dwóch pytań i trochę nawet przygotowałem. Co do tzw. upadku, rozejrzyj się naokoło, wszystko się rodzi po to, żeby umrzeć. Tak zbudowana jest przyroda, natura i tak też się dzieje z owocem ludzkiej pracy. Jeżeli jakiegoś produktu nie będzie się ciągle wymyślać na nowo, przeminie tak jak się stało z SS. Ja nie miałem wtedy pomysłu, przekonania aby wymyślać SS na nowo. Na rynku wyprzedził go CD Action, a ja chciałem szukać wyzwań gdzie indziej. Pięć lat w jednym miejscu czasem wystarczy. To jest od razu odpowiedź na drugie pytanie, dlaczego odszedłem.
Domyślam się, że jako osoba profesjonalnie związana z rynkami finansowymi przyglądasz się polskim wytwórcom gier na GPW? Zainwestowałbyś w którąś z nich pieniądze? A może już zainwestowałeś? Co sądzisz o Nicolas Games? Czy spółka ma przed sobą świetlaną przyszłość czy raczej są to ostatnie podrygi. Zainwestowałem w jedną z nich, której nie wymieniłeś, ale na etapie preIPO. Kupna akcji Nicolasa nie rozważałem, nie znam spółki ani produktu wystarczająco dobrze aby mieć własne zdanie, a bez niego nie inwestuję nigdy. Jeśli działasz na giełdzie to pamiętaj aby nie utożsamiać spółki i jej akcji. To dwa osobne byty, luźno ze sobą powiązane. Korelacje jeśli występują, są przesunięte czasowo. Nie działa tak zwany chłopski rozum, że jak dzisiaj widzę fajny produkt, to kupię akcje i będzie dobrze. Najczęściej nie będzie.
Conath: Jak to było z tym SS`em? Świetnie było, ale to prehistoria. Zaczęło się w 1993 roku, dla mnie skończyło w 1998.
boczek150: Jakim cudem udało się wam do spółki z Pegaz'em rozłożyć takie cudowne przedsięwzięcie jakim był SS? (albo nawiązując do wypowiedzi @bid - czy było warto). Dla przypomnienia: CDA, który powstał w latach waszej absolutnej dominacji - istnieje do dziś. Neo, do którego zwiał Gulash - istnieje do dziś. Pokolenie dzisiejszych 30' latków nigdy wam tego nie daruje. Każdy ma swoją ocenę, ale przecież było fajnie, więc czemu teraz rozpaczać? Dla mnie SS odegrał swoją rolę, historia potoczyła się tak a nie inaczej, a wspomnienia będą wieczne. Dzisiaj patrzę na to jak na etap, chociaż wtedy czułem autentyczny fizyczny ból. Dalej pytasz o aspekt moralny, ale przecież to SS demoralizował - całe to zabijanie, krew i tak dalej, a poza tym odrywaliśmy Cię od nauki, książek i odrabiania lekcji.
belzebub: Czy jestes zwolennikiem pogladow Miltona Friedmana czy raczej Johna Keynsa ? Czy bedziemy w najbliższym czasie mieli wielką depresję czy kryzys się już skońcył? Keynes = Atari, Friedman = Commodore. Obaj nie istnieją, chociaż Atari to wiocha. Świat się tak zmienił, że teraz można sięgnąć tylko do greckich filozofów. W czasach gdy USA chwieje się w posadach, za twarz trzymają go Chiny, na skraju bankructwa jest Grecja, niewiele lepiej wyglądają Włochy czy Hiszpania, podręczniki ekonomiczne można wyrzucić do śmieci. Zostaje chłopski rozum i to polecam. Wg mnie nie mamy kryzysu gospodarczego tylko finansowy. Możliwe że nigdy się nie skończy, to znaczy dopóki nie odparuje większość pustego pieniądza. Moim zdaniem w przyszłości nie będziemy płacić papierkami, które ktoś gdzieś drukuje, tylko np. energią, choćby w postaci baterii. Tylko już pewnie nie za mojego życia.
belzebub : jakie będą skutki kryzysu dla branży gier? Skutki już są. Negatywny: ludzie kupują dużo mniej gier premierowych w pełnej cenie, duże firmy mają straty, tną koszty, będzie mniej gier, będą taniej robione. Pozytywny: rośnie segment tanich i bardzo tanich gier, w których nierzadko są perełki. Twórcy wcześniej blokowani lub wyduszani przez dużych wydawców teraz wchodzą na rynek niemal bezpośrednio i jeśli robią dobrą robotę, zarabiają i stać ich na dalszy rozwój.
presto : Czas leci priorytety i wymagania co do własnej osoby ulegają zmianie. Czy aby na pewno? To taka myśl, która mnie naszła po przeczytaniu powyższej wypowiedzi Martineza. W moim pytaniu chcę nawiązać do naszego ulubionego hobby czyli do namiętnego grania i zatapiania się w wirtualnej rzeczywistości. Kiedyś, gdy byłem młodszym chłopcem latającym miesiąc w miesiąc do kiosku po nowy upragniony nr SS nie wyobrażałem sobie życia w którym nie znalazłbym czasu na granie. Teraz też tak jest ale niestety nie ma już SS i nie posiadam już tyle czasu co kiedyś. Jednak nie to jest najgorsze. Najbardziej irytuje mnie postawa ludzi, którzy twierdzą, że to jakieś dziecinne zajęcie i marnotrawienie czasu. Nie rozumieją zwykłych potrzeb człowieka. Nie wiedzą, że to sposób na znalezienie wolnej chwili dla siebie. Jest fajnym zajęciem lecz nie na tyle by zajmować się nim wiecznie. Czy to nie jest tak, że pewne rzeczy przemijają i już się do nich nie wraca, a zajmujemy się czymś innym podążając za nowymi wyzwaniami zapominając co tak naprawdę jest najcenniejsze. Może gry wideo to taka zabawka człowieka, który gdzieś się zatrzymał na etapie dziecka naparzającego w bezmyślne gry? Och, ludzie robią dużo o wiele głupszych i bezmyślnych rzeczy - na przykład oglądają piłkę nożną. Tu bym dostawił smiley'a, ale ja na poważnie nie rozumiem tego zjawiska. Gry są akurat rozrywką wyrafinowaną, na wysokim poziomie, wymagającą i bardzo rozwijającą. Pytasz filozoficznie jak to się dzieje, że czasem zmieniamy zajęcia i zainteresowania, zostawiając z tyłu to co było i nadal może być fajne. A kto Ci broni grać jak masz ochotę?
Todraf: Kto pana zdaniem pisał najlepsze recenzje w Secret Service (moim zdaniem Krupik)? Jak zaczynaliśmy to nie było żadnych recenzji, tylko porządne opisy. Moda na recenzje przyszła dopiero później i od niej zaczęło się obniżanie jakości. Nie wiem kiedy to było, ale gdzieś tak koło roku 96. Wcześniej opis musiał mieć klawiszologię, mapę, słowniczek, rozpisany ekran ze wskaźnikami, w przygotówkach krok po kroku co robić, w strategiach podstawy taktyczne, itd. Potem się z tego zrobiły recenzje, z których może coś wynikało, ale się mało przydawało.
Krupik rzeczywiście, pisała świetnie. Ale więcej ludzi miało talent i wiedzę merytoryczną. Trudno mi wymienić konkretne ksywy, ale pamiętaj, że prawdziwa sztuka to napisać dobry tekst do zupełnie przeciętnej, wręcz nudnej gry, którą się pokaże od ekscytującej strony, o ile taką ma. Wiem za to kto pisał źle i musiałem długo siedzieć nad poprawkami, ale nie powiem.
Ja można było pozwolić na upadek najcudowniejszego czasopisma wszech czasów jakim był SS? Czy odpowiedzią na to pytanie jest typowo polska kłótnia o pieniądze? Z mojego punktu widzenia raczej o zasady. Ale to i tak było nic w porównaniu z odejściem z Bajtka parę lat wcześniej. Które też było niczym w porównaniu z odbiciem tegoż Bajtka z rąk komuchów w 1989 roku. Potem z czasem naprawdę wszystko się cywilizowało.
Jakie to uczucie mieć świadomość, że już nikt nigdy nie zrobi lepszego czasopisma o grach niż pan? Kiedyś byłem konfrontacyjny, teraz jestem bardziej kooperujący. Wymiana idei i wspólna kreacja daje mi większą satysfakcję niż to, że kilka razy udało się zrobić wybitny produkt - choć zawsze w zespole.
tomtom_1: Nie trzeba być geniuszem żeby się zorientować jak wielką uśpioną fanbase ma SecretService. Jestem kolejnym gościem, który spędził z wami kilkanaście najlepszych młodzieńczych dobrych lat. Z fanbasy obudziło się na razie ze czterdziestu chłopa, nie wierzę że Polygamia ma taki mały zasięg.
- Czy jest szansa na jakąś antologię SS, wydanie oprawione/zebrane/w formie grubego albumu coś takiego? Szansa jest taka jak chodzić z Lady Gagą (sorry to moja idolka) - jedna na milion. Czyli jest jakaś szansa!
- Czy jest szansa na pojawienie się jakiegoś webowego portalu w duchu SS? Tutaj pewnie jedna na tysiąc, chociaż zaraz, Polygamia jest w dechę. Chłopaki miewają fajne pomysły i dobrze piszą. Czego byś chciał więcej, pytam poważnie?
- Czy twoim zdaniem pisma papierowe traktujące o elektronicznej rozrywce w ogóle mają rację bytu w dobie web 2.0? W ogóle nie mają racji bytu. Nie pytaj dlaczego tylko zajrzyj do kiosku, jak Ci go jeszcze nie zamknęli.
ma.cz: to jak to było z tym odejściem z Secret Service i rejestracją na odejście znaku towarowego w urzędzie patentowym? Sprawdź sam u źródła, strona urzędu patentowego: uprp.gov.pl - znajdziesz z dziesięć rejestracji Secret Service z różnej parafii.
ma.cz: dlaczego wielkie koncerny to zło? narobił smaku wznawiając Top Secret po latach a potem bezmyślnie, za szybko go zabiły, ale zaraz, zaraz, kto tam był dyrektorem wydawniczym? Wielkie koncerny to samo dobro, są w stanie tak obniżyć ceny produktów, że stać na nie zwykłych ludzi. Myślę akurat o hipermarketach, chociaż w Axelu było podobnie. W 2000 roku wydaliśmy miesięcznik z płytą i pełną wersją za 6,90 zł. Reaktywacja Top Secretu też się udała, choć produkt nie był idealny. Zabrakło mi wtedy wytrwałości, teraz widzę że parę lat dałoby się jednak pociągnąć.
Kremowy: Jak to było z tymi czasopismami? Stawały się nieopłacalne, czy to za sprawą wewnętrznych konfliktów niektóre z nich były zamykane? Wyobraź sobie, że tam w środku siedzą normalni ludzie, którzy podejmują racjonalne decyzje. Robią to co im się opłaca, lub może się opłacić w najbliższej przyszłości. Nie ma (na szczęście) dostępu do dotacji, czyli trzeba na siebie zarobić. Z każdego konfliktu da się wyjść, jeśli biznes ma podstawy, czyli przychody są większe niż koszty.
Uwielbiałem SS i TS. SS od 9 numeru miałem wszystkie. Ahh, moje Kompendium Wiedzy ukochane. Młodzi ludzie nie wiedzą dziś ile znaczą dla Nas takie rzeczy. Dziękuję bardzo za te wszystkie lata czytania. Młodzi mają swoje ekscytacje, starzy zresztą też, wszyscy przeżywają je równie autentycznie. Ja jestem szczęśliwy, że udało się wspólnie przeżyć coś wielkiego, i to bez dragów.
Te szub: Co Pan sądzi o obecnej prasie "growej" - PSX Extreme, Neo +, Cd Action, Play, Palybox ? czy według Pana trzyma poziom. Które z tych gazet Pan kupuje ? Żadnej nie kupuję, od lat nic nie czytałem. Może Financial Times w samolocie, ale to już z ultra nudów.
Ile wydaje Pan miesięcznie (średnio) na gry ? Parę dolców w AppStore.
Ile Pan zarabia miesięcznie ? Połowę tego co dawniej w branży wydawniczej, ale dwa razy tyle ile bym zarabiał, gdybym w niej został.
Co Pan sądzi o ludziach pasjonatach, zajmującymi się promowanie oraz przybliżaniem historii starych gier ? Mówię tu np. o książce Piotra Mańkowskiego oraz jego projekcie internetowym. Nie znam projektu, o książce tylko słyszałem. Stare gry są fajne dopóki się ich nie włączy. Temat w ogóle mnie nie ciągnie, bo zahacza o historię, której nie trawię niezależnie czy chodzi o podboje krzyżackie czy o Wielkie Początki Czegokolwiek.
Czy wieży Pan w istoty poza ziemskie ? Mam ogromną nadzieję, że nasza zbiorowa głupota jest ograniczona do jednej planety.
Czy jest Pan za teorią stacjonarnego wszechświata czy wielkiego wybuchu, a może cykliczności wszechświata jako część wieloświatów ? Nie znam się na tym i nie mam zdania. Kompletnie mnie nie interesują zjawiska rozciągnięte na miliardy lat, podczas gdy ja już nie będę żył dłużej niż 50.
ma.cz: Dlaczego w jednym numerze SS w stopce na pierwszej stronie napisano czcionką 7 punktów: "Special fucking for Poczta Polska oraz Star Trek", z pocztą rozumiem, ale co wam zrobił kapitan Pickard? Nie pamiętam, to był humor sytuacyjny na dużym haju, po dwóch tygodniach spania w redakcji i naświetlarni, kiedy rozum przysypia, a wyobraźnia wymyka się spod kontroli.
Jakie są Pana przewidywania co do rozwoju rynku Indie Games? Czy będzie to długookresowo tylko miejsce, skąd duzi będą wyławiać swoich przyszłych pracowników, czy też można spodziewać się, że z tego nurtu wyłonią się nowe firmy z innowacyjnym podejściem do tematu, a to duzi będą musieli się zastanowić czy jest sens trwania wyścigu zbrojeń na lepszą grafikę w takich samych grach? Będzie co będzie, ja po 9 latach na giełdzie oduczyłem się przewidywania. Zamiast tego po prostu reaguję na to co się dzieje. W Indie Games będzie tak samo: jak segment urośnie i znajdzie sposób na duże zyski, to się z niego wyłonią dwie-trzy mocne firmy, których zaczątki już zresztą widać: Gameloft, Chillingo, obie należą do majorsów, ale sobie spokojnie działają na uboczu, wyłapują co lepsze projekty. Większości małych deweloperów nie opłaca się robić gier niezależnie, bo nie mają promocji, przez co sprzedaż jest marna. Rynek się skonsoliduje i nie będzie już mówienia o Indie Games bo to będzie znów mainstream.
Co się stało z agentem Mulderem? To ten gość z X-Files? Nie wiem, ożenił się w końcu z tą rudą?
Ver: Dziękuję za Secret Service. Kiedy powróci i dlaczego nie? Powróci jak pod zdjęcie rzekomo legendarnego redaktora z dawno przebrzmiałego czasopisma wpisze się trochę więcej niż 40 osób. You could have done better, guys. W szczycie sprzedawaliśmy 120 tys. egz, co miesiąc przychodziło do redakcji 6 000 listów.
Veeroos: Ukończyłeś Another World? Tak, kilka razy. Ostatnio na iPadzie. Występ w telewizji był skuchą, ale był mi potrzebny żeby potwierdzić , że się do niej nie nadaję. Moim przeznaczeniem było i jest pisanie. A w ogóle to podłączyli tam kompa przez jakąś dziwną kartę do łapania obrazu, żeby nie było pasów, no i ona spowalniała grafikę. Przez to moje wyćwiczone palce nie mogły się wbić w rytm i wyszło tak jak wyszło. Ale fajnie że pamiętasz. Zawsze mogłem się porzygać na wizji albo mogły mi spaść spodnie, to bym zrobił poważną karierę.
Sroq: Jak oceniasz obecną kondycję magazynów takich jak Play, CDA i innych - i przy okazji - jak widzisz ich przyszłość? Jako, że współtworzyłeś Playa, ciekawi mnie Twoje stanowisko odnośnie ewolucji tegoż pisma - od konsolowego miszmaszu, po pismo rdzennie pecetowe, przez jego kolejne krótkie romanse z konsolami do obecnego pisma o grach na komputery, w formie dwumiesięcznika. Czy patrząc z perspektywy czasu, można było poprowadzić go w pewnym momencie nieco inaczej i lepiej? Nikt w Polsce oprócz Gulasha i Banana nie czuje i nie rozumie konsol na tyle, żeby poprowadzić coś na ich temat - cosiem nazywam miesięcznik, portal, cokolwiek. Banan pracuje dla Sony, Gulash pracuje dla siebie. Ludzie z Play'a, rzetelni i odpowiedzialni, chcąc robić dobre pismo skręcili w tę stronę, na której się znali. Na początku był to radosny startup, w którym Banan grał pierwsze skrzypce, ale zmienił orkiestrę.
Jakiskoles: Kupić Wii czy nie? Jak miałem pożyczone Wii to się okazało, że grafika jest brzydka, a gry są marne. Moja Żona grając w tenisa najpierw wywichnęła sobie rękę, a potem stłukła kontrolerem telewizor. Kup, będziesz miał atrakcje.
Myfa: czy Twoim zdaniem Zynga i całe zjawisko social gaming to "the real deal" czy tylko kolejna bańka spekulacyjna? To nie są prawdziwe gry, tylko popierdółki. Co nie zmienia faktu, że można na nich dobrze zarobić. Kluczowe pytanie czy to trwały biznes. Moim zdaniem nie, zmiany są za szybkie. Na takich firmach daje się zarobić jak są małe i nikt o nich nie słyszy, a sprzedać jak właśnie podnieta sięga zenitu.
czy Apple zmieni całkowicie świat gier video przez masową sprzedaż tanich gier na iOS? Apple całkowicie zmieni świat gier video przez masową sprzedaż tanich gier na iOS. Ale nie jest ona taka masowa, tzn. parę hitów sprzedaje się dobrze, większość śladowo. Na fenomenie na razie korzysta głównie Apple, które popycha ludziom iPady i iPhony na fali taniego softu.
czy za kilka lat myśląc gry video będziemy wizualizować sobie Call Of Duty, czy raczej Angry Birds? To już stare brandy. Czekam na coś nowego, świeżego.
Dyfly: Witam. Długo mógłbym pisać o tym ile "za młodu" znaczyło dla mnie Pana pismo (Secret Service konkretnie). Comiesięczny bieg z wypiekami na twarzy do pobliskiego kiosku po kolejny numer, a później godziny spędzone na czytaniu recenzji, listów od czytelników, poradników, zapach papieru, poczucie humoru redaktorów - wiem wiem gadam jak stary zgred... chcę jedynie powiedzieć: dziękuję. Dziękuje Panu za wszystkie wspaniałe chwile i emocje jakich przez lata dostarczyła mi lektura SS, a które dziś wspominam z autentycznym wzruszeniem. Bo wokół tego komputerowego, elitarnego wówczas światka była jakaś magia. Poszukaj tej magii, bo ona jest też gdzie indziej. W żeglarstwie, muzykowaniu, w hodowli gołębi albo modelarstwie, może znajdziesz swoją drugą, podobną przygodę. Warto spróbować, bo zapach papieru będzie coraz rzadszym luksusem.
Czy utrzymje Pan jeszcze jeszcze kontakt z ludźmi którzy tworzyli SS ? Koleguję się z zaledwie kilkoma osobami, ale odcięliśmy się od przeszłości.
Na jakiej zasadzie odbywała się rekrutacja w szeregi SS ? Czy byli to ludzie "z ogłoszenia", czy raczej "z polecenia" ? Nigdy nie rekrutowaliśmy, tym bardziej z ogłoszenia. Nie mówiąc o poleceniu. Działało prosto: wchodził do redakcji zastraszony gość i coś dukał, w rękach ściskał na przykład czapkę, tornister albo mapę Warszawy. Po jakimś czasie dawało się dowiedzieć, że coś umie i chciałby pisać. Jak się sprawdzał to zostawał. Każdy miał szansę spróbować, zostawali najlepsi, bo wymagania miałem bardzo wysokie i nie dziwię się, że moi współpracownicy mogli mnie znienawidzić. Ale efekt był tego wart, co nie?
Czy znajduje Pan jeszcze czas na granie ? Przed snem, na iPadzie, wymarzona sytuacja.
Ulubiona gra ? Ciekawe co by odpowiedział Hefner zapytany o ulubioną hmmm modelkę. W pierwszej chwili każda jest ulubiona i jedyna!
Czyim pomysłem było umieszczanie na okładkach SS obleśnych mangowych postaci ;-P ? Od pewnego czasu była w redakcji frakcja mangowa, reprezentowana przez Mr. Roota. Jakoś nie miałem siły z tym walczyć.
Habern: Z perspektywy czasu, kto był czarnych charakterem przy rozpadzie redakcji SS'a - Martinez, czy Pegaz? A może to nie było jednak takie czarno-białe? Zapytaj kogoś obiektywnego.
kano777: Jak to w końcu było z rozłamem w SSie? Przez wiele lat miałem ci za złe odejście z redakcji, pociągnięcie za sobą części ludzi, spór o nazwę SS i na dokładkę wydanie K4 Kompendium na krótko przed Kompendium Wiedzy 4 zanim podział redakcji został ujawniony. Tymczasem ostatnio grzebiąc po sieci znalazłem poszlaki wskazujące że to Pegaz zachowywał się jak despota i że twojej winy w tym wszystkim nie było. Wyjaśnij, proszę, bo nie podoba mi się myśl że przez te wszystkie lata mogłem złorzeczyć niewłaściwej osobie. Po tylu latach nie pamiętam szczegółów. W każdym konflikcie winne są obie strony. Ale to było jedno z wielu napięć, akurat skończyło się rozstaniem, które mi przyniosło ulgę i otworzyło nową drogę, którą sobie poszedłem.
A z rzeczy przyjemniejszych, jakim sposobem twój stary wpadł na taką zajebistą nazwę jak Secret Service? Ojciec był naukowcem, doktorem chemii fizycznej, domorosłym filozofem i chodzącym mózgiem. Czasem przenosił się ze swojego wirtualu do realu i miewał przebłyski. Wtedy konkretnie namawiał mnie do odejścia z Top Secretu, który działał świetnie ale dla mnie był ekonomicznie bez sensu, no i wtedy właśnie powietrze zgęstniało, strzeliła błyskawica i jak medium wypowiedział nazwę Secret Service.
ma.cz: za ten rozłam to was historia obu rozliczy, właściwie już rozlicza i ma Wam za złe A jaki wpływ na ta sytuację miał fakt powstania Resetu? No właśnie, jakiś czas wcześniej część redakcji się w tajemnicy zorganizowała i sobie poszła robić nowe pismo. Na pewno już nic nie było takie jak dawniej, ale na mapie wszystkich małych i dużych wojen, była to tylko jedna bitwa. Zresztą szybko wygrana, bo Reset był słaby. Zabrali swoje tyłki, ale ducha nie wzięli.
Szpynda: Jaki jest Pana największy sukces i najboleśniejsza wtopa na Giełdzie? Sukces to że w trzy lata rozkręciłem w nowej branży portal, który zaczyna się liczyć i ma coś do powiedzenia. Wtopa to że nadal - mimo naszych narzędzi i systemów ratingowych - nie jesteśmy w stanie wychwycić działań niektórych nieuczciwych spółek i w porę ostrzec ludzi. Bardzo mnie bolało jak upadł Techemex, dużo inwestorów straciło pieniądze, a nasz system ostrzegania się nie włączył, bo spółka kłamała w raportach.
babka_z_marsa: Skąd te kłótnie z Top Secretem (wymienianie docinków, złośliwości, wytykanie błędów itp.) w SS? Czy pan się w to bawił, czy też zajmowali się tym głównie redaktorzy/czytelnicy we własnym zakresie? Nie czytałem dokładnie Top Secretu prowadząc SS, bo tam nic dla mnie nie było. Wielki happening przy okazji zapełniania stron przez garstkę ludzi, którzy na grach się słabo znali. Potem powoli się poprawiało, ale przez długi czas wartość informacyjna TSa była bliska zeru. Sorry Borek. A oni się nas czepiali za jakieś swoje krzywdy, myśmy się prawie nie odgryzali tylko robili swoje.
kokoszhull: Szkoda, że z reaktywacji Top Secretu nic nie wyszło, ale z drugiej strony wznowione pismo odbiegało znacząco od linii, którą parę lat wcześniej wyznaczyli Borek & Co. Pytanie brzmi - czy żałuje Pan tej nieudanej próby wskrzeszenia TS? Skądże, żałowałbym gdybyśmy nie spróbowali. Każda porażka jest nauką.
Sekunduję tomtom_1 i również zapytuję, czy jest szansa na SS Essential - w twarde oprawie, na kredowym papierze i z komentarzami autorów? Z 40 egzemplarzy biznesu się nie zrobi.
Czy mile wspomina Pan "Indiana Jones and the Fate of Atlantis" (opis w SS #1)? I czy powraca Pan czasem do starych tytułów, a szczególnie do przygodówek? Indiana to było coś, weneckie kanały aż pachniały Wracam do starych tytułów, przeszedłem wszystkie remake'i na iPadzie, ale to już nie to. Gameplay się zmienił, poza tym po tych wszystkich latach, te gry jakoś zmalały. Kiedyś wydawały mi się przeogromne, ambitne i w ogóle ledwo ledwo dorastałem do ich poziomu, teraz to takie tam pykanki, choć niektóre mają swój urok.
ma.cz: dlaczego szybko z SS zniknęły opisy gier na małe Atari, a C-64 jeszcze pociągnęło na łamach SS klika lat, mimo, że to na małe Atari powstawało wtedy wiele dobrych, polskich gier, choćby przypominając firmy L.K. Avalon, Mirage Sfotware i ASF i czy miało na to wpływ brak w redakacji softu na proste robienie printscreenów z Atari Nie mieliśmy fachowca od Atari. Nie wiem czy gdziekolwiek był fachowiec od Atari, ale u nas też go nie było.
dlaczego Atari zawsze będzie lepsze niż Commodore Ufam że masz forsę tam gdzie buzię i piszesz tego posta z Atari, a nie z Commodore - więc sam znasz zalety.
dla kogo będą należały następne lata w branży: konsolowcy, PCtowcy, a może najciekawiej będzie na smartfonach? Chodzi o liczbę gier? Wszystkie ważniejsze tytuły wychodzą na wszystkie platformy, więc jest mi wszystko jedno. O zyski będzie trudno, branża bardzo mocno się przeobraża.
Soultimer: Przez lata na rynku utrzymywały się dwie solidne marki, jeśli chodzi o prasę - Neo Plus oraz PSX Extreme. Czy obecnie po zmianach w tym drugim - szefem został człowiek, który składa zdania w sposób co najmniej nietypowy, jeśli można to tak delikatnie ująć - N+ wyjdzie na dominującą pozycję a PE może zniknąć z rynku? Bo Playbox chyba nie będzie liczył się specjalnie? Jeszcze raz zaznaczę, że unikam prognoz, bo one do niczego nie służą. Liczy się tu i teraz. PSX Extreme nie czytałem, może raz w życiu, kojarzę że dawniej często pisali tam o sraniu. Nie są to tematy mi obce, ale nie widzę potrzeby wydawania dedykowanego miesięcznika. Tylko Gulash rozumie konsole i potrafi robić o nich fascynujące pismo.
Czy nie uważa Pan, że obecny kształt serwisów internetowych o grach po części zabija pasję znaną chociażby z SS? Teraz liczy się klikalność, temat, który przyciągnie czytelnika (żeby kliknął, tylko o to chodzi, nie o jakość tekstu - ta jest na drugim miejsu) i ''przeklikiwarki'' gdzie nawet krótkie teksty są pocięte na kilka części. Nawet PE, które od lat było znane z ''od graczy dla graczy'' utrzymuje swoją witrynę w podobnym klimacie. Pytanie ma zawartą tezę, więc rozumiem że Tobie to nie odpowiada. Ja po prostu nie wchodzę. Jak mnie ktoś zaczyna oszukiwać, jak jak Onet czy coraz częściej Gazeta, to przestaję korzystać. W internecie jest tyle innych źródeł informacji, że nic nie tracę, mogę tylko zyskać. Polecam w ogóle sajty angielskojęzyczne. Ćwiczysz język, jesteś bliżej źródła, jesteś w generalnie nieco bardziej zaawansowanym otoczeniu.
Jak Pana zdaniem wypadają redakcje obecnych serwisów internetowych (jak np. Polygamia) vs redakcje czasopism (jak np. Neo Plus). W tych pierwszych nierzadko można spotkać ''ludzi znikąd'' bez marki, nazwiska, a także tych, którzy hurtowo klepią chociażby newsy ''aż im się nie znudzi'' a potem są zastępowani przez kolejnych. Czy siła tego typu medium leży w tym, że jest to darmowe? Zgadzam się, ze poziom wzrasta, ale porównując recenzję sieciowe z tymi gazetowymi jest jednak spora różnica w większości przypadków - na minus Internetu oczywiście. Nie wiem czy jest siła, nie mierzyłem. Odpowiedzią jest odbiorca i sposób konsumpcji internetu jako medium. Tekst dłuższy niż półtora ekranu jest nie do przeczytania, trzeba szybko i konkretnie. Dla mnie to zaleta, więcej można przeczytać, a autorowi nie płaci się za ozdobniki tylko za fakty.
Nie wkurza Pana, że obecnie po wpisaniu w wyszukiwarce ''gry'' znajdujemy setki badziewnych serwisów z flashówkami? Nawet na tej stronie, gdzie jest zapowiedź POW z Panem słowo ''gra'' przenosi do witryny gierkami flash. Czy obecnie tym właśnie są gry dla większości osób zajmujących się pozycjonowaniem / marketingiem w wielkich firmach? Czy nie opłaca się promować już gier jako takich w innym świetle? Wkurza mnie, że nie kupiłem sobie domeny gry.pl jak kosztowała grosze. Ale gry to pojemne określenie i nie odbierałbym fanom flash'ówek czy scrabble prawa do nazywania ich grami. Mindset innych ludzi mnie nie interesuje, a wielkie firmy to coraz częściej wielka ściema. Co rusz upadają lub się odchudzają, a światowy biznes na naszych oczach zmienia strukturę na tę przypominającą dziewiętnastowieczne manufaktury. W tamtych czasach jakość była podstawą, bo producent nie był anonimowy.
Ulubiona gra / seria gier? Jak już muszę odpowiedzieć, to największą magię miały zawsze przygodówki Sierry.
ma.cz: w nawiązaniu do pytania poprzednika, czy zgadza się Pan z opinią, że kiedyś tamte czasopisma tworzyły pewną narracja, opowiadały o pewnym świecie gier, a dziś serwisy internetowe można porównać co najwyżej do tabloidów gdzie rządzą newsy 2 zdaniowe z jednym screenem lub zestawienia typu "10 najlepszych..,." czyli coś, co kiedyś mogły być ciekawostką, uzupełnieniem do treści właściwiej... Zgadzam się. Co nie znaczy, że je trzeba czytać, jeśli ich linia komuś nie odpowiada.
Frager: Czy wystepuja (badz tez wystepowaly w przeszlosci) naciski producentow gry na recenzentow? Chodzi mi zarowno o ogolna ocene gry jak i wszelkie inne przejawy nacisku (np. nachalne rozdawnictwo gadzetow itp.). Ja nie miałem nacisków na siebie jako redaktora naczelnego i wydawcę, bo nie było bata - utrzymywaliśmy się ze sprzedaży egzemplarzowej, reklamy to był margines. Nie wiem jak gdzie indziej, ale toksyczne związki dziennikarzy z producentami są dość rozpowszechnione, czy to w motoryzacji, kosmetykach czy branży muzycznej. U nas to nie przechodziło, bo autor nie miał ostatecznego słowa odnośnie oceny, a to ona była najważniejsza.
don_simon: Dlaczego nie grasz na X360/PS3? Zastanawiałem się dlaczego mi to nie pasuje, coś musi być nie tak. Prawdopodobnie oko źle reaguje na rozmycie grafiki ekranem telewizora i granie mnie męczy. Wiem że teraz są super telewizory, ale oczami wyobraźni i tak widzę to rozmycie.
Co sprawilo, ze zaczales pisac felietony do Neo+ (co mnie bardzo cieszy)? Gulash to wymyślił, a piszę bo lubię ćwiczyć mózgownicę.
Czy na gry patrzy sie juz teraz tylko jak na kolejna inwestycje, z wielomilionym budzetem, jak najmniejszym ryzykiem i bombardowaniem marketingiem? Zawsze się tak patrzyło na gry. Tylko nie zgodzę się z tym najmniejszym ryzykiem. Przeciwnie, inwestycje w gry obarczone są ogromnym ryzykiem. Tylko jedna gra na bardzo wiele (kilkanaście?) zarabia na siebie, a jeszcze musi na te pozostałe, które wtopiły. Marketing czy wysoka jakość techniczna też nie jest gwarancją - popatrz ile jest przykładów nieudanych kandydatów na hity. Ekonomika niestety rządzi decyzjami inwestorów.
Jak oceniasz kondyncje polskiej branzy? Mało z niej zostało, ale można się cieszyć tym co jest.
Czy czytasz jakies pisma poswiecone grom? Czy odwiedzasz jakies portale? Metacritic.
Czy na nostalgii za retro da sie zarobic? Nie sądzę. Przypomnieć ilu nas tu jest? Czterdziestu.
Co po Anomaly? Bierzesz udzial w jakims projekcie? No pewnie, trwają intensywne burze mózgów, przy czym ustawiam się w pozycji mendora, wiecznie niezadowolonego krytyka i poszukiwacza dziury w całym. Trochę mnie za to nie lubią, ale ja już tak mam, że lubię czasem zaskoczyć wszystkich innym punktem widzenia, a potem ich tak z tym zostawić.
Dzieki za SS - to se ne vrati . Bohužel.
Boy: Jako maniak retrogrania mam kilka pytań odnośnie SS, a właściwie takie małe "making of .... SS". Jak wyglądał cały proces tworzenia czasopisma ( wizyta na giełdzie, zakup piratów, przeglądanie prasy zachodniej i tłumaczenie artykułów, czy własna inwencja i przejście osobiste gry, jak wyglądał skład czasopisma ) ? Gry mieliśmy ze swojego źródła, chyba nie myślisz że kupowaliśmy piraty na giełdzie. Ale nie powiem, dziennikarz ma prawo do ochrony źródeł informacji. Poza tym do 1994 roku to nie były piraty. Prasy zachodniej nie kupowaliśmy, była droga jak nieszczęście i długo szła pocztą, więc tylko od czasu do czasu coś się czytało. SS powstawał jak profesjonalne czasopismo, od planowania, potem zlecało się teksty autorom, przynosili mi je, redakcja czyli poprawki i przeróbki, obróbka screenów, layout, wlewanie tekstu, kolejne poprawki i docinki, infografiki, korekta i tak w kółko. Tylko że tak robił każdy, a tylko my mieliśmy tego szczególnego ducha. Pewnie unosił się gdzieś w powietrzu.
kto decydował jakie gry będą w danym numerze? czy wynikało to z własnych preferencji i upodobań ? Decydował redaktor naczelny kierując się tak zwanym interesem SS'a, czyli żeby się wyrobić na czas, opisać wszystko co ważniejsze, poświęcając odpowiednio dużo miejsca.
czy były też artykuły sponsorowane " nieoficjalnie" czy czysty obiektywizm ? My zawsze oddzielaliśmy treść redakcyjną od reklamowej. Nie przysięgnę, ale chyba ani razu nie przyjąłem reklamy, która udawała recenzję, nawet jeśli miałaby obok napisane REKLAMA. Pisaliśmy to co myślimy, czasem były z tego kłopoty jak się potem słaba gra nie sprzedawała, ale to czytelnik nam płacił pensję, a nie wydawca gry.
jakie były zwroty nakładu i czy dało się zarobić dużą kase na wydawaniu SS ? Zwroty udawał się trzymać około 25 proc. co oczywiście brzmi jak marnotrawstwo, ale oznaczało lekkie niedosycenie sieci. Kasa była przede wszystkim własna, raz większa raz mniejsza, ale najcudowniejsze to nie mieć szefa - nieważne że połowę miesiąca nocowałem w redakcji bo nie opłacało się wracać na parę godzin do domu. A czy była duża? Zależy jak spojrzeć, gdy się startuje od zera to każda konkretniejsza kasa jest duża. Ale byłaby kilkaset razy większa, gdybym zamiast SS'a wymyślił Onet.
doom czy quake wywołał większą euforię w redakcji ??? Quake. Zostałem na weekend i jeszcze trochę, chyba były jakieś święta wtedy, wigilia? Praca w redakcji autentycznie stanęła.
co wspomina Pan miło z tamtego okresu, a co zostało wyparte z pamięci ? To co wyparłem, tego nie pamiętam, wszystko wspominam miło. Tworzyliśmy historię.
czy faktycznie stare gry były lepsze ? Nie sądzę aby postęp szedł pod prąd, a kasa wydawana przez developerów szła na pogarszanie gier. Zagraj w jakieś starocie, a się przerazisz.
iboy: kto jest królem: DOOM czy DUKE NUKEM 3D i dlaczego ? Król jest tylko jeden: Elektrim.
Na Wasze pytania opowiadał Marcin "Martinez" Przasnyski
Piotr Gnyp