PSN w skrócie - Dead Nation

PSN w skrócie - Dead Nation

PSN w skrócie - Dead Nation
marcindmjqtx
09.11.2010 14:02, aktualizacja: 08.01.2016 13:23

Zaraza zmieniająca mniejszą lub większą część populacji w żądne mięsa ocalałych zombie to jeden z motywów, który chyba nigdy nie przestanie nawiedzać branży rozrywkowej. Teraz na warsztat wzięło go fińskie studio Housemarque - to samo, które stworzyło efekciarskiego Super Stardust HD.  Dead Nation oferuje graczom przygodę w mroczniejszych klimatach, ale równie trudno się od niej oderwać.

Fabuła? Cóż, historia odpornego na wirus bohatera/bohaterki, który musi przebić się przez kolejne lokacje, by dotrzeć do naukowca, który jest już o krok od wynalezienia szczepionki na pewno nie jest pierwszej świeżości. Kadry animowanego komiksu, wprowadzające nas do każdego z dziesięciu rozdziałów pełnią jedynie rolę krótkiego przerywnika pomiędzy misjami, choć końcówka historyjki pewnie was zaskoczy.

Zgniłe mięso armatnie Jednak tym, co liczy się w Dead Nations przede wszystkim są martwe zombiaki. Tuziny, setki, tysiące zaścielających ruiny miasta ciał nieszczęśników, którzy mieli wyjątkowego pecha. Nie dość, że zaraza zmieniła ich w mutantów, to jeszcze stanęli na drodze głównym bohaterom gry (liczba mnoga jest uzasadniona ponieważ dwójka graczy może współpracować zarówno przez sieć jak i lokalnie).

Przeciwnicy są dosyć różnorodni, choć tak naprawdę najbardziej wyróżnia się pięć typów, u których mutacje zaszły najdalej. W całym morzu (nie przesadzam - czasem atakująca z czterech stron horda zajmuje dosłownie cały ekran) najpierw zabitych, a później ożywionych przez zarazę zwyczajnych obywateli - biznesmenów, strażaków, policjantów czy żołnierzy, możemy więc spotkać też czterometrowego mięśniaka z maczetami zamiast rąk, eksplodujących grubasów czy stwory przyzywające chmarę żywych trupów wrzaskiem. W pojedynkę żaden z nich nie stanowi wielkiego zagrożenia, ale w Dead Nation rzadko który przeciwnik pojawia się sam.

Polygamia.pl - Dead Nation gameplay

Zabawy z bronią Gdy jednak trafimy już na atak hordy (a potem kolejny i jeszcze jeden - nie myślcie proszę, że Dead Nation to jakiś wyrafinowany horror), z pomocą przyjdą sztuczki, które Housemarque podpatrzyło w innych produkcjach (prawdopodobnie i tak wszystko było już w filmach, ale niespecjalnie interesuję się kinowymi mózgojadami). Zombie reagują na wysokie tony, można więc zwabić je w pobliże samochodu odpalając jego alarm, a potem po prostu go wysadzić. Chwilę oddechu kupimy strzelając w automat z napojami, choć jego zniszczenie oznacza, że nie wypadnie z niego apteczka. Również kilka rodzajów dostępnych materiałów wybuchowych dla pewności wyposażono w głośniczki wabiące przeciwników. Szczytem perfidności jest rzucenie w tłum odpalonej flary. Biedacy tak skupiają się na sztucznych ogniach, że przestają zwracać uwagę na lecące w ich stronę morze ołowiu.

Arsenał składa się ze standardowych zabawek (karabin, smg, strzelba, miotacz ognia) oraz kilku bardziej efektownych pomysłów, jak wyrzutnia ostrzy, rakietnica czy maszyna fundująca elektrowstrząsy. Każdą  z tych rzeczy możemy rozwijać za zdobywane za zabicie zombie pieniądze. Oprócz broni, zbieramy też części pancerza, które możemy później dopasować tak, by wartość trzech statystyk najlepiej pasowała do naszego stylu gry.

I to po polsku Testowana przeze mnie wersja Dead Nation była spolonizowana (pozostawiono tylko oryginalne głosy) i jeśli coś zwróciło moją uwagę w tłumaczeniach, to właśnie nazwy elementów pancerza (PancZbroja jeszcze ujdzie, ale ProtoStrój czy EgzoSprzęt wyglądają dziwnie). W menu, na pasku u dołu ekranu, znanym z telewizji informacyjnych również czasem pojawia się jakiś potworek. Może w wersji, która pojawi się w sklepie zostanie to poprawione.

Stylizacja menu na program informacyjny nie jest przypadkiem. Dead Nation motywuje do walki globalnymi statystykami, pokazującymi, procent wirusa wyeliminowany rękoma graczy z każdego kraju. Polska aktualnie znajduje się na 10 pozycji w rankingu państw z prawie 70 tysiącami zabitych zombie i powierzchnią oczyszczoną w prawie 4%. Miły dodatek. Niby w samej rozgrywce nic nie zmienia, ale mam nadzieję, że szybko uda nam się "łyknąć" Włochów

Podgryzanie Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to na pewno wskazałbym na animację, która potrafi zwolnić gdy cały ekran płonie oraz przeciwników (zwłaszcza tych większych), którzy potrafią zaklinować się w dziwnych miejscach. Może uda się to wyeliminować przed premierą gry. Jeśli nie, to trudno - gra wygląda naprawdę ładnie (jeśli można tak powiedzieć o ulicach pełnych gnijących trupów) i klimatycznie, więc od czasu do czasu można wybaczyć jej zwolnienia. Więcej spodziewałbym się jednak od autorów muzyki. Coraz głośniejsze, monotonne brzdękanie rodem z "28 tygodni później" znamy już aż za dobrze.

Werdykt Dead Nation udało się mnie wciągnąć, a grom opartym na parciu do przodu i strzelaniu nie zdarza się często. Housemarque przekonało mnie jednak zmianami tempa akcji, dużymi i różnorodnymi planszami oraz frajdą, jaką sprawia deszcz resztek wysadzonego przed chwilą stadka zombiaków. Mimo kilku subtelnych zabaw z graczem, dominuje tu dzika akcja i szukanie odrobiny pozbawionej ożywionego mięsa przestrzeni, w której odzyskamy jako taką kontrolę nad sytuacją. Mózg również się przydaje, choć to refleks i palce muszą pracować na najwyższych obrotach.

Jestem dowodem na to, że nie trzeba mieć pokoju wytapetowanego żywymi trupami, by świetnie bawić się przy Dead Nation. Housemarque pokazało, że nawet tak wyświechtany pomysł można przekuć w grę, od której trudno się będzie oderwać. Polecam już zarezerwować około 40zł i czekać na informację o premierze.

Maciej Kowalik

PS wrażenia powstały na podstawie wersji preview, która oferowała jednak wszystkie 10 misji, trofea oraz tryb kooperacji

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)