Ostatni kwartał 2020 r. to dla Sony przede wszystkim problematyczna premiera konsoli PlayStation 5. Dostępność, dostawy, pandemia – scenariusz nie zwiastował niczego dobrego. Tymczasem nie dość, że Sony sprzedało 4,5 mln PS5 to przy okazji zaliczyło najlepszy kwartał jeśli chodzi o przychody w swojej historii.
Nie tylko PlayStation 5 się do tego przyczyniło. Cały czas dobrze sprzedaje się powiem PS4, na którego zainteresowanie spadło o 77 proc. to wciąż w świat poszło prawie 1,5 mln sztuk. Finalnie pozwoliło to uzyskać przychody w wysokości 8,4 mln dolarów, czyli o 40 proc. więcej niż w 2019 r.
Wynik tym bardziej imponujący jeśli weźmiemy pod uwagę słowa Sony dotyczące sprzedaży nowych konsol za cenę niższą niż wynosi jej produkcja. Skąd zatem ten wynik? Z wielu źródeł: abonamentu PS Plus, PS Now (cały czas nie dla Polski) czy marży związanej z cenami samych gier.
Wróćmy na chwilę do sprzedaży samej PS5. Porównajmy ją z premierą konsoli poprzedniej generacji. PS4 w pierwszym kwartale od premiery (z 2013 r.) kupiło 4,2 mln osób.
Sony nie ukrywam, że problem przy zwiększeniu produkcji są problemy z podzespołami.
- Trudno jest nam zwiększyć produkcję PS5 ze względu na niedobór półprzewodników i innych komponentów - powiedział Hiroki Totoki, dyrektor finansowy japońskiego koncernu, w rozmowie z Ars Technica.
Kłopoty potwierdza również Lisa Su, szefowa AMD. Jej zdaniem problemy produkcyjne oraz inne, wynikające choćby z wojny handlowej między USA a Chinami, spowodują, że jeszcze przez jakieś pół roku AMD nie będzie w stanie dostarczyć takiej ilości procesorów, by spełnić oczekiwania wszystkich klientów. W związku z tym należy spodziewać się braków PlayStation 5 i nowych Xboksów nawet do czerwca.
Sony nie zraża się i patrzy optymistycznie w przyszłość. Ich zdaniem w następnym roku fiskalnym łączny nakład PS5 przekroczy niespełna 15 mln sztuk.
