Przyzwyczajcie się do obu płci w Assassin’s Creed
Ubisoft nie chciałby się cofać do braku możliwości wyboru.
W miarę jak Assassin’s Creed nieuchronnie staje się coraz bardziej erpegiem, a coraz mniej zręcznościową skradanką, jako swoje traktuje następne wyznaczniki nowego ulubionego gatunku. Na przykład wybór płci. Nie dwoje bohaterów, którzy na zmianę występują w świetle reflektorów (Syndicate), nie tylko faceta (większość odsłon) lub tylko babkę (Liberation), ale właśnie motyw z Odyssey, czyli pozostawienie wyboru w rękach gracza. I choć ma to swoje oczywiste plusy (zwłaszcza w środowisku „progresywnym”), inne kwestie mogą zacząć na tym trochę tracić.
ASSASSIN'S CREED ODYSSEY: LAUNCH TRAILER
To słowa reżysera „Odysei”, Scotta Phillipsa w rozmowie z GI.biz. Z którymi nie mogę się nie zgodzić. Jednak jest nie tylko tak, że branżą rządzi dewelopersko-medialnym szowinizm i trzeba to obowiązkowo zmieniać i w ogóle dziś wojna płci. Jeśli Odyssey zostało skonstruowane fabularnie właśnie pod obie postaci i rzeczywiście zadziała pod tym względem w pełni - a decyzja w rękach redaktora Gąski, który po kilku godzinach zabawy znowu zaczyna swoje asasyńskie tripy na redakcyjnym komunikatorze - to super.
Niemniej seria miała też scenariusze, które w ogóle by nie wybrzmiały przy takiej erpegowej swobodzie. Ani Ezio w wersji kobiecej nie miałby swojego charakteru (do tego opcjonalna protagonistka wiązałaby się z setkami zmian narracyjnych), ani Liberation nie miałoby właściwie sensu z panem w głównej roli. Rozumiem, PO CO Ubisoft mówi to, co mówi. Bo chce iść w tym kierunku i chce kiedyś realnie konkurować tą serią z The Elder Scrolls czy innymi molochami gatunku (zauważyliście, że od Origins w marce pojawiają się już luźno elementy fantastyczne?). Ale byłoby szkoda, gdyby to oznaczało brak wyraźnych, dobrze napisanych bohaterów.
Się okaże. Po raz pierwszy - niebawem, przy recenzjach „Odysei”. Po raz drugi - za dwa lata, gdy przekonamy się, gdzie taki kierunek nas zaprowadzi następnym razem.