Przyszłość Fify według Andrew Wilsona
19.04.2018 19:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Parę słów o tym, czy płatne patche zamiast kolejnych odsłon to na pewno dobry pomysł...
Zapowiedź Fify 19 zbliża się wielkimi krokami, wystartowały już zatem pierwsze spekulacje, co dostaniemy tym razem. Co roku słyszymy historie o ulepszonej obronie, dokładnym odwzorowaniu stylu gry najpopularniejszych zawodników. No i jeszcze oczywiście o lepiej klejącej się do nogi futbolówce. Później klasycznie narzekamy na brak zmian, po czym (na przeczekanie) spędzamy z grą kolejny rok. Nowości rzeczywiście nie widać oglądając po prostu gameplaye – na których przecież nigdy nie pojawią się mecze np. na księżycu – czuć je jednak po odpaleniu gry. Tradycyjne narzekanie na takie same odsłony może jednak wkrótce się skończyć. Plotki głoszą, że Fifa 19 może przynieść zmianę fundamentalną – rezygnację z wydawania kolejnych części na rzecz corocznych aktualizacji. Rzecz jasna płatnych. To dobrze czy źle?Tropem w tej sprawie są wypowiedzi Andrew Wilsona, który zapowiadał jakiś czas temu w wywiadzie dla Bloomberga, że firma zastanawia się nad wprowadzeniem do serii konieczności corocznego przedłużania licencji zamiast samodzielnych wydań. Powołuje się przy tym na odnoszące coraz większy sukces gry-usługi w wydaniu Microsoftu czy – żeby nie szukać daleko – te rozprowadzane przez Origina. Byłaby to zmiana niemal rewolucyjna, bo obecny model biznesowy obowiązuje w serii już od niemal 25 lat.Tak w zasadzie to można jednak pokusić się o stwierdzenie, że Fifa już od jakiegoś czasu jest usługą. Kolejne odsłony trafiają do Origin Accessu jakieś pół roku po premierze. Jeżeli tylko nie ma się parcia na obserwowanie piłkarzy biegających w aktualnych strojach już w dniu premiery, można w zasadzie kolejnych wydań nie kupować. Znikną co prawda po zrezygnowaniu z abonamentu, ale prawda jest przecież taka, że – pomijając nieliczne bardzo nieudane części – mając kolejną część, poprzedniej nie opłaca się już odpalać. Po włączeniu nowszej wersji czeka na nas już przeniesiony z poprzedniczki poziom profilu i odblokowany komplet nagród. Do czego zatem zmierza Wilson?Prawdopodobnie w taką pozbawioną numerka Fifę w rok po premierze nie będzie można już normalnie grać bez przedłużenia abonamentu. Rezygnacja z takiej płatnej aktualizacji raczej nie będzie wchodzić w grę, bo przecież jednym z głównych celów takiej zmiany jest to, żeby na żadnym etapie nie brakowało chętnych do multiplayera. Ciekawą możliwością byłoby natomiast wprowadzenie darmowych eventów, przyciągających graczy w okresie, gdy zainteresowanie tytułem słabnie. Wyobraźcie sobie choćby Mistrzostwa Świata albo ważne mecze w formie ograniczonego czasowo eventu, poprzedzonego darmowym weekendem...
Kolejną ciekawą sprawą jest informacja odnośnie największego konkurenta, jaka ukazała się wczoraj. Guy Laurent Epstein odpowiedzialny w UEFA za marketing podziękował przedstawicielom Konami za udaną, wieloletnią współpracę związaną z licencjonowaniem rozgrywek Ligi Mistrzów i Ligi Europejskiej. Powiedział też, że finałowy mecz w Kijowie (odbędzie się 26 maja) będzie ostatnim wydarzeniem, w trakcie którego zobaczymy logo PESa na stadionach. Zapewnia też kurtuazyjnie o tym, że obie firmy zamierzają dalej współpracować – tyle że w alternatywny sposób.
Losy Fify Online
W 2006 roku EA wystąpiło już z ciekawą inicjatywą darmowej Fify, bazującej na mikropłatnościach. Początkowo gra była dostępna wyłącznie w azji, następnie spróbowano jednak dokonać w 2010 roku przeszczepu na rynek europejski, aktualizując grę do silnika Fify 10. Kolejna duża zmiana nastąpiła w 2012 roku, z tym że EA wycofała się już z rynków europejskich. Pomimo darmowości i całkiem nieinwazyjnym mikropłatnościom, zainteresowanie w Europie nie było wystarczające, by na naszym kontynencie powstały serwery, a to oznacza niestety spore lagi...
Już w maju rusza beta „czwórki”, tyle że przeznaczonej wyłącznie na rynek koreański. Pod względem technologii jest to praktycznie darmowa „osiemnastka”. Podobnie EA postąpiło przy okazji Titanfalla 2, wydając w Azji sam multiplayer. Widać zbytnio przywykliśmy do kupowania gier... Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że Fifa Online 2 bazowała jeszcze na pecetowej dziesiątce. Były to czasy, gdy komputery traktowano jak platformę drugiej kategorii.Niby o niczym to jeszcze nie świadczy, naturalnym wydaje się jednak to, że licencja powróci do EA po dekadzie przerwy. Wątpię, by Konami po prostu z niej zrezygnowało przy obecnym niedostatku licencji. Autorzy Fify w ostatnim czasie nastawiają się za to w znacznej mierze na pakiety transmisyjne i mają już licencję na oprawę meczów rodem z Premier League, MLS czy La Ligi. Jeżeli taka zmiana rzeczywiście nastąpi, zapewne podniesiemy też puchar przy okazji trybu fabularnego.
Na szczegóły musimy w tej sprawie poczekać zapewne do 9 czerwca na EA Play, gdzie poznać mamy także tegoroczną odsłonę Battlefielda. Licencja na Ligę Mistrzów może być jednak kolejnym tropem, jeżeli chodzi o stworzenie jednej gry z abonamentem. Na pewno nie grozi nam tak jak w PESie granie potworkami w stylu North London (wiem, są mody), co roku jednak do rozgrywek trafia parę klubów na tyle niszowych, że nie ma ich nawet na liście licencji Fify. Końcówka sierpnia, gdy kończą się eliminacje to natomiast zbyt późno, by zająć się tworzeniem nowych drużyn na wrześniową premierę. Uzupełnienie tych 3-4 licencji w formie patcha do już istniejącej gry byłoby natomiast całkiem realne.Problematyczny w kontekście ewentualnej zmiany modelu dystrybucji jest za to fakt, że nie każda odsłona kopanki od EA jest przecież udana. Ostatnim przykładem może być „szesnastka”, która kompletnie zburzyła balans rozgrywki, pozwalając choćby na masowe strzelanie bramek ze skrzydła. A ta kosmiczna liczba kontuzji w każdym niemal meczu... aż przypomina się prześwietny film na youtubie, pokazujący typowe absurdy z kolejnych odsłon w pigułce. Dopiero przy okazji „osiemnastki” okiełznano nieco nowy wtedy system kolizji między piłkarzami, ale i tak wielu e-sportowców dalej kręci nosem.Gdy Fifa przestanie ukazywać się co roku, jedyną drogą odwrotu będzie wyczekiwanie na kolejną dużą aktualizację. Jestem w stanie wyobrazić sobie świetną produkcję, na bieżąco reagującą na wydarzenia w świecie piłkarskim, powstrzymałbym się jednak ze stwierdzeniem, że Fifa z abonamentem to rzeczywiście produkcja na jaką czekamy. Niezależnie od tego w jakiej formie będzie sprzedawana Fifa 19, jedno jest pewne. Jeszcze nieraz usłyszymy po wygranym 5:0 dwumeczu z ust Darka Szpakowskiego, że „awansowaliśmy przez lepszy bilans bramek na wyjeździe”.A tak nawiasem mówiąc, na koniec jeszcze drobny news związany z tegoroczną Fifą. Już 14 czerwca zaczynają się Mistrzostwa Świata, a więc pojawia się pytanie co z tematyczną grą. Grupka fanów pogrzebała w ostatniej aktualizacji i znalazła tam nieaktywny na razie plik o nazwie „Free FIFA World Cup Pack”. Sugeruje to, że EA zamierza pójść śladami Konami, które także za darmo umożliwiło graczom zabawę w Euro 2016.