Przemoc i strzelaniny w szkołach są passé, teraz gry powodują raka
Brytyjski tabloid Mirror zdobywa kolejny bastion głupoty.
"Szał na telewizję i komputery powoduje raka u dzieci" - krzyczy pierwsza strona dziennika. "Lekarze mówią, że dzieciaki potrzebują więcej odpoczynku od ekranów" - dodaje podtytuł.
"Co za debile" - myślą czytelnicy Polygamii. Macie rację, ale poczekajcie jeszcze chwilkę.
Artykuł zaczyna się od słów, z których wynika, że młodzież spędzająca dużo czasu oglądając telewizję, grając w gry i siedząc przy komputerze jest bardziej narażona na choroby nowotworowe na dalszym etapie życia. Zabawa przed ekranami nie powinna trwać dłużej niż dwie godziny dziennie. W Wielkiej Brytanii średnia wynosi natomiast aż 5.9 godziny. I nie jest to sucha opinia pana redaktora. To FAKTY. Tak mówią poproszeni o komentarz eksperci.
Z tym, że wcale nie.
Wszystkie przytoczone w tekście wypowiedzi lekarzy nie odnoszą się bezpośrednio go grania, patrzenia się w seriale czy sprawdzania Facebooka. Chodzi o siedzący tryb życia, do którego te czynności się przyczyniają.
W tekście powoływano się przede wszystkim na stanowisko Royal College of Paediatrics and Child Health. Stanowisko wydane w zupełnie innej sprawie. Zapytany przez serwis CVG rzecznik instytucji stwierdza, że cytowane przez redakcję słowa nie tyczyły się bezpośrednich powiązań pomiędzy grami i resztą a rakiem. Chodziło jedynie o siedzący tryb życia młodych ludzi, który kiedyś może odbić się boleśnie na zdrowiu.
Ale o tym już nikt w tekście nie wspomniał.
Rozumiem, że nagonka na gry jest teraz na czasie, ale redaktor nie popisał się zbytnio. Z takimi materiałami w rękach mógł przecież zaalarmować, że szkoły wywołują raka. Przecież to tam dzieciaki siedzą po kilka godzin dziennie. I czytają książki, a to na domiar złego niszczy wzrok.
[via CVG]
Piotr Bajda