Przegrzewające się Xboksy 360 kosztowały Microsoft ponad miliard dolarów. RRoD to sprawdzian, bez którego nie byłoby Xboksa One
Sprawdzian przez Microsoft zaliczony. Może nie na szóstkę, ale - ciągnąc dalej szkolną metaforę - udało zdać się do następnej klasy.
Red Ring of Death, czyli trzy czerwone diody zwiastujące poważną awarię konsoli trapiły użytkowników Xboksów 360 przez lata. Powiedzieć, że Microsoft miał z tego powodu sporo problemów, to jak nie powiedzieć nic. Do sądów zaczęły trafiać pozwy przeciwko firmie, klienci stracili zaufanie do jeszcze wówczas raczkującej marki, a z czasem konieczne było wydłużenie gwarancji na stare modele do trzech lat. Proces naprawy, a raczej wymiany w zasadzie całych bebechów konsoli przebiegał jednak wyjątkowo sprawnie (co potwierdzam jako poszkodowany przez RRoD). Microsoft pokpił sprawę projektując przegrzewającą się konsolę. Czoła problemowi stawił jednak po męsku. I najwyraźniej wyniósł z tego zamieszania lekcję. Nie słyszymy przecież zbyt wiele o awaryjności Xboksa One.
Wszystko dzięki kosztownej, podjętej bez mrugnięcia okiem decyzji Steve'a Ballmera. Pracujący obecnie dla EA, ówczesny kapitan drużyny Xboksa, czyli Peter Moore wspomina zwrotny moment w historii konsolowego biznesu Microsoftu. Moment, gdy musiał przedstawić Steve'owi Ballmerowi (znanemu z porywczego temperamentu) wyceniony na 1.15 miliarda dolarów plan ratowania Xboksa 360.
Trzęsę się przed Steve'em, którego kocham, ale który potrafi być zastraszającą istotą ludzką. Steve mówi: "Ok, wytłumacz mi to". Odpowiadam: "Bez tego marka umrze. To sytuacja jak z Tylenolem". Moore odnosił się do serii morderstw przeprowadzonych w Chicago w roku 1982. Nieznany do dziś morderca powlekł wówczas cyjankiem potasu tabletki marki Tylenol gdzieś w drodze pomiędzy taśmą produkcyjną a sklepową półką. Życie straciło siedem osób. Producent Tylenolu, konglomerat Johnson & Johnson stanął w obliczu wizerunkowego koszmaru. Incydent doprowadził ostatecznie do zmiany przepisów pakowania i sprzedaży leków. Wróćmy jednak do lżejszego tematu Xboksa.
Moore przeprowadził zatem Ballmera przez swój pomysł na wyjście z kryzysu z twarzą. Oto co wydarzyło się dalej.
"Ile to będzie kosztowało?" - spytał Ballmer. Pamiętam, że wziąłem głęboki oddech, spojrzałem na Robbiego (Robbie Bach, ówczesny szef działu rozrywkowego Microsoftu - dop.) i powiedziałem: "Wydaje nam się, że 1.15 miliarda, Steve". "Zróbcie to" - padło bez zawahania w odpowiedzi. Reszta to już historia. Xboksa udało się odratować. I bardzo dobrze, bez niego (podobnie jak i bez każdego ze sprzętu konkurentów) w świecie gier wideo byłoby zdecydowanie nudniej.
[Źródło: IGN]
Piotr Bajda