Przeciek ujawnia podstawowe założenia trybu Battle Royale w Battlefieldzie V
DICE tym razem kreatywnością raczej nie zgrzeszy.
Premiera Battlefielda V miała miejsce na początku listopada, wciąż czekamy jednak aż do gry trafi cała brakująca zawartość. Czy tam dodatki, zależnie od tego jak nazywać zamierzamy przykładowo tryb Battle Royale, na który konkurencyjne Call of Duty mocno w tym roku postawiło. Zbliża się już jednak połowa marca, a więc termin, w którym DICE początkowo obiecywało własną wersję tego modułu pod nazwą Firestorm. Dzisiaj doszło natomiast do "wycieku" filmiku prezentującego założenia tego trybu.
Nie wdając się już w rozważania na temat celowości i prawdziwości wycieku (inne źródło to przedwczesne pojawienie się w grze wyzwań związanych z modułem Battle Royale), trudno nie zauważyć, że Firestorm niczym szczególnym na tle konkurencji nie będzie się wyróżniał. Na sporych rozmiarów mapie walczyć będziemy solo, w duetach bądź w czteroosobowych drużynach. Przemieszczać będzie się można także za pośrednictwem pojazdów - również opancerzonych. Drobna przewaga piechoty polegać będzie tu na tym, że w pojeździe nasza pozycja staje się jawna.
Leaked Firestorm Tutorial *Spoilers* Battlefield 5 Battle Royal
Firestorm rezygnuje też z klasycznych klas postaci, a więc posiadanie bądź nie medyka w drużynie nie będzie kluczowe do przeżycia. Zamiast tego twórcy zamierzają postawić na rozglądanie się po mapie za lepszym sprzętem - przedmioty dzielić mają się na trzy klasy jakości - daną broń znajdziemy zarówno w wariancie podstawowym jak i np. z powiększonym magazynkiem czy dodatkową optyką. Oczywiście na te lepsze będzie się nieco ciężej natknąć, dużo zależeć więc będzie od szczęścia przy wyborze miejsca lądowania.
Ponadto po otrzymaniu postrzału, podczas wykrwawiania się, będziemy mogli chwycić za pistolet, co zwiększy szansę na dobiegnięcie do nas kompana z pomocą. Parę nowinek zatem się w grze pojawi, zasadne pozostaje jednak pytanie czy przypadkiem coraz popularniejsze Apex nie będzie tu dla DICE trudną do przeskoczenia konkurencją?
Krzysztof Kempski