Prosto z Gamescom: Watch Dogs - tym razem sam zostałem hakerem w wielkim mieście
W czerwcu na targach E3 oglądałem prezentację Watch Dogs. A kilka dni temu, na Gamescomie, okazało się, że tym razem sam mogę zagrać we właśnie ten fragment gry.
Pozwólcie więc, że wykorzystam fragmenty tekstu z tamtego pokazu i uzupełnię je o własne wrażenia.
Bohatera gry zastaliśmy w jednej z biedniejszych dzielnic Chicago, do której systemów bezpieczeństwa akurat nie miał jeszcze dostępu. By go zdobyć, musiał dostać się do pewnej stacji nadawczo-odbiorczej. To był jednak, ma się rozumieć, wysoce strzeżony budynek. Zapowiadało się na ciężką przeprawę. Forma prezentacji: 25-minutowe demo do samodzielnego przejścia.
Wybór sposobu na dostanie się do środka należał tylko do mnie, postanowiłem więc potraktować sprawę ambitnie i włamać się po cichu. Ale jak tu się ukrywać? Był dzień, pełne słońca, o chowaniu się w cieniu mogłem co najwyżej pomarzyć...
Zacząłem od ustawienia się bezpiecznie za ogrodzeniem strzeżonego terenu i włamaniu się do pobliskiej kamery (to wyjątkowo proste - wystarczy nacisnąć i chwilę przytrzymać jeden przycisk. W ten sposób działa zresztą wszystko - wykradane danych ludzi na ulicy czy hakowanie innych urządzeń). Z niej przeskoczyłem do kolejnej... i kolejnej... Aż w końcu znalazłem strażnika posiadającego kod dostępu do skrzynki, którą musiałem przejąć. Już był mój. Teraz zostało tylko się do niej dostać.
Watch Dogs
Ale jak to zrobić, gdy pod bramą stoi kilku strażników? Przeskoczyłem znów do pierwszej kamery, otworzyłem drzwi do pobliskiego garażu i uruchomiłem alarm zaparkowanego w nim samochodu, co zwróciło uwagę wszystkich pobliskich przeciwników. Jeszcze tylko skok do innej kamery, by otworzyć główną bramę i już byłem w środku.
Przy okazji okazało się, że wszyscy strażnicy, których zobaczyłem wcześniej przez kamerę zostali "oznaczeni" i teraz widzę ich pozycje przez ściany. To znacząco ułatwiło robotę. Przedarłem się po cichu do obsługi kamer wewnątrz budynku, wdarłem się do nich, znalazłem serwer i złamałem go przy pomocy zdobytego kodu. Wyszedłem ze strzeżonego terenu również po cichu. Koronkowa robota.
Przejęcie stacji pozwala na dostęp do bardziej zaawansowanych systemów bezpieczeństwa w danej dzielnicy. Podstawowy z nich to rozpoznawanie twarzy. Każdego spotkanego przechodnia można dokładnie sprawdzić - kim jest, co właśnie robi i czy przypadkiem nie istnieje prawdopodobieństwo, że za chwilę zrobi coś złego albo stanie się ofiarą ataku. Jeśli takie ryzyko istnieje, można za nim podążać, by temu zapobiec. To kolejny sposób na poboczną misję. Mi jednak nie było dane zobaczyć takiej misji. Prowadząca prezentację przedstawicielka Ubisoftu powiedziała, że teraz czas znaleźć samochód i pojechać na drugi koniec miasta. Mogę wybrać, co chcę - niczym w GTA wystarczy podejść i wysadzić kogoś z auta. Tutaj terenówka, tam sportowa bryka... Śmieciarka? Tak, śmieciarka to zdecydowanie coś dla mnie.
Watch Dogs
To był prawdopodobnie najbardziej zabawny moment całych moich targów Gamescom. Jazda na drugi koniec Chicago wielką ciężarówką, powoli i majestatycznie, rozrzucając na boki inne samochody... Za takie rzeczy (także) lubię growe "piaskownice".
Po dojechaniu na miejsce okazało się, że... ktoś włamuje się na moje konto! Włączyłem system rozpoznawania osób na ulicy i w panice zacząłem szukać hakera (minimapa pokazywała obszar, na którym się znajdował). Okazało się, że to niewzbudzająca wątpliwości damulka w czerwonej sukience (no dobra, zdradził ją karabin w rękach). Rzuciłem się za nią w pościg i zabiłem kilkoma strzałami.
To inny pracownik Ubisoftu włamał się do mojej gry na potrzeby prezentacji. Nie zamierzałem pozostać dłużny i odwdzięczyłem się tym samym.
Watch Dogs
Gdy wskakujesz do gry innego gracza, swoją postać widzisz normalnie, jako bohatera Watch Dogs. Twój żywy przeciwnik rozpoznaje w Tobie jedynie przypadkowego przychodnia. Musisz go znaleźć, włamać się na jego konto i ukryć się na czas hakowania, by operacja przebiegła sprawnie. Przypomina to trochę tryb wieloosobowy z Assassin's Creed, gdzie gracze udają postaci niezależne. Ja schowałem się w samochodzie. Prawie się udało, ale jednak zostałem odkryty. Przynajmniej nie zginąłem - udało mi się uciec.
Na króla gier z otwartym światem w tym roku kreowane jest GTA 5. I nie ma się co dziwić, bo to przecież ogromna marka i znakomici twórcy. Czy Watch Dogs, zupełnie nowa produkcja, ma szansę powalczyć jeszcze o tytuł? Zobaczymy. Na razie ta mieszanina Assassin's Creed, Far Cry 3 i GTA wygląda naprawdę obiecująco. Po pokazie na Gamescom podtrzymuję swoje zdanie. A nawet więcej - zdecydowanie nie mogę się już doczekać premiery.
Haker mobilny Widziałem także krótką prezentację aplikacji na smartfony i tablety (iOS/Android), która trafi do dystrybucji razem z premierą Watch Dogs. I muszę przyznać, że wyglądała naprawdę interesująco. W przeciwieństwie choćby do Assassin's Creed, gdzie to po prostu elementy interfejsu przeniesione na ekran dotykowy, w tym wypadku to zupełnie osoba gra. W dodatku darmowa i nie wymagająca posiadania "dużego" Watch Dogs. Pozwala na zabawę z innym graczem, który aktualnie znajduje się w konsolowym WD. On wciela się wtedy w uciekającego hakera, a gracz mobilny steruje systemami bezpieczeństwa w mieście - zarówno tymi automatycznymi, jak i policją. I jeden, i drugi, mogą w ten sposób zarabiać wirtualną walutę do wykorzystania w swojej grze. Aplikacja nie jest poza tym powiązana z Watch Dogs - jest zupełnie osobną grą, z własnym systemem rozwoju postaci i tak dalej. Sam pomysł jest bardzo interesująco, a i sama rozgrywka jest wciągająca i zabawna (byłem uciekającym). Warto zainteresować się także tą pozycją.
Tomasz Kutera