Prosto z Gamescom: The Crew - wyścigi, które robią wrażenie. O ile działają
Nie jestem może specjalnym fanem wyścigów, ale potrafię docenić dobrą grę, gdy ją widzę. A The Crew zapowiada się naprawdę ciekawie. O ile działa.
Forma prezentacji: 20-minutowy pokaz z komentarzem twórców i możliwość samodzielnego pogrania przez ok. 5-10 minut.
Założenia The Crew są niesamowicie ambitne. To gra wyścigowa z otwartym światem, w którym przestrzenią do zabawy są całe Stany Zjednoczone. Przejechanie z Detroit do Los Angeles, dla przykładu, zabiera, bagatela, około 40 minut (na szczęście jest także natychmiastowa szybka podróż, jeśli tylko wcześniej odwiedziło się już jakieś miejsce).
Jakby tego było mało, w The Crew znajdą się najróżniejsze odmiany wyścigów: terenowe, uliczne i nie tylko. Do wyboru, do koloru.
The Crew
I do tego wszystkiego dochodzą jeszcze rozbudowane opcje RPG i tuning, jakiego nie widzieliśmy chyba jeszcze nigdy.
A, no i jest to oczywiście gra wieloosobowa.
Camaro w trzech smakach Prezentacja zaczęła się gdzieś w jednym z amerykańskich miast. Prowadzący ją szusował żółtym Camaro po ulicach i wypełniał krótkie, 20-sekundowe wyzwania (w styłu "jedź najszybciej jak możesz nie wypadając przy tym z drogi"). Dzięki jednemu z nich zdobył nową część do swojego garażu. Natychmiast więc przeniósł się do niego, a ja zdębiałem, widząc możliwości tuningowe w The Crew. Każdy samochód to, cytując twórców, "złożone z 90 kawałków puzzle". Można je dowolnie rozkładać i, na przykład, obserwować jak działa sam silnik.
Co więcej, podczas zabawy nie zdobywa się tylko nowych części, ale także punkty doświadczenia. Te zaś można wykorzystywać do wykupowania dodatkowych umiejętności. Przykład takiej, jaki widziałem, to linia optymalnej trasy podczas wyścigu, którą można, jeśli tylko się chce, wykorzystać. Trzymanie się niej sprawia, że samochód jedzie szybciej.
The Crew
Gracze niemający ochoty zagłębiać się do końca w tuning samochodu, będą mogli także skorzystać z predefiniowanych ustawień. Za ich pomocą jednym kliknięciem twórca całkowicie zmienił sterowane Camaro z żółtego samochodu sportowego w czerwony samochód miejski. A potem jeszcze raz, w auto idealne do wyścigów terenowych. Wszystko po to, by za każdym razem dołączyć się do innych twórców na prezentacji i razem z nimi zdobywać kolejne punkty doświadczenia. A to w miejskich wyzwaniach, a to w całkowicie off-roadowych rajdach na orientację. Wszystko to były wyścigi dość krótkie, ale w The Crew można też tworzyć własne. I nie ma żadnych przeciwwskazań, by nie trwały nawet godziny, jeśli ktoś ma akurat taką ochotę. Tu naprawdę jest wszystko.
Ten samochód ma robaki I wszystko to wygląda bardzo pięknie... jeśli działa. Choć gamescomowa prezentacja była dosyć krótka, co chwilę zdarzały się na niej jakieś bugi albo błędy. A to nie udało się połączyć z innymi graczami (co w ogóle wygląda na dość skomplikowane - zbyt skomplikowane jak na grę tak stawiającą na multi), a to samochody wypadły "poza świat" i poszybowały gdzieś w kosmos, a to zepsuło się jeszcze coś innego i trzeba były restartować grę.
The Crew
Nie udało mi się też samodzielnie pograć w The Crew, bo na udostępnionym komputerze żabkowała jak szalona, wyświetlała artefakty i robiła wszystko, byle tylko skutecznie uniemożliwić mi przetestowanie jej.
Oczywiście, błędy we wczesnych wersjach gier zdarzają się i nie jest to nic nowego. W The Crew było ich jednak tak dużo, i były one tak zauważalne, że nie sposób o nich nie wspomnieć. Założenia gry wyglądają imponująco, ona sama zresztą też, ale przed twórcami jeszcze daleka droga, jeśli naprawdę chcą, by wyszedł z tego hit. Fani motoryzacji i gier wyścigowych chyba powinni trzymać za nich kciuki.
Tomasz Kutera