Pro Evo 2014 bez hiszpańskich stadionów i...deszczu
Krople z nieba nie zroszą murawy w trakcie meczu. Zrobią to łzy kibiców. Czyżby EA zapewniło sobie wyłączność na deszcz w FIFA 14?
Szczerze mówiąc, za deszczem w Pro Evolution Soccer 2014 płakać nie będę. Przy rzęsistych opadach zawsze grało mi się gorzej, a na turniejach PES-a (a wcześniej ISS-a) często jedną z reguł było ustawienie słonecznej pogody. Deszcz często pozostawiał wydarzenia przypadkowi, gdy piłka, która normalnie zostałaby w boisku, na śliskiej murawie dostawała poślizgu.
Z drugiej strony, nie pamiętam, kiedy ostatnio poważna gra piłkarska tego deszczu nie miała. To było pewnie z kilkanaście lat temu, jeszcze w epoce 2D. Skąd ten brak w PES 2014? Z powodu konieczności budowy gry od podstaw na FOX Engine, a implementacja opadów zajęłaby trochę czasu - bo nie chodzi tylko o efekt wizualny, ale o przełożenie go na rozgrywkę, choćby sposób odbijania się piłki.
Druga sprawa to brak w grze hiszpańskich stadionów. Tutaj Konami zrzuca winę na EA, twierdząc, że konkurencja "jest w tym roku ekstremalnie agresywna w podpisywaniu umów z ligami i klubami". Hm, drogie Konami, Wam ktoś tak agresywny akurat by się przydał, bo w kwestii licencji PES od zawsze leży i kwiczy, nawet mimo zawartej Ligi Mistrzów.
Niestety, w ślad za stadionami wyleciał nawet ich edytor. Twórcy obiecują jednak, że wraz z deszczem wróci za rok - wtedy po raz pierwszy gra ma się pojawić na konsole nowej generacji, bo w tym roku skupiono się na wersji na starsze sprzęty.