Prison Break skazany na śmierć?
Prison Break został zaprezentowany na targach Gamesom podczas konferencji Koch Media. Deweloper, firma Zootfly, przedstawił grywalną wersję gry, która - jak nie trudno się domyśleć - nawiązuje do serialu Skazany na Śmierć nie tylko samym tytułem.
Nie powiem żeby prezentacja mnie powaliła. Nie dlatego że nie zaliczam się do grona wielkich fanów serialu (chociaż wytrzymałem bodajże dwa sezony), ale po prostu Prison Break nie zapowiada się na nic specjalnego. Z drugiej strony, prawie na pewno produkcja Zootfly nie będzie taką tragedią, jak to miało miejsce z Lost (a pomyśleć, że przeszedłem tę grę), więc sądzę, że znajdzie ona swoich amatorów.
W dużym skrócie Prison Break to taka gra piaskownica, tyle że rozgrywana w więzieniu. Teren do eksploracji jest zatem dosyć ograniczony, ale sama konstrukcja gry przypomina właśnie ten gatunek. Mamy więc widok TPP, mamy też głównego bohatera, który - uwaga - nie jest ani Michaelem Scofieldem, ani Lincolnem Burrowsem, tylko jakimś tajnym agentem, jeszcze bardziej tajnej organizacji (albo to ja nie słuchałem pilnie podczas prezentacji, ale mniejsza o to). Ta zsyła nas do więzienia z misją obserwacji poczynań Michaela. Nieźle się uśmiałem, kiedy okazało się, że nasz dzielny agent zdołał przemycić do paki dyktafon, na który co jakiś nagrywa swoje przemyślenia (typu: "muszę mieć na oku Scofielda... "). Kurczę, musiał naprawdę głęboko schować ten sprzęt, skoro strażnicy nie zdołali go wykryć....
Oprócz prowadzenia monologów i śledzenia ruchów serialowych postaci (czyli głównego wątku gry), w Prison Break jest oczywiście kilka rzeczy do zrobienia. Możemy np. pójść na dziedziniec i poćwiczyć sobie na atlasach. Niektórzy więźniowie mają dla nas zadania (np. przedarcie się po cichu do strefy zakazanej dla osadzonych i wykradnięcie jakiegoś lekarstwa), za które oczywiście zdobywamy pieniądze. Twórcy gry zachwalają aspekt RPG Prison Break. W grze można... zdobywać pieniądze... żeby sobie dać wydziergać nowy tatuaż. Wow. Więźniowie, za przyzwoleniem strażników, organizują walki, w których oczywiście możemy brać udział. Ta część gry to równocześnie element sieciowy Prison Break - właśnie na tego typu arenach będziemy mogli klepać się przez internet, wykorzystując w tym celu kompletnie nieciekawy system walki. Tak naprawdę twórcy podczas prezentacji jakoś specjalnie nie skupiali się na tym trybie; stwierdzili tylko, że gra ma mały element online (widać w dzisiejszych czasach jest to po prostu konieczne).
Słabo wypadają przerywniki filmowe. Co prawda postacie z serialu zostały całkiem ładnie przeniesione do świata gry (gorzej z animacją), to jednak oglądając intro, miałem wrażenie, że za chwilę usnę - dawno nie widziałem tak przydługich i mało dynamicznych scen.
Fani serialu na pewno odnajdą namiastkę jego klimatu w Prison Break. Nie wiem właściwie, jaki inny rodzaj klienta miałby skusić się na produkcję Zootfly. To typowy średniak, który wykorzystuje popularną (chyba) licencję.