Prince of Persia ma już 20 lat
Dokładnie 20 lat temu, 3 października 1989, rozpoczęła się jedna z najsłynniejszych serii gier w historii, stworzona przez Amerykanina Jordana Mechnera. Nie licząc remake'ów i portów, ukazało się do tej pory 7 gier z głównej serii oraz 2 spin-offy, mniej lub bardziej udane. Czy pamiętacie jeszcze zamierzchłe czasy oryginalnego Prince of Persia?
Pierwsza gra z serii ukazała się pierwotnie na Apple II nakładem firmy Broderbund i choć dziś oczywiście wygląda archaicznie, wówczas uważana była za wielki krok do przodu jeśli chodzi o animacje postaci. Mechner użył animacji rotoskopowej, czyli ręcznego odrysowywania ruchów postaci na podstawie kilku godzin nagrania ze swoim bratem Davidem, na którym ten biegał i skakał na wszystkie strony.
Choć rozgrywka tej platformówki była w zasadzie monotonna, a fabuła bardzo prosta (uratowanie przez naszego księcia ukochanej księżniczki przed złym wezyrem Jaffarem), okazała się hitem wśród graczy i ukazała się później na całe mnóstwo kolejnych platform, takich jak MS-DOS, Amstrad CPC, NES, Atari ST, ZX Spectrum, Mac OS, SNES, Mega-CD, Mega Drive, TurboGrafx-CD, czy Amiga. Osobiście pierwszy raz spotkałem się z Księciem właśnie na tej ostatniej (nie własnej, tylko znajomego, ja miałem wówczas jedynie Commodore 64). W formie remake'u z podrasowaną grafiką 3D, zatytułowanego Prince of Persia Classic, gra ukazała się również na XBLA i PSN.
Oryginalny Prince of Persia w wersji MS-DOS:
Prince of Persia Classic na PS3:
Fani gry na kontynuację, zatytułowaną Prince of Persia 2: The Shadow and the Flame, czekać musieli aż pięć lat. W dużej mierze zawiodła ona jednak ich oczekiwania. Choć, co naturalne, graficznie gra prezentuje się lepiej od oryginału, pod pozostałymi względami nie wnosiła jednak prawie nic nowego, poza jednym - zbyt wysokim poziomem trudności, który odstraszył wielu graczy.
Na kolejną część gracze musieli czekać następne 5 lat. W 1998 ukazał się Prince of Persia 3D, który, jak sama nazwa wskazuje, był pierwszą grą z serii, w której zobaczyliśmy trójwymiarową grafikę. Tym razem stworzyło ją Red Orb Entertainment, a wydało The Learning Company. Niestety, ze względu na finansowe problemy Red Orb, gra wydana została zanim w ogóle przeszła przez etap testów i poprawek, w związku z czym o trzeciej części pamięta się zwykle raczej jako najsłabszej z całej serii.
Po dwóch nieszczególnie udanych sequelach, nadal najmilej wspominany był pierwszy Prince of Persia. Punktem zwrotnym dla serii okazało się zakupienie praw do niej przez Ubisoft i powierzenie stworzenia nowej części zespołowi z Montrealu, odpowiedzialnemu wcześniej za Tom Clancy's Splinter Cell. Zamiast kontynuować pretekstową w zasadzie historię z poprzednich gier, postanowiono serię zresetować w Prince of Persia: The Sands of Time poznaliśmy nowego bohatera oraz zupełnie nową, pełną magii fabułę, skupiającą się na artefaktach zwanych Klepsydrą i Sztyletem Czasu.
Gra okazała się strzałem w dziesiątkę i jedną z najwyżej ocenianych gier z poprzedniej generacji konsol - hitem porównywalnym z poprzedniczką z 1989 roku, chwaloną zarówno za system rozgrywki, grafikę, jak i fabułę. Nic więc dziwnego, że od razu zabrano się za kontynuację. A nawet dwie, wydane w dość krótkim odstępie czasu - Warrior Within i The Two Thrones. Obie kontynuowały styl rozgrywki z poprzedniczki i choć nie uzyskały aż tak wysokich not jak ona, recenzje były jednak zdecydowanie pozytywne (na pewno bardziej niż w przypadku obu kontynuacji oryginalnego PoP).
W kolejnej części, wydanej w zeszłym roku grze pod tytułem po prostu Prince of Persia, Ubisoft zamiast kontynuować przygody Księcia z trylogii Piasków Czasu, zdecydował się na kolejny reset i kolejnego Księcia. Choć gra ponownie odniosła sukces komercyjny i otrzymała niezle recenzje, nie brakowało także głosów krytycznych - wielu fanom nie podobało się znaczne obniżenie poziomu trudności (czyli coś dokładnie odwrotnego niż w przypadku Prince of Persia 2: The Shadow and the Flame).
Na razie nie wiadomo nic o dalszych planach samego Ubisoftu dotyczących serii, głośno jest jednak o planowanej na przyszły rok adaptacji Piasków Czasu, z Jake'em Gyllenhaalem w roli głównej. W obsadzie są również Ben Kingsley, Gemma Arterton i Alfred Molina. Adaptacja będzie chyba jednak dość luźna - sądząc po zapowiedziach, na grze oparto właściwie jedynie wygląd Księcia i samą koncepcję Piasków Czasu. Nawet imiona wszystkich postaci są inne. Imię po raz pierwszy uzyskał też sam Książę, zwany teraz Dastanem. Gyllenhaal jako Książę prezentuje się nieźle, ale jak dobry będzie sam film, czas pokaże. Osobiście nie obiecuję sobie zbyt wiele.
Nie zdziwiłbym się, gdyby równocześnie z filmem ukazała się również powiązana z nim nowa gra (tylko ciekawe, jak ją zatytułują - znowu Sands of Time?). Ciekawe, czy zgodnie z tradycją serii przygody Księcia z zeszłorocznej gry również będą trylogią, czy może jednak skończą się na pojedynczym tytule, a bohater ustąpi filmowemu - wszystko zapewne zależy od sukcesu kasowego wersji kinowej.
A co wy chcielibyście zobaczyć w kolejnych odsłonach serii?
Paweł Dembowski